Ostatnie posty

„Rumuni nie cieszą się życiem”. Co zauważyła w naszym kraju Nepalka z Himalajów, która przyjechała jako niania, ale otworzyła restaurację w Bukareszcie

Laila Tamang jest jedną z dziesiątek tysięcy nepalskich kobiet pracujących w Rumunii. Przyjechała tu jako niania, ale ostatecznie otworzyła nepalską restaurację ze swoimi pracodawcami. „Nawet jeśli życie w Rumunii wydaje się łatwiejsze, masz tendencję do komplikowania go” – mówi.

Rok 2024 jest trzecim z rzędu, w którym 45% nowej siły roboczej w Rumunii pochodzi z Nepalu i Sri Lanki.

Wpływ tych osób na rumuńskie społeczeństwo jest już widoczny: na przykład w Bukareszcie pojawiły się , które są doceniane zarówno przez mieszkańców, jak i migrantów.

Laila Tamang jest jedną z młodych kobiet z Nepalu, które znalazły lepsze życie w Rumunii. Przyjechała do Bukaresztu w listopadzie 2022 r. w poszukiwaniu pracy niani. Jej pracodawcami jest para ze stolicy, Adriana i Cătălin Cojocaru, którzy potrzebowali kogoś do opieki nad swoim synem Dominikiem.

Bardzo staraliśmy się znaleźć nianię z Rumunii, ale było to niemożliwe. Albo żądali dużo pieniędzy za to, co oferowali, albo po prostu nie czuliśmy ciepła człowieka, który miał zostać z naszym dzieckiem”, mówi Adriana Cojocaru portalowi HotNews.ro.

Mówi również, że skorzystała z usług nepalskiej niani z polecenia znajomych, ponieważ nepalska kultura uczy ludzi bycia radosnymi i życzliwymi.

„Z Lailą była chemia od czasu rozmowy wideo, dużo się uśmiechała, bardzo dobrze mówiła po angielsku, duże znaczenie miało również to, że pracowała w Nepalu, więc przyjechała z dużym doświadczeniem”, mówi Adriana.

„Odkąd spotkałyśmy się na lotnisku, zaczęłyśmy rozmawiać o Nepalu, na początku byłyśmy ciekawe jakie są tam zarobki i dlaczego chciałabyś pracować w Rumunii. Urzędnik bankowy, który cieszy się dobrą opinią w społeczeństwie, zarabia w Nepalu około 150 dolarów miesięcznie. Potem wróciłem do domu i nauczyłem się etyki pracy i czystej proaktywności” – kontynuuje pracownik Laili.

Będąc pasjonatką jedzenia, Adriana poprosiła Lailę o wspólne gotowanie tradycyjnych nepalskich potraw, a za pierwszym razem zrobiły nawet „”.

„Zaczęłyśmy szukać składników, a zwłaszcza tradycyjnych przypraw i znalazłyśmy nepalski targ spożywczy w Bukareszcie, gdzieś na Stefan cel Mare. W momencie, gdy smak był idealny, zakochaliśmy się beznadziejnie”, wyznaje Adriana.

Jak narodził się pomysł na nepalską restaurację?

Adriana i Cătălin chcieli zaoferować Laili znacznie więcej w zamian za wszystko, co im zaoferowała, więc wpadli na pomysł, aby spróbować zbliżyć jej rodzinę:

Mają schronisko górskie w Nepalu, trzy godziny od Katmandu, gdzie przyjmują turystów eksplorujących Himalajei, co najważniejsze, gotują dla nich każdego dnia. Tak narodził się pomysł nepalskiej restauracji” – mówi Adriana.

Dwójka Rumunów miała już swój biznes, showroom wykończeń premium w Bukareszcie, a zatem doświadczenie w przedsiębiorczości. Koszt nepalskiej restauracji wyniósł 50 000 euro.

