„To jedyne dni, w których żyjemy”: w jakich warunkach ukraińskie kobiety chodzą na randki na froncie?
Kramatorsk, Słowiańsk, Konstantinowka – na peronach tych miast Donbasu widzieliśmy wiele par, które po miesiącach rozłąki spotykają się ze łzami w oczach.
Dla tych par komunikacja online nie jest wystarczająca, a niektórzy nie wierzą w związki na odległość.
W Ukrainie demobilizacja nadal nie jest przewidziana, podczas gdy liczba rozwodów w kraju rośnie z każdym rokiem wojny.
Dlatego niektóre żony twierdzą, że jest to dla nich sposób na zachowanie rodziny.
Inne uważają, że jest to sposób na powstrzymanie mężów od życia wyłącznie wojną.
Jak działają te niebezpieczne randki?
„Marzymy o posiadaniu dziecka”
Kiedy Rosja rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę inwazję na Ukrainę, Artem i Oksana z Białej Cerkwi byli małżeństwem zaledwie od sześciu miesięcy.
Mężczyzna poszedł na front, a kobieta została sama w domu.
To uczucie było dla niej nie do zniesienia.
„Budzisz się rano i jesteś sama między czterema ścianami”, mówi Oksana BBC Ukraine.
„Przed wojną domowe kłótnie były o nic, ale kiedy wyjechał, to było tak, jakbym straciła grunt pod nogami”.
Po raz pierwszy poszła na randkę w kwietniu 2022 roku – było to na froncie domowym, kiedy Artem był w szkole, więc nie miał nic przeciwko.
Ale potem okazało się, że wojskowi rzadko dostają urlop, a Artem był również kierowcą czołgu i brał udział w kontrofensywie w rejonie Charkowa.
Kolejny termin wyznaczono na listopad, ale okoliczności były niesprzyjające.
Jej mąż został ranny, Oksana poroniła, a kilka dni później zmarła jej babcia. Artem przybył na pogrzeb o kulach, a ich druga randka odbyła się w wagonie pociągu, kiedy kobieta towarzyszyła mu w powrocie do szpitala w Charkowie.
Potem Oksana zaczęła regularnie podróżować do męża.
On sprzeciwiał się, namawiając ją do wyjazdu za granicę.
„Ale nie mogę sobie wyobrazić, jak mogłabym żyć, nie widząc go. Dla mnie te dni są jedynymi, kiedy żyję, a nie przeżywam”, mówi.
Kiedy nie widzą się dłużej niż trzy miesiące, Oksana zaczyna prosić go, aby poszedł do dowódcy i dał im dzień lub dwa na zobaczenie się.
Dowódca zgadza się i rozumie sytuację, mówi kobieta.
„Nie pamiętam chronologii wszystkich dat w Charkowie i Doniecku. Pamiętam, jak strach zniknął. W 2022 roku bałam się jechać do Charkowa, a potem zbombardowane wioski na granicy nie były już straszne” – mówi kobieta.
Oksana i Artem
Planowanie randki jest trudne.
Para marzy o dziecku, więc musieli skoordynować wszystko tak, aby mąż miał wolne w pracy, Oksana dostała dzień wolny w pracy, były bilety na pociąg, a data przypadała na dni, w których możliwe jest zajście w ciążę, mówi kobieta.
To, co zapamiętała ze swoich podróży, to „spojrzenie w oczy męża, uściski w ciągu pierwszych kilku minut”. Również miejsca, w których musiała spać.
Często były to opuszczone, zimne domy, w których miejscowi pozwalali jej spać za darmo.
„Z jednej strony cieszyłam się, że ich spotykam, a z drugiej byłam smutna, bo zasypiasz i widzisz wokół siebie obrazy innych ludzi, życia torturowanego przez wojnę”.
Teraz Oksana nie jedzie do męża – jest w ciąży i wkrótce urodzi.
To jej trzecia ciąża – wiele przeszła podczas wojny i miała dwa poronienia, więc tym razem jest bardziej ostrożna.
Jej mąż, jak mówi Oksana, czasami nawet ukrywa fakt, że udaje się do punktów zapalnych i przyznaje się do tego dopiero po powrocie.
Czasami udaje mu się uciec do kościoła żony w Bila na pół dnia.
Artem i Oksana wkrótce zostaną rodzicami. Na zdjęciu jeden z tych rzadkich dni, kiedy mężowi udaje się uciec do domu żony
Ale to, czy uda mu się uciec do porodu, jest wielkim pytaniem.
Wojsko otrzymuje urlop z powodów rodzinnych, powiedziała kobieta. Jednak wszystko zależy od sytuacji na froncie, a dnia porodu nie da się zaplanować.
„Oczywiście, każda kobieta chce, aby jej mąż był obecny w takim momencie, ale dopóki jestem tutaj, nosząc nasze dziecko, wiem, że mój mąż jest we właściwym miejscu”.
