Przegląd Europejski: Ursula 2.0, niestabilność polityczna i powstanie skrajnej prawicy
Rok 2024 był przede wszystkim rokiem intensywnych wydarzeń na europejskiej scenie politycznej. Oprócz przedłużenia jej kadencji na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej, wewnętrzne przetasowania polityczne w krajach objętych barometrem Starego Kontynentu, takich jak Niemcy i Francja, stworzyły nowe dane i spowodowały niepewność na kolejny dzień.
Patrząc wstecz na kończący się rok, warto przyjrzeć się wydarzeniom, które naznaczyły europejską scenę polityczną i jak kształtuje się ona obecnie w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Momenty w roku:
Wybory europejskie
Od 6 do 9 czerwca obywatele Europy udali się do urn, aby wybrać swoich przedstawicieli do bezpośrednio wybieranego organu UE, czyli . Wyniki te plasują centroprawicową Europejską Partię Ludową z powrotem na pierwszym miejscu ze 188 mandatami, a na drugim miejscu uplasowali się Socjaldemokraci, zdobywając 136 mandatów, co nie jest zaskakującym wynikiem. Elementem, który wywołał jednak nie tylko zaskoczenie, ale i zaniepokojenie, był fakt, że skrajna prawica wyszła z sondaży znacznie wzmocniona.
Mówiąc dokładniej, grupa polityczna Patrioci dla Europy, do której należą m.in. Francuski Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen i węgierski Fidesz Viktora Orbána, jest obecnie trzecią siłą polityczną z 84 mandatami. Jednocześnie czwartą siłą polityczną są Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, do których należy włoska partia Adelfia, której premier Giorgia Meloni jest premierem kraju.
Liberalno-centrowa Partia Odnów Europę zdołała tym razem zgromadzić mniejsze siły, w których uczestniczy Renesans prezydenta Francji Emmanuela Macrona i jest obecnie piątą najpotężniejszą siłą polityczną z 77 mandatami w Parlamencie Europejskim. Na tej samej fali i Zieloni, obecnie szósti pod względem władzy, z 53 mandatami. Ta korelacja kontrastuje z tym, co wydarzyło się w poprzednich wyborach europejskich, w 2019 r., kiedy Renew było na trzecim miejscu, a Zieloni na czwartym.
Powstanie nowej Komisji Europejskiej
Zaraz po wyborach europejskich rozpoczęły się procedury wyboru nowej Komisji Europejskiej na lata 2024-2029, których pierwszą decyzją było przedłużenie kadencji Ursuli von der Leyen. Rzeczywiście, 18 lipca w głosowaniu, w którym wzięło udział 707 z 720 posłów do Parlamentu Europejskiego, zebrano 401 głosów.
Nastąpił proces formowania nowej Komisji, która po głosowaniu na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego „zabrała się do pracy” 1 grudnia.
Przede wszystkim hiszpańska socjalistka Teresa Ribera Rodríguez, która przejęła tekę czystej, sprawiedliwej i konkurencyjnej transformacji. Hena Virkunen jest obecnie wiceprezesem wykonawczym odpowiedzialnym za suwerenność technologiczną, bezpieczeństwo i demokrację, a Stéphane Sejourne objął stanowisko wiceprezesa wykonawczego ds. dobrobytu i strategii przemysłowej.
Jednocześnie Kaya Kalas przejęła obowiązki Wysokiego Przedstawiciela do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, który jest jednocześnie wiceprzewodniczącą wykonawczą Komisji, natomiast Roxana Minzatou jest wiceprzewodniczącą wykonawczą ds. ludzi, umiejętności i gotowości. Wreszcie Raffaele Fito jest obecnie wiceprzewodniczącym wykonawczym ds. spójności i reform. Jeśli chodzi o greckiego komisarza Apostolosa Tzitzikostę, przejął on tekę ds. transportu i turystyki.
Wybory we Francji i upadek rządu Barniera
Kiedy jednak mówimy o rozwoju sytuacji politycznej w Europie w 2024 r., krajem, o którym wszyscy myślą, jest zdecydowanie Francja. Trwający do dziś kryzys polityczny rozpoczął się wyborami parlamentarnymi, które odbyły się 30 czerwca i 7 lipca. W pierwszej turze pierwsze miejsce (po raz pierwszy w historii V Republiki Francuskiej) zajęło skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) z 33,1%, a za nim lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy (NFP) z 28% i centrowa koalicja „Razem” Macrona z 20%. Prawicowi Republikanie zostali pokonani, zdobywając jedynie 6,7%.
kiedy w drugiej turze lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy (NFP) zajęła pierwsze miejsce w nowym Zgromadzeniu Narodowym ze 180 mandatami, drugie miejsce zajęła centrowa koalicja „Razem” z 159, a skrajnie prawicowa Koalicja Narodowa ostatecznie pozostała w trzecie miejsce ze 142 mandatami.
