Włochy: Reforma edukacji Giorgia Meloni
Powiedziała, że jeśli jej harmonogram na to pozwoli, jej premier uda się jutro do Waszyngtonu na inaugurację nowego prezydenta USA. Meloni znalazła się w gronie uprzywilejowanych rozmówców Trumpa, a ze względu na stagnację osi francusko-niemieckiej została zredukowana do rangi czołowej postaci w UE.
Jednak pomimo intensywnych działań w polityce zagranicznej nie zaniedbuje wewnętrznej rzeczywistości Włoch. W tym kontekście Meloni promuje, za pośrednictwem Ministra Edukacji Giuseppe Valditary, reformę edukacji. Podnoszenie poziomu edukacji we Włoszech uważa się za niezbędne: według danych Censis (Włoskiego Centrum Studiów Nauk Społecznych i Ekonomicznych, które od 1964 roku rejestruje trendy we włoskim społeczeństwie) 35% Włosi w wieku 16-65 lat, nie rozumiejący tekstu o średnim stopniu trudności.
Jest to co najmniej przygnębiający wniosek, który nie jest pocieszeniem dla stanu greckiej edukacji: według ostatniego rocznego raportu Urzędu ds. Zapewniania Jakości w Szkolnictwie Podstawowym i Średnim (ADIPPDE) 20% uczniów kończy kształcenie obowiązkowe ( C’ Gymnasium) są analfabetami funkcjonalnymi, co oznacza, że nie rozumieją języka mówionego i pisanego, a także mają duże trudności z matematyką.
Podsumowując, włoska reforma oświaty obejmie: przywrócenie fakultatywnego nauczania łaciny (zniesionego w 1978 r.) w szkole średniej, zapamiętywanie wierszy w szkole podstawowej, oddzielenie zajęć z historii od zajęć z geografii , których uczono ich łącznie aż do teraz. Większy nacisk zostanie położony także na nauczanie historii Włoch, Europy i Ameryki, historii Zachodu i cywilizacji zachodniej. W literaturze będzie nauczanych więcej poezji, od eposów Homera, Eneidy Wergiliusza po klasycznych poetów włoskich i japońskie haiku.
Nauczane będą także fragmenty Biblii, a także powieści autorów zagranicznych, takich jak Tolkien (do którego premier Meloni ma wielką słabość, a także północnoeuropejscy autorzy fantastyki). Do programu nauczania zostanie dodana nauka muzyki. Kto by pomyślał, że w ojczyźnie Verdiego i Rossiniego edukacja muzyczna będzie niewystarczająca!
Zgodnie z oczekiwaniami, na zapowiedzi rządu nie zabrakło reakcji. „Minister Oświaty promuje nauczanie Biblii i znosi łączone nauczanie historii i geografii” – podkreśliła w swoim komunikacie organizacja studencka Uds. Prawidłowa reakcja, bo łączone nauczanie historii i geografii jedynie otwiera horyzonty uczniów i pielęgnuje ich krytyczne myślenie.
Należy zauważyć, że we Francji tych dwóch przedmiotów zawsze nauczano łącznie (Histoire-Geo), podczas gdy w Grecji, niestety, geografii uczy się jedynie od klasy 5 do drugiej szkoły średniej. (Z paradoksalnymi skutkami, takimi jak uczniowie szkół średnich, którzy uczyli o wojnie peloponeskiej, nie byli w stanie umiejscowić Aten i Sparty na mapie).
Z drugiej strony nie wszystkie rozwiązania włoskiej reformy edukacji należy odrzucić: nauczanie dzieci w szkołach podstawowych recytowania wierszy z klatki piersiowej może przynieść wyłącznie pozytywne skutki, zarówno po to, aby lepiej posługiwać się językiem, jak i zwiększyć ich pewność siebie. Jeśli chodzi o wydłużenie godzin nauczania muzyki w kraju o ogromnej tradycji muzycznej, jakim są Włochy, krytyka po prostu nie wytrzymuje.
Jeśli opozycyjne partie polityczne, takie jak socjaldemokratyczna Partia Demokratyczna pod przywództwem Ellie Schlein, zechcą poważnie skrytykować rząd Meloniego, będą musiały przedstawić poważne argumenty, takie jak brak infrastruktury umożliwiającej informację zwrotną od opinii publicznej czy niskie pensje nauczycieli. A nie politykowania łatwymi hasłami typu „tęsknota rządu za epoką karania studentów władcą”.