Uderzenie w plecy! Kovačič pozwie Markízę.
Prezenter Michal Kovačič jest częścią TV Markiza od 16 lat. Jednak po jego publicznej wypowiedzi w programie Na telo (Na ciele) został zawieszony, a następnie zwolniony. „Bez zgody związku jest to nieważne, ale kierownictwo zdecydowało się pójść drogą łamania prawa. Za mówienie prawdy w interesie publicznym. Niestety, jedynym sposobem na obronę przed tym jest droga sądowa.„, napisał Kovačič w czerwcu. Teraz ujawnił w programie, że rzeczywiście wniesie sprawę do sądu.
Pozwie stację telewizyjną, w której spędził wiele lat. „Szczerze mówiąc, nie chciałem tego robić. Ale z drugiej strony, koledzy ze związku, z którymi o tym rozmawialiśmy, powiedzieli, że niezależnie od tego, że nie jest to mrzonka, aby ciągać kogoś przez lata w sądzie, zgodziliśmy się i zgodziliśmy się, że jest to konieczne. Związek wyraźnie stwierdził, że rozwiązanie umowy było nielegalne i trzeba było to zrobić. Moi koledzy i ja zgodziliśmy się, że pozew musi zostać złożony,” powiedział Kovacic.
Dziennikarz od początku był wspierany przez swoich kolegów zrzeszonych w związkach zawodowych. Nic się w tej kwestii nie zmieniło i są oni gotowi stanąć w jego obronie również w tej sprawie. „Związki zawodowe TV Markiza z zadowoleniem przyjmują decyzję naszego byłego kolegi i prezesa, Michala Kovačiča, o złożeniu pozwu przeciwko TV Markiza o stwierdzenie nieważności wypowiedzenia umowy o pracę. Nie jest możliwe zwolnienie członka organu związkowego bez zgody organizacji związkowej; co więcej, poparliśmy nasz sprzeciw obszerną argumentacją. Jesteśmy gotowi zapewnić Michałowi pełną współpracę w udowodnieniu tego” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym na portalu społecznościowym przez Viktora Vincze.
Słowa o procesie padły kilka miesięcy temu
„Michal Kovacic został zwolniony za nazywanie rzeczywistości w interesie publicznym. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, że najchętniej oglądany serwis informacyjny w kraju jest systematycznie naciskany. Według kierownictwa telewizji, Michal Kovacic nadużył transmisji, aby przedstawić swoją osobistą opinię. Jak to możliwe, że ta „opinia” została natychmiast poparta przez de facto całą redakcję?” – zareagowały w czerwcu związki zawodowe.
Byli nawet gotowi do strajku, do którego jednak nie doszło. „Ale faktem jest, że prawo nie zezwala na taki strajk, a my szanujemy prawo. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby rozwiązać tę sytuację. Jednak zamiast zaoferować uścisk dłoni, kierownictwo telewizji zdecydowało się odejść nielegalnie” – wyjaśnili.
Publicznie podziękowali również swojemu koledze za wystąpienie w ich imieniu. „Dzięki niemu udało się również skłonić kierownictwo do przestrzegania elementarnych zasad dziennikarskich. Wynagrodzeniem za to jest jego przymusowe odejście. My zostajemy. Markiza TV traci jednego z najlepszych dziennikarzy na słowackim rynku medialnym. Dopóki sąd nie zdecyduje inaczej”. napisali w konkluzji.