Rozpoczyna się era Trumpa: jaka będzie jego rola w negocjacjach pokojowych w sprawie Ukrainy?
Od zeszłego tygodnia, kiedy Trump ogłosił przygotowania do spotkania z Władimirem Putinem, toczy się intensywna dyskusja na temat możliwego terminu i miejsca ich spotkania. Helsinki, gdzie obaj przywódcy spotkali się siedem lat temu, nie wchodzą już w grę. W związku z wydanym w Hadze nakazem aresztowania Putina strona rosyjska podobno rozważa Kazachstan jako możliwą alternatywę.
Kreml wyraził zadowolenie z gotowości prezydenta-elekta Donalda Trumpa do negocjacji, ale dodał, że plany ewentualnego bezpośredniego spotkania zostaną podjęte po jego inauguracji.
„Prezydent Putin wielokrotnie zapewniał, że jest otwarty na kontakty z przywódcami międzynarodowymi, w tym z prezydentem USA, w tym z Donaldem Trumpem” – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Nie są do tego potrzebne żadne warunki, wystarczy wzajemna chęć i wola polityczna prowadzenia dialogu” – stwierdza.
Trump bezpośrednio odpowiedział na te słowa. „Prezydent Putin chce się spotkać” i „zorganizujemy to”. „Musimy zakończyć tę wojnę. To cholerny bałagan” – powiedział na konferencji prasowej w swojej siedzibie na Florydzie.
To oświadczenie, zarejestrowane podczas jednego z publicznych wystąpień Trumpa, wskazuje na jego wysiłki zmierzające do ukazania się jako rozjemcy. Choć jego retoryka może brzmieć atrakcyjnie, eksperci ostrzegają przed ryzykiem związanym z pochopnymi decyzjami i niejasnymi planami. W związku z tym ekspert ds. polityki zagranicznej Aleksander Dułęba przestrzega przed nadmiernym upraszczaniem propozycji Trumpa. Według niego negocjacje pokojowe nie mogą ograniczać się do zaprzestania walk bez rozwiązania podstawowych kwestii, takich jak granice czy gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Nie mniej intensywnie spekuluje się w prasie międzynarodowej na temat treści oczekiwanych negocjacji. Przede wszystkim rosyjscy analitycy są zgodni, że dyskusja nie będzie dotyczyć jedynie zawieszenia broni na linii frontu, de facto uznania rosyjskiej kontroli nad okupowanymi terytoriami i zobowiązania, że Ukraina nie przystąpi do Sojuszu Północnoatlantyckiego – podaje.
„Istotna część problemu polega na tym, że Rosja od wielu lat – nawet przed erą Putina – powtarzała, że Ukraina nigdy nie może być członkiem NATO. Teraz powtórzyli to ponownie. Jest to dla nich granica nie do pokonania.”
Przywódcy Ukrainy obawiają się, że szybkie zawieszenie broni lub porozumienie pokojowe, o którym wielokrotnie mówił Trump i jego współpracownicy, może mieć wysoką cenę. Pisze, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jak dotąd odmawia szybkiego powrotu do stołu negocjacyjnego.
Szybkie rozwiązanie czy niebezpieczny kompromis?
Propozycje Trumpa dotyczące zamrożenia konfliktu i rozmieszczenia sił pokojowych wzbudziły obawy. Według Duleba wizja Trumpa ignoruje kluczowe kwestie, takie jak granice i gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. „Trump będzie starał się spełnić obietnicę wyborczą, twierdząc, że zakończy wojnę w ciągu 24 godzin. Stopniowo jednak zdaje sobie sprawę, że nie będzie to takie proste” – powiedział Dułęba. Na razie publicznie wiadomo, że „zespół Trumpa zaproponował jedynie przybliżoną koncepcję rozwiązania, która obejmuje zamrożenie konfliktu na linii frontu, rozmieszczenie sił pokojowych z Europy i gwarancje bezpieczeństwa USA dla Ukrainy”.
Jednak jego zdaniem propozycja ta zawiera poważne wady: „Nie jest jasne, co stanie się z terytoriami okupowanymi. Nikt w Europie nie uzna „nowych” granic Ukrainy i dlatego należałoby stworzyć jakiś odpowiednik porozumień mińskich. Nie jest też precyzyjnie określone, czy gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA będą dwustronne, czy szersze.” Pierwotnie pełnomocnik Trumpa miał odwiedzić Kijów na początku stycznia, ale jego podróż została przełożona na czas po inauguracji.
Jak podaje raport, emerytowany generał Keith Kellogg, którego Trump wybrał na swojego specjalnego wysłannika do rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy, pochwalił gotowość Trumpa do negocjacji z prezydentem Rosji i skrytykował Joe Bidena za odrzucanie takich rozmów.
W tym kontekście rosną jednak obawy co do żądań Moskwy, które mogą znacząco osłabić pozycję Ukrainy. „Putin dał do zrozumienia, że nie zaakceptuje żadnego dyplomatycznego zakończenia wojny, chyba że Ukraina zgodzi się przekazać Moskwie duże połacie swojego terytorium. Żąda także gwarancji, że Ukraina nigdy nie przystąpi do NATO” – stwierdza.
Jaką rolę odegra UE?
Wraz z nową administracją USA pod przewodnictwem Donalda Trumpa pojawiają się pytania o to, jak USA podejdą do rozwiązania wojny na Ukrainie i jaką rolę odegra w tym procesie Unia Europejska. Jedną z głównych obaw unijnych dyplomatów jest możliwość faworyzowania przez Trumpa dwustronnych negocjacji z Putinem bez bezpośredniego udziału Ukrainy i krajów europejskich.