Dwa dni podróży, 50 minut odwiedzin
Dostanie się na linię frontu jest trudne.
Większość kobiet dojeżdża pociągami do dużych miast, a następnie autobusami lub taksówkami do wioski, w której mieszka ich mąż.
Nie jest łatwo zdobyć bilety na pociąg.
„Ukrzaliznytsia rezerwuje kilka miejsc dla krewnych wojskowych, ale nadal trudno jest dostać się na wschód.
Pasażerowie podróżujący bliżej przodu mają czasami nietypowy wygląd. Zdjęcia z peronów w Kramatorsku pokazują kobiety na wysokich obcasach.
„Razem ze mną podróżowało kilka kobiet – widać było, że są bardzo zmęczone, ale były ładnie ubrane, nie drogo. Jechały do swoich mężów i chciały wyglądać jak najlepiej, więc niektóre z nich rano były bardzo zmarznięte” – powiedziała ukraińskiemu serwisowi BBC Liliya z Czerniowiec.
„Jedna kobieta trzęsła się tak bardzo, że dałam jej swoją kurtkę, żeby się ogrzała” – dodała.
Czasami kobiety spędzają więcej czasu w drodze niż na samej randce, ponieważ wojskowi nie są na urlopie, ale po prostu odpoczywają od pracy, a ta może się nagle skończyć.
Tak stało się niedawno, 12 listopada, podczas podróży Natalii Osidach ze Lwowa.
Pojechała odwiedzić Igora Prichoda i zawieźć jedzenie jego braciom, ale tego dnia był straszny ostrzał.
„Byliśmy w Słowiańsku, a kiedy przyjechaliśmy, okazało się, że jednocześnie ostrzelano 5 przygranicznych miejscowości. Staliśmy z mężem na peronie przez 50 minut, a on wsadził mnie z powrotem do tego samego pociągu”.
„A jednak te 50 minut było najlepsze”, mówi Natalia ze łzami w oczach.
Natalia na dworcu kolejowym w Kramatorsku podczas jednej z ostatnich podróży do męża.
Kobieta stara się jeździć do męża co dwa lub trzy miesiące, chociaż podróż jest kosztowna – około 5000 hrywien w każdą stronę.
Trzeba też wynająć mieszkanie.
Ceny w miastach przygranicznych są przystępne, ale zdarzają się różne rzeczy.
Natalia pojechała zatrzymać się z mężem w Sylwestra, w ogłoszeniu podano 800 hrywien za noc, ale okazało się, że było to 2500 hrywien „ponieważ było święto”.
„Czy jadę do ośrodka wypoczynkowego?” – pyta kobieta.
Mąż Natalii nie jest zadowolony, że jego żona podejmuje takie ryzyko, aby się z nim zobaczyć.
Natalia i Igor
„Mówi: „Znowu mnie denerwujesz”, ale i tak idę”, mówi Natalia.
Natalia i Igor są razem od 22 lat i mają dwoje dorosłych dzieci. Jest przyzwyczajona do tego, że mężczyzna jest u jej boku „przez całe życie, a potem nagle go nie ma”.
Mówi, że takie wyjazdy to okazja, by „znów być jak rodzina”.
Gdzie pójść w Slavianske lub Pokrovske
Diana i Yuri Lisov mają ponad 40 lat i nie jest to ich pierwsze małżeństwo.
Pobrali się podczas wojny na pełną skalę. Od tego czasu jego żona wyjeżdża z nim wszędzie – do Kramatorska, Słowiańska, Pokrowska, Zaporoża.
Przyjeżdżała do męża na trzy i dziesięć dni.
Yuri jest operatorem UAV w zespołach uderzeniowych i pracuje głównie w nocy, więc w ciągu dnia może spędzać czas z żoną.
Czasami jest zajęty w ciągu dnia, podczas gdy ona gotuje lub wyprowadza psa w wynajętym mieszkaniu i poznaje mieszkańców, którzy już ją rozpoznają.
Diana i Yuri / Diana stara się pomagać mężowi na różne sposoby.
Kiedy są na odległość, wysyła jej kwiaty, razem uczą się angielskiego online, a kiedy przyjeżdża, razem wyprowadzają psa.
Nawet takie proste spacery mogą rozpraszać uwagę na froncie życia, uważa.
„Może to trochę niepoważne, ale wierzymy w przeznaczenie i zdecydowaliśmy, że nikt nie wie, czy dotrzemy do Kijowa, czy bliżej frontu” – mówi.
Diana mówi, że były momenty, kiedy w pobliżu spadały KAB (bombardowania z powietrza – red.), a raz przyjechała, gdy AFU wycofywało się z Awdiejewki, „i przez cały czas niebo było czerwone, a kiedy bombardowali, wyglądało to jak trzęsienie ziemi”.