Jednak fakt, że żadna frakcja nie zdobyła wymaganej większości, doprowadził do niestabilności, która błędnie była postrzegana jako kończąca się 5 września po utworzeniu rządu pod przewodnictwem weterana centroprawicowego Michela Barniera.
Rządowi Barniera nie udało się jednak uchwalić budżetu. Francja ponownie znajduje się obecnie w kryzysie politycznym, a prezydent Macron polecił centrowemu Francois Bairro utworzenie rządu, którego członkowie nie zostali jeszcze ogłoszeni.
Niestabilność rządu w Niemczech
Podobna niestabilność rządu występuje obecnie także w Niemczech. W roku, w którym nas opuścił, nie było tu żadnych wyborów, ale i tak już niepopularny rząd socjaldemokraty Olafa Solza
Wotum zaufania dla rządu Solza wyznaczono na 16 grudnia i zgodnie z oczekiwaniami, 207 głosami za, 394 przeciw, przy 116 parlamentarzystach wstrzymujących się.
Jedyną drogą dla największej gospodarki Europy jest teraz udanie się do urn, a „bitwa” wyborcza wyznaczona jest na 23 lutego. W dotychczasowych sondażach przewagę mają Chrześcijańscy Demokraci pod przewodnictwem Friedricha Merza z 31%. Na drugim miejscu znajduje się skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) z 19%, następnie Socjaldemokraci (SPD) z 17%, Zieloni z 13%, lewicowa partia antyimigracyjna Zary Wagenknecht z 6%, liberalni Wolni Demokraci z 4% i lewicowa Die Linke z 3%.
Zmiana rządu w Wielkiej Brytanii
Jednakże w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii miały miejsce także ważne wydarzenia polityczne. Tam Partia Pracy pod rządami Keira Starmera zakończyła 14 lat rządów konserwatystów z rzędu,
Mówiąc bardziej szczegółowo, Partia Pracy ma obecnie 411 mandatów w parlamencie, konserwatyści 121, a Libijscy Demokraci 72. Rząd Starmera nie wydaje się na razie mocno wstrząśnięty, natomiast jeśli chodzi o interesy Grecji, zmiana władzy wydaje się, że nadało nowy impet negocjacjom w sprawie zwrotu rzeźb Partenonu.
Proeuropejskie protesty w Gruzji
W obliczu szalejącej wojny na Ukrainie Europa Wschodnia znalazła się obecnie na krytycznym rozdrożu, a Rosja pragnie utworzyć państwa satelickie, wywierając presję na UE i NATO. Przypadek Gruzji jest typowy,
Wszystko zaczęło się 29 listopada, kiedy gruziński rząd ogłosił decyzję o zamrożeniu do 2028 roku dialogu w sprawie przystąpienia kraju do Unii Europejskiej. Decyzję tę uważa się za sprzeczną z życzeniami większości obywateli, którym zależy na jak największym zbliżeniu Gruzji do Zachodu, oddalając się od Rosji i pozostawiając za sobą sowiecką przeszłość.
Jednocześnie powszechnie kwestionuje się legitymizację prorosyjskiego rządu na czele kraju, którego zwycięstwo w ostatnich październikowych wyborach przez wielu jest postrzegane jako wynik powszechnych oszustw. Nawet sama prezydent kraju Salome Zourabiszwili oświadczyła, że nie uznaje wyników wyborów, twierdząc, że jej kraj padł ofiarą „operacji specjalnej” Rosji.
Kilka dni później, 14 grudnia, gruziński parlament, który wyłonił się ze spornych październikowych wyborów, mianował na prezydenta kraju skrajnie prawicowego byłego piłkarza Micheila Kawelaszwilego, lojalistę rządu.
Wybory w Rumunii
Wreszcie z podobnego powodu oczy międzynarodowych analityków przyciągnęły także wybory w Rumunii, gdyż 6 grudnia odbyły się wybory prezydenckie, które odbyły się 24 listopada, decydując o konieczności powtórzenia całego procesu wyborczego od początku , w wyniku podejrzeń o wtrącanie się Rosji.
W pierwszej turze, ku zaskoczeniu wszystkich, pierwsze miejsce zajął skrajnie prawicowy, antyeuropejski i prorosyjski kandydat Kalin Georgescu. Jego przeciwniczką była Elena Lasconi, centroprawicowa burmistrz małego miasteczka, która jednak potępiła decyzję Trybunału o unieważnieniu wyniku.