Trump twierdzi po zamachu, że uratowało go szczęście lub Bóg
Po sobotnim zamachu były prezydent USA Donald Trump stwierdził w wywiadzie dla tabloidu New York Post, że nie trzeba było wiele, a już by nie żył. Swoje odczucia określił jako „oderwane od rzeczywistości”. Jego zdaniem przeżył tylko dzięki szczęściu lub Bogu.
„Nie powinno mnie tu teraz być. Powinienem być martwy” – powiedział Trump podczas lotu do Milwaukee, gdzie w poniedziałek rozpoczyna się czterodniowa konwencja nominacyjna Partii Republikańskiej.
Historia
Próba zamachu na Trumpa miała miejsce podczas sobotniego wiecu wyborczego w Butler w Pensylwanii. Były prezydent USA został postrzelony z półautomatycznego karabinu przez 20-letniego T. H. Crooks. Strzelił on Trumpowi w górną część prawego ucha, zabijając jednego uczestnika i raniąc dwóch innych. Napastnik został następnie zastrzelony przez Secret Service.
Trump powiedział gazecie, że gdyby nie obrócił głowy lekko w prawo podczas przemówienia, aby spojrzeć na wykres dotyczący nielegalnych imigrantów, byłby martwy. Właśnie w ten sposób kula oderwała mu część ucha.
To cud
„Dzięki szczęściu lub Bogu – wiele osób mówi, że dzięki Bogu – wciąż tu jestem” – powiedział. Pochwalił również agentów Secret Service za późniejszą neutralizację strzelca.
„Lekarz w szpitalu powiedział, że nigdy czegoś takiego nie widział, nazwał to cudem” – powiedział Trump w wywiadzie. Jego prawe ucho było zakryte białym bandażem. Jego zespół nalegał, aby nie robić żadnych zdjęć podczas wywiadu.
Zdjęcie odstrzelonego ucha
Pierwsze strony prasy na całym świecie i media społecznościowe obiegło w ostatnich dniach zdjęcie zrobione przez fotoreportera AP Evana Vucciego z konwencji w Pensylwanii. Trump, otoczony przez ochroniarzy, którzy próbowali usunąć go ze sceny po strzelaninie, jest przedstawiony z wyzywająco uniesioną pięścią.
„Wiele osób mówi, że to najbardziej kultowe zdjęcie, jakie kiedykolwiek widzieli. Mają rację – a ja nawet nie umarłem. Zazwyczaj trzeba umrzeć, aby mieć ikoniczne zdjęcie” – dodał Trump.
Potwierdzenie kandydatury
Twierdzi, że po zamachu przepisał przemówienie, które planował wygłosić na konwencji Republikanów w Milwaukee, gdzie miał zostać potwierdzony jako kandydat partii na listopadowe wybory prezydenckie.
Pierwotnie przygotował, jak powiedział, szczególnie ostrą krytykę „okropnej” administracji obecnego prezydenta Joe Bidena, ale zrezygnował z tej wersji na rzecz tej, która, jak powiedział, „zjednoczy kraj”. Według jego własnych słów, wątpi jednak, że zjednoczenie się powiedzie.
„Ludzie w Stanach Zjednoczonych są bardzo podzieleni” – podsumował.