Ostatnie posty

Sześć miesięcy w Indiach: Litwinka nie odpierała tych, którzy chcieli robić sobie z nią zdjęcia

O podróżach Overlingytė opowiadaliśmy już na łamach „Western Express”. Dziś mamy historię z kolejnego dość trudnego etapu w Indiach, gdzie podróżniczka utknęła na ponad sześć miesięcy.

„Zanim przybyłem do tego kraju, wiedziałem, w co się pakuję. Kiedy wylądowałem w prawdziwym potworze, jakim jest Delhi i zacząłem przemierzać pierwsze kilka kilometrów, wydawało mi się, że w każdej chwili coś spadnie mi na głowę. W powietrzu unosił się smród, a z powodu zanieczyszczeń nie było nawet widać słońca. Moje wrażliwe bębenki nie wytrzymywały hałasu. Totalny chaos.

Powietrze jest nieświeże, zanieczyszczenie sprawia, że nie widać nawet słońca. Moje wrażliwe bębenki zdawały się nie wytrzymywać hałasu. Totalny chaos.

Ale każdy wie, że do wszystkiego można się przyzwyczaić lub przystosować. Ale my jesteśmy ludźmi Zachodu, z innego świata, i w 99% przypadków będziemy doprowadzeni do szaleństwa przez uwagę i zapotrzebowanie na selfie”, wspomina podróżniczka swoje pierwsze wrażenia z Indii.

Na pierwszym etapie podróży z Delhi do Bombaju odwiedziła najważniejsze atrakcje: Taj Mahal i Miasto Umarłych w Waranasi.

„Potem pedałowałam przez małe wioski, gdzie miejscowi nigdy nie widzieli białej osoby i to jeszcze na rowerze. Więc ludzie roili się wokół jak pszczoły do miodu. Największą trudnością było biwakowanie. Nie mogłeś się ukryć, bez względu na to, gdzie się wczołgałeś – pół wioski by cię znalazło i przybiegło, nawet gdyby była piąta rano.

Ale widziałem prawdziwą autentyczność. Gdybyś podróżował tylko po największych miastach i miejscach turystycznych, nie miałbyś takiego doświadczenia.

Widziałem kobiety robiące rzeźby z bawolego gówna na środku dziedzińca i wiele innych dziwactw. Nawet pod koniec podróży nie mogłem przestać być zdumiony Indiami, krajem, który zawsze budzi podziw” – mówi podróżnik.

Następnie podróżowała przez region Goa, gdzie w końcu miała okazję zrobić sobie małą przerwę.

„W Goa miejscowi są mniej natrętni, a noclegi na plażach były relaksujące. Po Goa pojechałam do Rishikesh, światowej stolicy jogi. Odbyłem tam miesięczny kurs jogi. Jeśli chcesz i masz taką możliwość, zdecydowanie polecam to miejsce do zdobywania wiedzy i praktyki” – radzi Overlingytė.

Po zregenerowaniu sił fizycznych i duchowych, podróżniczka wyruszyła w Himalaje.

„Pierwsze kilkaset kilometrów było znośne, ale potem każdego dnia chciałem się poddać, po raz pierwszy w życiu byłem na wysokości między 4 000 a 5 000 m przez tak długi czas, co wpłynęło na mnie pod każdym względem: ciągłe osłabienie, duszności, nieprzespane noce i przeziębienie, więc nie wątpiłem w swoje siły. Po zdobyciu jednego szczytu, następnego dnia pojawiał się kolejny z własnymi niebezpieczeństwami i wyzwaniami”, mówi.

Himalaje są jednak pięknym miejscem z niezrównanymi górskimi widokami i naturalnym pięknem.

„To naprawdę nierealne doświadczenie dla każdego podróżnika. Chociaż było to niezwykle trudne. Byłam w Himalajach na początku sezonu, więc trudno było przejechać przez górskie przełęcze, a inne przełęcze nie pozwalały na jazdę na dwóch kółkach. Czasami ruch drogowy całkowicie się zatrzymywał z powodu śniegu” – wspomina Overlingytė.

Jej zdaniem Ladakh jest najpiękniejszym klejnotem Indii.

„Ponieważ jest buddyjski, czułam się jak w innym kraju. Zdecydowanie wrócę tu ponownie i ty też powinieneś umieścić to miejsce na swojej liście! Ale z drugiej strony, w szczycie sezonu możesz nie znaleźć tyle ciszy i spokoju, więc musisz zaplanować i zrobić więcej badań” – radzi.

Po przejechaniu około 2 000 km przez Himalaje i dobrze przespanej nocy, Litwin zjechał prosto w 45-stopniowy upał i pedałował kilkaset kilometrów w pełnym słońcu do granicy z Nepalem.

„Mogłabym uciec z Indii wcześniej, gdybym podróżowała sama. Ale nie polecałabym kobietom samotnej jazdy rowerem przez ten dom wariatów. Zdecydowanie bezpieczniej czułam się z towarzyszem z Holandii. Dzięki Bogu, po całym tym czasie spędzonym w tym kraju, udało mi się wydostać z niego prawie nienaruszonym tyłkiem” – mówi podróżniczka.

Mówi, że zaoszczędziła dużo pieniędzy podczas sześciu miesięcy spędzonych w Indiach.

„Jedzenie jest bardzo tanie, ale oczywiście nie wiesz, jak twój przewód pokarmowy zareaguje na lokalną pikantną bombę” – mówi Overlingytė.

Podróżniczka już publikuje zdjęcia i historie z Kambodży w mediach społecznościowych, więc wygląda na to, że zobaczymy o wiele więcej jej fascynujących opowieści z krajów, które odwiedziła.

Zdjęcie z jej osobistego albumu.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.