Sytuacja Europy jest trudna, mówi Viktor Orbán na szczycie
Sytuacja, w której znajduje się Europa, jest trudna i niebezpieczna. Stwierdził to premier Węgier Viktor Orbán w swoim przemówieniu otwierającym 5. szczyt Europejskiej Wspólnoty Politycznej (EPC), który rozpoczął się w czwartek w Budapeszcie, donosi TASR.
Orbán, który jest premierem kraju sprawującego obecnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej i gospodarzem szczytu EPC, przypomniał, że głównym tematem spotkania są kwestie bezpieczeństwa Europy.
Inną kwestią jest to, jak Europa może skuteczniej promować swoje interesy. Szczególne znaczenie w tym względzie, zdaniem węgierskiego premiera, mają wyniki wyborów prezydenckich w USA.
„Po zimnej wojnie światowa gospodarka ponownie stanęła przed przerażającą perspektywą budowania bloków, co stawia pod znakiem zapytania fundamenty modelu europejskiego. Oznacza to, że pokój, stabilność i dobrobyt Europy są zagrożone” – ostrzegł węgierski premier, który powiedział, że obecne odpowiedzi mogą zdeterminować przyszłość Europy na dziesięciolecia.
Orban powiedział, że potrzebna jest lepsza praktyczna współpraca z krajami pochodzenia i tranzytu w celu wyeliminowania nielegalnej migracji i sieci handlu ludźmi. „Musimy zdecydować, czy jesteśmy gotowi na utworzenie ośrodków do rozpatrywania wniosków o azyl i przeprowadzania powrotów do bezpiecznych krajów trzecich”, dodał.
„Jak może znów zapanować pokój w Europie? Jak Europa może wziąć większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo i pokój w przyszłości? Jak Europa może skuteczniej działać na rzecz własnych interesów? Jak Europa może pozostać znaczącym graczem w negocjacjach i procesach, które decydują o jej własnym losie?” Orbán wymienił pytania, na które należy odpowiedzieć.
Kwestie europejskie, w tym wyzwania migracyjne, będą omawiane w kilku grupach roboczych na szczycie w Budapeszcie.
W szczycie w Budapeszcie bierze udział 42 szefów państw i rządów, w tym premier Słowacji Robert Fico, a także przywódcy UE, NATO i Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).