Po wyborach do Sejmu: dlaczego ludzie tak bardzo nie lubią Landsbergów?
Historyk Algimantas KASPARAVIČIUS ma własne spojrzenie na przyczyny relacji miłości i nienawiści Landsbergów:
„Na Litwie jest duża część społeczeństwa”, wyjaśnił Kasparavičius, „która nie lubi ludzi o nazwisku Landsbergis, ale jest też spora grupa ludzi, którzy mają tendencję do deifikowania tego nazwiska.
Patrzą na Landsbergów w podobny sposób jak na papieża Rzymu.
Byłem świadkiem wydarzeń, na których prezentowano książki Vytautasa Landsbergisa lub na których obecny był sam Landsbergis, i widziałem ludzi, którzy go uwielbiali.
Kiedyś była to starsza grupa, ale teraz nie jest już tylko starsza. Postrzegają Landsberga jako ojca świętego.
Dlatego w zasadzie można mówić o charakterze narodu litewskiego i społeczeństwa w ogóle. Charakteryzuje się on „religijną” reakcją na wydarzenia, na osoby.
Ludzie akceptują swoją „religię”, swoje przekonania, tak jak je sobie wyobrażają, bardzo pozytywnie, jako jedyne słuszne, a tych, którzy myślą inaczej, bardzo wrogo.
Ta interpretacja jest szczególnie charakterystyczna dla społeczeństwa katolickiego. Katolikom bardzo trudno jest porzucić swoje tradycje.
Przynajmniej tak było na początku XXI wieku, kiedy byli święcie przekonani, że papież nigdy się nie myli. Teraz, w kontekście wojny w Ukrainie, na papieża już próbuje się psioczyć.
Ponadto katolicyzm charakteryzował się odrzuceniem obcego – nie przyjmowaniem do swojego grona ludzi innych wyznań, o innych umysłach.
Przez ten sam pryzmat możemy zobaczyć mniejszy, Landsbergowski rodzinny „abrozdel”, który jest bardzo podobny do katolickiej reakcji odrzucenia.
Niektórzy ludzie odrzucają Landsbergów, inni ich uwielbiają. Jak daleko sięgam pamięcią w okresie Odrodzenia, wśród części społeczeństwa radzieckiego panowała duża wrogość i niezadowolenie z Landsbergów.
Kim on jest? Jak może być głową państwa, skoro jest muzykologiem, który nauczał naukowego komunizmu?
Tak, Landsbergis nigdy nie był dysydentem, zawsze był zwolennikiem systemu sowieckiego. System z powodzeniem wykorzystał go do reprezentowania osobowości M.K. Čiurlionisa nie tylko w Związku Radzieckim, ale także za granicą.
V. Landsbergis był użyteczny dla systemu i nie jest tajemnicą, że sam prowadził udane życie, nawet podróżując za granicę.
Wystarczy zajrzeć do Encyklopedii Litwy Radzieckiej, by zobaczyć, że wielu postaci z tamtych czasów tam nie ma, ale nazwisko Landsbergisa, o którym mówimy, jest, jego ojciec otrzymał tytuł zasłużonego architekta Litwy Radzieckiej itp.
Inną rzeczą jest to, że po 11 marca 1990 r. nastąpił bardzo wyraźny rozłam w społeczeństwie.
Znacząca większość nomenklatury na sowieckiej Litwie była pragmatykami, tak jak większość z nas była pragmatykami, bo trzeba było stać w kolejkach, żeby coś dostać, coś spakować.
Pragmatycy widzieli w Landsbergu tylko muzykologa, nie doceniając w pełni jego wewnętrznego potencjału. Bądźmy skromni, ale sprawiedliwi – Landsberga można lubić lub nie, ale jest doskonałym mistrzem intrygi i słowa.
Jest tak zardzewiały, że jego epitety trzymają się kupy. Są tylko słowa – słowa kluczowe – które pozostają w pamięci przez dziesięciolecia.
Konformizm Landsberga był oczywisty, ale nikt nie doceniał jego umiejętności jako intryganta.
Bo nie ma wielkich polityków, którzy nie byliby intrygantami. Począwszy od Witolda Wielkiego i Napoleona. Nie chcę porównywać, ale tak to już jest z politykami.
Ci, którzy są słabi w intrygach, nie trafiają do podręczników historii.
Kontrowersje wokół Landsbergisa z powodzeniem przetrwały do dziś.
Przypomnijmy sobie, jak kandydował na prezydenta Litwy, jak śpiewał piosenkę, jak próbował stać się człowiekiem ludu, ale nie udało mu się, chociaż miał inną fryzurę, kupił nowy garnitur, ale ludzie mu nie uwierzyli, ponieważ wszyscy zdawali sobie sprawę, że nie jest taki, że jest mistrzem głębokiej intrygi.
