Puigdemont grozi Pedro Sánchezowi i ostrzega, że niezałatwienie kwestii zaufania „doprowadziłoby do upadku legislatury” | Wiadomości z Katalonii
Carles Puigdemont przesyła Pedro Sánchezowi kolejne przedświąteczne ostrzeżenie: „Jeśli sytuacja niewiele się zmieni, nie będziemy mogli udzielić wsparcia rządowi”. Były prezydent Katalonii udzielił we wtorek wywiadu TV3, w którym skorzystał z okazji, aby potwierdzić zarzuty, które sam wyraził osiem dni temu na konferencji prasowej. „Nie podobało mi się stwierdzenie, że sprawy nie układają się dobrze” – powiedział, po czym zauważył, że pomimo tego rzekomego niezadowolenia widzi niewiele miejsca na zmianę relacji: „Nie mogę zaprzeczyć dowodom, jesteśmy w punkcie, w którym nie możemy nie może być”. Do najpilniejszych kwestii stojących przed Junts i PSOE należy odblokowanie: „Nie możemy nawet ich negocjować” – uważa Puigdemont. Były prezydent Katalonii utrzymuje, że zainteresowanie Junts poddaniem Sáncheza kwestii zaufania jest „posunięciem taktycznym” i twierdzi, że jeśli rząd zatrzyma ten proces, „legislatura upadnie”, ponieważ wycofanie wsparcia ze strony Junts na rzecz władzy wykonawczej byłoby automatyczne. Puigdemont twierdzi, że w przypadku weta będą „nieodwracalne konsekwencje” i utrzymuje, że margines kończy się 7 stycznia.
TV3 uzasadniła harmonogram wywiadu z Puigdemontem „zainteresowaniem informacyjnym”, jakie budzi ono obecnie. Katalońska telewizja publiczna często rezerwuje liderowi opozycji czas największej oglądalności. Zrobiono to wówczas z Carlosem Carrizosą (Ciudadanos) czy samym Salvadorem Illą (PSC), ale tak się składa, że Puigdemont, będąc drugim najczęściej wybieranym kandydatem w wyborach 12 maja, wyraźnie zrezygnował ze stanowiska lidera. opozycji.
Jego zeszłotygodniowe oświadczenia dotyczące wątpliwości wywołanych przez PSOE i Pedro Sáncheza, w których zapewnił, że „nie są godni zaufania” i zwrócili się do prezydenta o poddanie się wotum zaufania, obciążyły dużym ciężarem niepewności poparcie dla Kataloński ruch niepodległościowy przekazuje rządowi. Siedem głosów Junts w Kongresie ma kluczowe znaczenie, aby władza wykonawcza mogła odblokować kluczowe kwestie dla legislatury i w tym sensie głosowanie w 2025 r. zapowiada rychłe rozdroże.
„Musimy podejmować decyzje i mówić prawdę naszym wyborcom” – uzasadnia były prezydentgdy uzasadnia złość, jaką okazuje z powodu słabego rozwoju porozumień z PSOE. Zapytany, czy istnieje możliwość rozwiania wątpliwości, nie unika sceptycyzmu: „Czy jest miejsce? Nie wiem, wiem, jak zachowywali się do tej pory” – podkreśla.
Według lidera Junts zatwierdzenie ustawy o amnestii nie jest dziką kartą, którą rząd może wykorzystać do przedłużenia gry w dawanie i branie, którą prowadzi z Partią Niepodległościową: „Amnestia nie ma miejsca i była to cena o inwestyturę” – mówi Puigdemont i krytykuje, że „amnestia, która nie ma skutków, która nie obejmuje wszystkich, jest nieważna”. Utrzymuje, że musi nadal mieszkać w Belgii, ponieważ wjazd do Katalonii wiąże się z ryzykiem aresztowania. Krytykuje Sáncheza za „milczenie” w obliczu przeszkód sądowych na drodze do amnestii, a także za to, że jest traktowany jako „rzekomy przestępca”. Puigdemont to krytykuje prezydent nie odwiedził go, jak to zrobił w przypadku swoich poprzedników w Generalitacie.
Puigdemont i Miriam Nogueras rok temu nalegali, aby Junts udzielił wsparcia inwestyturze Sáncheza, ponieważ zastosował strategię „otrzymywania zapłaty z góry”. Szef partii przyznaje teraz, że po przepaleniu całego kalendarza oczekiwania nie pokrywały się z rzeczywistością: „To nie jest balans, z którego jestem zadowolony”. Przeniesienie zarządzania imigracją do Generalitat to kolejna z kwestii, które Junts przedstawił wówczas jako osiągnięcie. Biorąc pod uwagę brak konkretów, Puigdemont wskazuje na tarcia: „Są kwestie, w których utknęliśmy”. Szkolenie wymaga, aby administracja katalońska miała pełną kontrolę nad całym procesem, od granic po propozycje wydalenia, co rząd nie ocenia przychylnie.