MoMo Bucharest została zainaugurowana 1 marca we Floreasca i od tego czasu szybko stała się jedną z najpopularniejszych restauracji w Bukareszcie, wyprzedając się nawet w weekendy.

„Z pomocą Laili dotarłem do Zoone Didi, szefa kuchni w MoMo, oddanego człowieka z wielką pasją do gotowania. Potem sprawy nabrały tempa i udało nam się stworzyć bardzo fajny zespół, a zaangażowanie Laili idzie w kilku kierunkach: menu degustacyjne, marketing i komunikacja z zespołem” – wyjaśnia Adriana.

„Dużo zainwestowaliśmy w przestrzeń, ponieważ chcieliśmy wnieść trochę nepalskiego klimatu do Bukaresztu. Duża część wystroju i naczyń, w których serwujemy, pochodzi z Nepalu. Chcieliśmy mieć piękną, relaksującą przestrzeń do serwowania jedzenia, w którym się zakochaliśmy. Okazało się jednak, że to, co my pokochaliśmy, pokochali też inni.

Dopiero zaczynamy i naprawdę cieszymy się tym etapem. Jest jeszcze wiele do dopracowania, musimy się wiele nauczyć od branży i oni muszą się wiele nauczyć od nas, ale może przy odrobinie szczęścia nasza początkowa inwestycja zwróci się w ciągu 12-18 miesięcy. Ważniejsze jest sfinalizowanie formalności związanych z chłopakiem Laili, Sangitem i bratem Bickasem oraz osiągnięcie naszego głównego celu” – mówi Adriana.

Jak trudno jest sprowadzić ludzi z Nepalu do Rumunii

Adriana przyznaje również, że aby rekrutować pracowników z zagranicy, nie można tego robić samodzielnie, ale potrzebne jest wsparcie agencji, która się w tym specjalizuje.

„Obcokrajowcy przyjeżdżają tylko na podstawie rozmowy kwalifikacyjnej i wizy pracowniczej, a to następuje dopiero po skompletowaniu dokumentacji, zakwalifikowaniu się firmy i otrzymaniu zgody Generalnego Inspektoratu Imigracyjnego”, ujawnia Adriana.

Laila przybyła do Rumunii prawie sześć miesięcy po tym, jak Adriana przeprowadziła z nią pierwszą rozmowę kwalifikacyjną. Wierzyła więc, że rodzina Laili przejdzie podobny proces.

„Myliliśmy się. Teraz wszystko się zmieniło, zarówno pod względem prawnym, jak i czasu oczekiwania” – dodaje Adriana.

Ma również nadzieję, że z czasem staniemy się bardziej tolerancyjni jako naród. Dopóki nie zaczęła zatrudniać obcokrajowców, nie zdawała sobie sprawy z poziomu ich dyskryminacji.

Spotkaliśmy się z wielokrotnymi odmowami, gdy chcieliśmy wynająć dla nich mieszkanieale także w innych sytuacjach, gdy chcieliśmy ułatwić im życie tutaj. To frustrujące widzieć, jak są traktowani w codziennym życiu, jak niewiele im dajemy w porównaniu z tym, co od nich otrzymujemy. To niesprawiedliwe korzystać z ich pracy, ale nie integrować ich ze społeczeństwem”.

„Pochodzę z Himalajów, nasz dom jest otoczony górami i rzekami”.

Nepalczyk Laila Tamang. FOTO: archiwum osobiste

Laila Tamang ma 24 lata i przejechała prawie 5500 kilometrów, aby dostać się do Bukaresztu do pracy jako opiekunka do dzieci. Podróż w obie strony z Bukaresztu do Katmandu kosztuje od 1000 do 1500 euro i trwa od 11 do 20 godzinw zależności od linii lotniczej lub pory roku. Nepalczykom nie jest łatwo przyjechać i pracować w Rumunii.