„Nie wiem, czy to tylko ja, ale jakoś czuję się spokojniejsza z ukochaną osobą w Pokrowsku, pod ciągłym ostrzałem, niż kiedy słyszę 'szahadę’ za oknem w Kijowie lub kiedy dwa pociski manewrujące przelatują nad moim domem”.
Randki są często proste – „nie palimy ani nie pijemy, więc mamy sok, kwiaty, owoce, to nie jest młodzieńczy romans, ale to bardzo ciepły i fajny związek”.
Prawie wszystkie kobiety, z którymi rozmawiał ukraiński serwis BBC, nigdy wcześniej nie były we wschodniej Ukrainie.
Były zaskoczone, widząc piękne miejsca w Donbasie i ogólnie na wschodzie. Diana i Jurij byli pod takim wrażeniem Chortyczy, wyspy na Zaporożu, że pewnego razu wybrali się tam specjalnie z Pokrowska.
„Nigdy nie podróżowałam tak dużo po Ukrainie”, mówi.
Diana i Jurij widzieli wiele dobrych rzeczy podczas swoich randek. Pierwsze zdjęcie przedstawia hałdy żużlu w Donbasie, a drugie ich ulubioną wyspę Chortytsia w Zaporożu.
Elizaveta z Sumy mówi to samo.
Jej mąż Igor jest dowódcą baterii moździerzy.
„Zobaczyłam z nim Sławiańsk – jest tam taki niesamowity park. Pojechaliśmy też nad Słone Jeziora i bardzo mi się podobało” – mówi.
Elizaveta i Igor. Słone Jeziora Slavyansk znajdują się po prawej stronie
Wiele kobiet przyznaje, że te wycieczki są dla nich jak małe życie.
„Bardzo trudno jest potem wrócić do pustego mieszkania. Leżę i płaczę przez tydzień, tak trudno jest mi dostosować się do codziennego rytmu”, mówi Yelizaveta.
Czy randki naprawdę ratują związki?
Wiele kobiet twierdzi, że randkowanie na pierwszej linii frontu wzmocniło ich relacje z mężczyznami.
Ale są też inne historie.
Kobiety dzielą się w sieciach społecznościowych tym, jak starały się spotkać ze swoim kochankiem, tylko po to, by dowiedzieć się, że mężczyzna miał kochankę lub „żonę polową” w wiosce na linii frontu.
Podobna historia przydarzyła się Marii (imię zmienione).
„Poszłam na randkę z moim byłym mężem, kiedy byliśmy małżeństwem. Ale on nie docenił tego poświęcenia”, powiedziała kobieta ukraińskiemu serwisowi BBC.
Miało to miejsce w 2015 roku, kiedy walki ograniczały się do Donbasu.
Jej mąż, oficer wojskowy, wyjechał na wojnę, a ona została z dziećmi.
Pomimo problemów ze zdrowiem, podróż pociągiem i autobusem z Kijowa na spotkania zajmowała jej czasami trzy dni.
„Na jednej stacji policja już mnie rozpoznała, zlitowała się nade mną i zabrała mnie do pociągu” – wspomina Maria.
Ona i jej mąż chodzili do kawiarni na linii frontu i wynajmowali pokoje hotelowe.
Ale wszystko zaczęło się zmieniać „po piekle w Debalcewe”.
Po tym wydarzeniu jej mąż stał się „zupełnie inną osobą” i odszedł z wojska.
Zespół stresu pourazowego sprawił, że jego dzieci i żona zaczęły się go bać, stosowano wobec niej przemoc fizyczną, jak twierdzi kobieta, a w końcu jej mąż zaczął mieć poboczne romanse i poślubił podwładną.
Pomimo nieprzyjemnych doświadczeń, kilka lat później Maria również wyszła za mąż – również za wojskowego, który walczy od czasów ATO.
Ale tym razem jest inaczej, mówi.
„Jest taki porządny, dobry. Mogłabym się na niego wściec i go odesłać, ale on wciąż pyta mnie: „Czy mam pieniądze? Czy mam ciepłe rajstopy? Czy moje dzieci mają co jeść?”
Nowy mąż nie pozwala Mary chodzić z nim na randki.
Na początku to robiła, ale potem przestała.
Mówi, że to naprawdę duże ryzyko, ponieważ na drodze wszystko może się zdarzyć.
Pewnego dnia jechała samochodem Bla Bla Car i kierowca zaczął ją gonić – musiała wysiąść z samochodu na „świeżym mrozie” i przejść kilka kilometrów.
„Teraz, kiedy mówię, że muszę jechać do rodziców w Charkowie, mój mąż się denerwuje”, mówi.
Zobaczenie frontu nie jest gwarancją zachowania rodziny, mówi Maria.
„Relacje można zachować, gdy wspólnie omawiamy cele, gdy istnieje wspólna wizja sytuacji. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów na zachowanie związku”.
Źródło: BBC