Vidas Rachlevičius: Dopiero po ogłoszeniu wyborów stało się jasne, że kraj pogrąża się w chaosie
Media głównego nurtu w Paryżu były powściągliwe od czasu wyborów i unikały nazywania głównego problemu kraju – prezydenta Macrona, który jest autorem tego zupełnie niepotrzebnego dramatu, który będzie kosztował całą Europę.
Popełnił on największy polityczny błąd w swojej karierze, a jego narcyzm zasiał chaos.
Co najważniejsze, podważył zaufanie do Francji pod każdym względem.
Jedna z najsilniejszych gospodarek w UE?
Europejska autonomia strategiczna?
USA izolują się, a Francja przejmuje przywództwo w obliczu rosyjskiego zagrożenia?
Zapomnij.
Już dawno było jasne, że Wielka Brytania wybierze nudny, technokratyczny rząd Partii Pracy, który w niewielkim stopniu przyczyni się do wzrostu gospodarczego, ale zapewni płynną transformację i stabilną sytuację.
I tak też się stało.
Gdy tylko Macron ogłosił wybory, stało się jasne, że kraj pogrąża się w chaosie.
To zawsze pieniądze, które kochają pokój, najlepiej wyczuwają niebezpieczeństwo. Już w połowie czerwca dane Bloomberga wskazywały, że łączna wartość wszystkich akcji notowanych na rynku londyńskim wynosiła 3,18 bln USD, w porównaniu do 3,13 bln USD w Paryżu.
Do tego czasu stolica Francji wiodła prym, ale inteligentne pieniądze przeniosły się do Londynu i innych miejsc.
Rynki obligacji również źle zareagowały na sukces radykalnej lewicy. Kto może zaufać rządowi, który będzie zainfekowany radykalną lewicą i całym związanym z nią politycznym marginesem?
Jest to Partia Socjalistyczna, Partia Komunistyczna, klasyczni Zieloni, tak zwani woo-woo Zieloni, islamiści, nienawidzący Ameryki, Izraela, NATO aktywiści Antify i wszelkiego rodzaju obudzeni.
Jaki może być rząd?
E. Macron zaprosił J.L. Melenchona na barykady przeciwko Le Pen. Teraz ma nadzieję zostać premierem i wprowadzić swój katastrofalny program gospodarczy.
E. Macron nie może sobie na to pozwolić, ale nie może też odmówić zrobienia miejsca dla J.L. Melenchona, który w kategoriach zachodnich jest typem całkowicie toksycznym.
Jeśli coś mu się nie spodoba lub nie dostanie tego, czego chce, element, który reprezentuje, natychmiast wyjdzie na ulice, by siać spustoszenie, palić i rozbijać.
Inni sugerują rząd technokratyczny, taki jak rząd Mario Draghiego we Włoszech w latach 2021-2022, lub nawet rząd mniejszościowy, który nieustannie tonie w kompromisach.
Jednak żadne z tych rozwiązań nie jest zrównoważone w dłuższej perspektywie, a nowe wybory są nieuniknione. Ten chaos będzie korzystny tylko dla pani Le Pen, która go wykorzysta i zwycięży.
Program gospodarczy pani Le Pen nie jest żadnym cudem, ale program J.L. Melenchona to kompletna katastrofa.
Planuje on 150 miliardów euro dodatkowych wydatków publicznych, natychmiastowy wzrost płac w sektorze publicznym o 10%, darmowy transport i obniżenie wieku emerytalnego do 62 lat, a także długoterminowe plany zatrudnienia większej liczby nauczycieli i pracowników służby zdrowia oraz większe inwestycje w zieloną energię.
Wszystko to miałoby zostać sfinansowane z wyższych podatków od osób prawnych, podatku od majątku i większych pożyczek.
Bloomberg prognozuje, że zadłużenie kraju wzrośnie do 130% PKB do 2027 roku. Zwyczajowo przyjmuje się, że dług lub pułap zadłużenia nie powinien przekraczać 60% PKB (pod koniec ubiegłego roku dług Litwy wynosił około 38% PKB).
Największym problemem jest to, że we Francji i w całej strefie euro, w tym na Litwie, wiele osób stało się całkowicie zależnych od stale rosnących wydatków publicznych.
Większość francuskich wyborców głosowała za zwiększeniem deficytu budżetowego i pożyczek.
Może to potrwać kilka lat, a potem nastąpi katastrofa.
Jak powiedziała Margaret Thatcher, socjalizm jest w porządku, dopóki nie skończą się pieniądze.
Ale pieniądze się skończą i Francja stanie w obliczu greckiego scenariusza.
Pamiętacie?
Ale skala katastrofy będzie inna.
Ale J.L. Melenchona ignorują wszystkie ostrzeżenia i nie mają zamiaru oszczędzać pieniędzy; liczą na to, że ich sąsiedzi ich uratują.
Tak więc, prędzej czy później, system francuskiego socjalizmu upadnie, a ironia polega na tym, że to odważna skrajna lewica doprowadzi do tego upadku, a nie prawica, której ludzie ciągle się boją.
Eksperci uważają, że trudno sobie wyobrazić, by Europejski Bank Centralny przyszedł na ratunek skrajnie lewicowemu rządowi.
Przy okazji przypomnę, że Litwa jest w strefie euro…