„Przeprowadzka nie była częścią mojego planu, ale miałam okazję pracować jako niania. Pomyślałam, dlaczego nie skorzystać, skoro tak bardzo lubię dzieci? Oczywiście zrobiłam to, by mieć lepszą przyszłość. Ale to było prawdziwe wyzwanie, aby pozostać z dala od rodziny i przyjaciół i dostosować się do nowego miejsca z nowymi ludźmi i rodzinami. Zajęło mi to ponad miesiąc”, mówi Laila.

Laila opisuje życie w Nepalu jako przyjemne, ponieważ spędzała czas z rodziną. „Pochodzę z Himalajów, gdzie nasz dom otoczony jest górami, wzgórzami, zielenią i rzekami, bardzo blisko granicy z Tybetem” – mówi. Następnie dodaje, że Nepalczycy decydują się opuścić swój kraj w poszukiwaniu lepszego życia.

„Masz tendencję do komplikowania sobie życia”

Po przyjeździe do Rumunii Laila od razu zauważyła, że ludzie są mili i przyjaźni, a Bukareszt wygląda lepiej, niż się spodziewała.

„Masz większą swobodę wypowiedzi i możesz podejmować własne decyzje. W Nepalu do pewnego wieku musisz konsultować się z rodziną i uzyskać jej zgodę. Ale nie świętujesz tak często i nie wydajesz się cieszyć życiem.

W Nepalu mamy wiele festiwali i wiele powodów do dzielenia się radością z ludźmi wokół nas każdego dnia. Nawet jeśli życie tutaj w Rumunii wydaje się łatwiejsze, masz tendencję do komplikowania go” – dodaje Laila.

Inne rzeczy, które od razu zauważyła to to, że „ludzie tutaj jedzą dużo sera i masła”, ale także to, że „wydają się być trochę źli przez cały czas”.

Zapytałam Lailę, jak to się stało, że zaczęła gotować ze swoimi pracodawcami. Powiedziała, że na początku zaproponowali jej rumuńskie jedzenie, a niektóre potrawy bardzo jej smakowały.

„Jednak zawsze miałam ochotę na nepalskie jedzenie. Dostarczyli mi wszystkie składniki, których potrzebowałam, ponieważ chciałam przygotować inne danie, aby nadać ich codziennym posiłkom inny smak. Pierwszym daniem, które przygotowałem było momo. Następnie przygotowałam wiele różnych przepisów dla przyjaciół i rodziny, aby podzielić się kulinarnymi smakami Nepalu” – mówi Laila.

Decyzja rodziny Cojocaru o otwarciu nepalskiej restauracji była dla Laili wielką niespodzianką i ogromną radością, ponieważ będzie mogła być z rodziną i codziennie jeść nepalskie jedzenie. W całym biznesie Laila była początkowo konsultantem ds. menu, dekoracji i atmosfery restauracji.

„Włączenie tradycyjnych nepalskich smaków i technik w sposób, który przemawia do rumuńskich klientów, może być fascynujące, ponieważ wymaga stworzenia fuzji tradycji kulinarnych. W przypadku niektórych potraw podajemy informacje o składnikach i sposobie ich przygotowania.

Zawsze jesteśmy otwarci na dzielenie się historiami i tradycjami związanymi z jedzeniem. Niektórzy ludzie boją się spróbować potraw, ponieważ uważają, że będą zbyt pikantne. Dla tych, którzy chcą, aby jedzenie było ostrzejsze, dostosowujemy przepisy, aby znaleźć równowagę. Ponadto koncepcja siadania do jedzenia w tradycyjny sposób może być nieco trudna dla niektórych osób” – dodaje Laila.

Na swoim koncie na Instagramie restauracja ujawnia ciekawe fakty na temat nepalskiej kultury.

„Moim celem jest edukowanie większej liczby osób na temat kultury, tradycji, miejsc, jedzenia i wielu innych aspektów Nepalu. Mieliśmy nasze pierwsze wydarzenie – Nepali Nights at Momo, które okazało się wielkim sukcesem. W najbliższej przyszłości będzie ich więcej” – dodaje dziewczyna.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.