Premier Donald Tusk: Nie możemy przymykać oczu na problem kopalni Turów
Polski premier Donald Tusk powiedział po spotkaniu rządów Czech i Polski w Pradze, że nie będzie przymykał oczu na spory dotyczące negatywnych skutków środowiskowych wydobycia w kopalni węgla brunatnego Turów w Polsce. Określił to jednak jako polityczne nieporozumienie z przeszłości, które nie musiało mieć miejsca. Według czeskiego premiera Petra Fiali, strona polska dostarczy Czechom wszystkie wymagane dane, które pomogą uspokoić sytuację, donosi praski korespondent TASR.
„Polska strona dostarczy nam część danych, o które prosiła nasza strona. Przyczyni się to do uspokojenia sytuacji w części ugrupowań, które od dłuższego czasu krytykują kształt umowy” – uważa Fiala. Według niego jest ono jednak korzystne dla obu krajów, a po stronie czeskiej wyeliminowało wiele problemów związanych z kopalnią Turów.
Tusk określił problemy wokół kopalni węgla brunatnego jako nieporozumienie, które powstało za poprzedniego polskiego rządu. „Wystarczyłoby, żebyśmy byli dobrze poinformowani o tym, jak to wygląda, co planujemy zrobić, a całej sytuacji by nie było” – powiedział.
„Bronimy Turowa, ponieważ jest to źródło naszej energii, jestem pewien, że to rozumiecie. Ale rozumiemy również stronę czeską. Nie może się to odbywać kosztem środowiska po czeskiej stronie. Musimy znaleźć rozwiązanie, nie będę przymykał na to oczu, jakbym nie widział problemu” podkreślił Tusk.
Czechy pozwały Polskę w 2021 r. w sprawie kopalni Turów, ale rok później kraje zawarły ugodę pozasądową. Strona polska wypłaciła Czechom odszkodowanie za szkody i zobowiązała się do budowy środków ochronnych, aby zapobiec wypływowi wód gruntowych z terytorium Republiki Czeskiej. Jednak zdaniem ekspertów nie działają one w wystarczającym stopniu.
To już dziewiąty raz, kiedy rządy Czech i Polski prowadzą wspólne negocjacje. Według Fialu, były to największe konsultacje międzyrządowe, jakich doświadczył do tej pory jako premier. Podał, że we wspólnym spotkaniu uczestniczyło 26 członków rządów obu krajów.
