Statek kosmiczny podróżuje do odległej planety: awaria wymusza niższy przelot nad Merkurym
Statek kosmiczny przewożący sondy europejskich i japońskich agencji kosmicznych przeprowadził spacer kosmiczny w czwartek wieczorem nad Merkurym. Jednak z powodu awarii napędu poleciał na niższej wysokości niż pierwotnie planowano, donosi TASR, powołując się na raport AFP.
Misja BepiColombo jest wspólną misją Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Japońskiej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (JAXA). Na jej pokładzie znajdują się dwa statki kosmiczne – europejski Mercury Planetary Orbiter (MPO) i japoński Mio (Mercury Magnetospheric Orbiter).
Statek kosmiczny wystartował w 2018 roku i miał wejść na orbitę Merkurego w grudniu tego roku. Jednak awaria napędu w kwietniu tego roku wymusiła zmianę trajektorii i spowodowała opóźnienie misji, ponieważ napęd działa tylko w 90 procentach pierwotnie planowanej mocy. Statek kosmiczny dotrze zatem na orbitę wokół planety w listopadzie 2026 roku.
Przelot był czwartym z sześciu zaplanowanych przed wejściem statku kosmicznego na orbitę planety. Wszystko poszło gładko, poinformowało centrum operacyjne ESA za pośrednictwem konta misji na platformie społecznościowej X. Opublikowano również nowe zdjęcie jałowej skalistej planety, przypominającej Księżyc pod względem wielkości i powierzchni. Statek przeleciał nad planetą na wysokości 165 kilometrów, 35 kilometrów niżej niż pierwotnie zakładano.
Merkury znajduje się zwykle bliżej Ziemi niż Mars, ale wysłanie sondy na tę planetę jest nadal znacznie trudniejsze niż wysłanie sondy na Marsa. Powodem jest bliskość Słońca i niska masa planety. Grawitacja planety jest tylko nieznacznie silniejsza od grawitacji Księżyca i bardzo słaba w porównaniu z grawitacją Słońca. Utrzymanie sond na orbicie wokół Merkurego jest zatem bardzo trudne.
„Hamowanie i zatrzymywanie się na Merkurym wymaga znacznie więcej energii niż podróż na Marsa”. powiedział AFP astronom Alain Doressoundiram z Obserwatorium Paryskiego.
Sondy w pobliżu planet utknęły w martwym punkcie za pomocą manewru zwanego procą grawitacyjną, który pozwala im nie tylko hamować, ale także przyspieszać lub zmieniać trajektorię. Jego pionierem był włoski naukowiec, inżynier i matematyk Giuseppe „Bepi” Colombo (1920-1984). Po raz pierwszy użył go w 1974 roku w ramach misji Mariner 10. Manewr ten pozwolił statkowi kosmicznemu na wykonanie trzech orbit wokół Merkurego zamiast jednej. Misja BepiColombo została nazwana na cześć tego naukowca.
Statek kosmiczny, po dotarciu do Merkurego podzieli się na trzy niezależne ciała – statek kosmiczny MTO, statek kosmiczny Mio i moduł transportowy MTM, którego rolą było przetransportowanie dwóch sond na Merkurego. Sonda Mio będzie badać magnetosferę planety. Sonda MTO zbada ją z szeregiem instrumentów naukowych na pokładzie, w tym spektrometrem mas jonów PICAM, zbudowanym przy pomocy Instytutu Fizyki Eksperymentalnej Słowackiej Akademii Nauk.