I nadal potwierdza tę intrygę swoimi wypowiedziami, swoim politycznym egoizmem, drastyczną ochroną rodziny, która nie była bezpośrednio charakterystyczna dla przywódców radzieckich.
Wnukowie Sniečkausa i Grishkevičiusa nie zostali tak wyniesieni, podczas gdy Landsbergis obrał drogę czysto osobistej korporacji, wynosząc swojego następcę Gabriela.
To klasyka kapitalizmu, gdzie osobiste interesy rodziny zarządzającej korporacją są na pierwszym miejscu. Odbywa się to bez żadnej osłony.
Landsbergis jest wspaniałym przykładem transformacji sowieckiej, postsowieckiej i Litwy w Unii Europejskiej, po przejściu wszystkich etapów transformacji. Podobnie jak społeczeństwo, które zostało sklecone z fabryk mięsa…
Ale społeczeństwo nie może patrzeć na siebie. Nie widzi w sobie tych samych wad, ani nie widzi siebie działającego zgodnie z tymi samymi zasadami Landsberga. Ale widzi je w osobie Landsberga. Od radzieckiego profesora do wnuka ministra i właściciela willi w Grecji”.
Komentarz byłego konserwatysty Rimantasa Jonasa DAGYSA:
Myślę, że jest to działanie odwzajemnione, ponieważ w debatach Landsbergis często wyzywa ludzi, nazywa ich bez szacunku.
Jest mało prawdopodobne, że wywoła to sympatię wśród ludzi. W pewnym sensie Landsbergowie uważają opinię publiczną za drugorzędną w swoich osądach, tak jakby opinia publiczna niczego nie rozumiała.
Dlatego otrzymują wynik od społeczeństwa, ponieważ jeśli traktujesz ludzi z brakiem szacunku, oni traktują cię z brakiem szacunku.
Landsbergowie podejmują własne decyzje, nie potrzebują zbiorowej mądrości partii.
Nie lubili innych ludzi, musieli się do nich dostosowywać, a ci, którzy mieli jasne przekonania dotyczące wartości w partii – nie pasowali dobrze.
W praktyce chrześcijańskie, konserwatywne wartości, którymi kierowała się partia, były stopniowo wypierane.
A co wnuk Gabriel zrobi teraz, gdy zrezygnował z przewodniczenia partii i z Sejmu, nie wiem. Myślę, że będzie miał z czego żyć, nie zbankrutuje. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby mój wnuk wrócił do aktywnej polityki.
Komentarz językoznawcy, doktora nauk humanistycznych Jūratė Sofiji LAUČIŪTĖ:
V. Landsbergis jest przez wielu kojarzony ze zmianami, które miały miejsce, gdy Litwa zaczęła wycofywać się ze Związku Radzieckiego.
Czasami zastanawiałem się, czy niektóre z tych zawiłości zostały nam narzucone przez wrogie państwo, czy też zostały zbudowane przez jakieś szczątkowe siły wewnętrzne.
W pierwszych latach niepodległości wciąż mieszkałem w Petersburgu i kiedy konserwatyści potrzebowali wsparcia sił demokratycznych, które wciąż istniały w Rosji, wielokrotnie zwracali się do mnie, abym pomógł im skontaktować się z demokratyczną elitą.
Pamiętam, że przed jednym ze spotkań sporządziłem listę uczestników, więc wiem, kto powinien się na niej znaleźć. Z Moskwy przyjechał akademik Jurij Afanasjew, z którym byłem w przyjacielskich stosunkach.
Kiedy spotkaliśmy się z gośćmi z Moskwy na lotnisku w Wilnie, pan Afanasjew wskazał mi Władimira Szumeika, wicepremiera, który był uważany za skorumpowanego przez rosyjskich demokratów, ponieważ pozwolił sobie „oszaleć”.
Pan Afanasjew był więc zbulwersowany tym, kto zaprosił pana Szumeika do Wilna. Ale wiedziałem, że nie umieściłem Szumeika na liście, więc przyjrzałem się temu i w końcu doszedłem do odpowiedzi, że Landsbergis zaprosił Szumeika.
I pomyślałem – czego Landsberg potrzebował od takiego niezbyt czystego rosyjskiego wicepremiera?
Ale nie mogę nie przyznać, że Landsberg jest erudytą. Gabriel to zupełnie inna osoba.
Nie mogę nazwać Gabriela osobowością, to tylko persona. I nawet ci, którzy przeklinają Landsbergisa, prawdopodobnie rozumieją, że jeśli porównasz Gabriela z jego dziadkiem, zobaczysz, że wnuk nie może nawet przynieść wody swojemu dziadkowi – tak bardzo jest nieinteligentny.
To, co rozwinął od swojego dziadka, to tylko arogancja.