„W przypadku Trumpa nie można wykluczyć takiego scenariusza. Myślę jednak, że jest to mało prawdopodobne, ponieważ widzimy, że jego zespół jako pierwszy zaczął komunikować się z europejskimi sojusznikami i Ukrainą” – powiedział Dułęba.
Według niego dziś coraz bardziej staje się jasne, że rozwiązanie konfliktu na Ukrainie będzie musiało uwzględniać koordynację pomiędzy USA, Europą i Ukrainą. Wszelkie wysiłki na rzecz porozumień dwustronnych między USA a Rosją prawdopodobnie spotkają się z ostrym oporem ze strony krajów europejskich.
W grudniu przedstawiciele ekipy Trumpa spotkali się z ministrami spraw zagranicznych głównych krajów europejskich, m.in. Francji, Niemiec, Włoch i Polski. „Było to ważne spotkanie, podczas którego zaczęła się rozstrzygać kwestia wspólnego podejścia USA i Europy do wojny na Ukrainie. Minister spraw zagranicznych Polski zadeklarował nawet, że jeśli USA wycofają wsparcie dla Ukrainy, ciężar tej pomocy przejmie Europa” – dodał Dułęba.
„Widzimy zatem, że zespół Trumpa skupił się przede wszystkim na komunikacji z europejskimi sojusznikami i Ukrainą, co sugeruje, że obecnie preferowana jest koordynacja w ramach sojuszu zachodniego” – dodał Dułęba.
Premier Estonii Kristen Michal również niedawno wyraziła przekonanie, że „prawie niemożliwe” byłoby, aby Trump wykluczył Europę z procesu decyzyjnego w sprawie Ukrainy.
Dyrektor Europejskiej Rady ds. Stosunków Zagranicznych (ECFR) Marie Dumoulin powiedziała w wywiadzie: „UE musi być obecna jako instytucja w przyszłych negocjacjach, ponieważ jest jednym z ważnych dostawców i koordynatorów pomocy dla Ukrainy”.
„Stany Zjednoczone muszą pomóc zmienić charakter sytuacji i przekonać Rosję, aby usiadła do stołu negocjacyjnego” – oświadczył w zeszłym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron na spotkaniu z ambasadorami Francji w Pałacu Elizejskim.
„Ukraińcy muszą prowadzić realistyczne dyskusje na tematy terytorialne, bo tylko oni mogą to zrobić. Europejczycy muszą jednak budować gwarancje bezpieczeństwa, co będzie ich głównym obowiązkiem” – dodał.
„Stany Zjednoczone będą wyglądać na słabe, jeśli wynik będzie korzystniejszy dla Rosji niż dla Ukrainy i jej zachodnich sojuszników” – powiedział Dumoulin. Dodała też, że Europejczycy muszą jasno pokazać, że w interesie USA jest podjęcie negocjacji ze zjednoczonym Zachodem, a nie z podzielonymi Europejczykami i Ukraińcami.
Przestrzegła jednak: „Kwestia, czy powinny być obecne inne podmioty pozaeuropejskie i czy sensowne jest szersze uczestnictwo w tym procesie – na przykład Chiny, Indie czy Brazylia – zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia wyników, które mogłyby być mniej korzystne dla Ukraina.”
Kluczowym pytaniem pozostaje, jak mogą wyglądać przyszłe negocjacje i kiedy mogą się odbyć. Zdaniem unijnych dyplomatów na papierze nie ma jeszcze konkretnych propozycji ani planów.
Część europejskich dyplomatów wskazuje jednak, że sytuacja może zacząć się zmieniać po pierwszym w tym roku spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE, które zaplanowano na 27 stycznia, niedługo po inauguracji Trumpa – pisze.
Ambicje Trumpa dotyczące zakończenia wojny
Sekretarz stanu USA do spraw zagranicznych Antony Blinken na konferencji prasowej stwierdził, że nowa administracja Donalda Trumpa ma przesłanki do osiągnięcia „dobrego porozumienia” dla Ukrainy, które zakończy konflikt i zapewni długotrwały pokój. „Wierzę, że nowa administracja jest w stanie pomóc, jeśli Ukraińcy zdecydują się na negocjacje” – oświadczył.
Przypomniał też, że Trump często mówi o „dobrych interesach”, co jego zdaniem stwarza przestrzeń do zademonstrowania tej umiejętności w praktyce. Jednocześnie jednak podkreślił, że zawieszenie broni musi mieć charakter trwały i nie może pozwalać Rosji zyskać czasu na ponowną ocenę swojej strategii i wznowienie agresji. Według niego każde zawieszenie broni musi zawierać skuteczne mechanizmy odstraszające Putina od ponownych ataków.
Blinken powiedział także, że Stany Zjednoczone omawiały różne opcje z europejskimi partnerami i przekazały swoje ustalenia przyszłej administracji Trumpa. „Oczekuję, że nowa administracja będzie w stanie wykorzystać wszystkie dotychczasowe sukcesy i zapewnić Ukrainie nie tylko przetrwanie, ale także prosperowanie” – podsumował Blinken.
Co dalej?
Unijni dyplomaci spodziewają się, że sytuacja może zacząć się zmieniać po inauguracji Trumpa. Zaplanowane na 27 stycznia spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE mogłoby wskazać kierunek dalszych kroków.
Dążenie Trumpa do szybkiego zakończenia wojny jest mile widziane, ale jest to proces wymagający realistycznych oczekiwań i cierpliwości. „Pomysł Trumpa jest nadal raczej naiwny i niekompletny. Zobaczymy, jak zareagują na to Putin i Zełenski, ale kluczowe będzie to, czy uda się utrzymać jednolite stanowisko Zachodu” – podsumowuje Dułęba.