Po latach walki z niepłodnością Nichiforowie adoptowali dwóch braci i zakochali się w sobie od pierwszej chwili. „Teraz wiemy, co oznacza największe szczęście”
Po długiej i ciężkiej walce z niepłodnością, po nieudanych zabiegach in vitro, w 2022 roku mąż i żona Georgiana i Aurelian Nichifor postanowili zakończyć ten rozdział i otworzyć kolejny. Czas mijał nieubłaganie, dom wciąż był pusty… Aż do dnia, w którym do domu weszli David i Andrada, dwójka ich adoptowanych dzieci.
Nikt nie będzie w stanie powiedzieć, kiedy jest właściwy czas na adopcję. Nie ma gongu, który by to ogłosił. Dla Georgiany i Relu wszystko przyszło dokładnie wtedy, kiedy miało przyjść. Decyzja o adopcji przyszła naturalnie od nich obojga, bez żalu. W pewnym momencie po prostu nie chcieli iść dwiema drogami: leczenia i adopcji. Zakończyli jedną i przyjęli drugą. „Wyruszyliśmy w drogę z uprzedzeniami, z całkowicie błędnymi przekonaniami, że chcemy mieć najwyżej 3, 6-letnie dziecko. Dopóki nie wyszliśmy w teren, że tak powiem. Dopóki nie dotarliśmy do listy cudów. Kiedy się zakochaliśmy i nic nie miało znaczenia”, wyznaje Georgiana.
Zatrzymali się dwa razy z tymi samymi dziećmi
W sierpniu 2022 r. udali się do DGASPC, aby poprosić o wszystkie informacje potrzebne do zostania rodzicami adopcyjnymi. Miesiąc później wrócili ze wszystkimi niezbędnymi dokumentami, a w listopadzie otrzymali również zaświadczenie. Pierwotny plan zakładał adopcję jednego dziecka. Po dwóch nieudanych „dopasowaniach” (procedura dla adoptowanych dzieci) uznali, że nadszedł czas, aby zobaczyć listę dzieci nadających się do adopcji. Było to w połowie stycznia 2023 roku. Zobaczyli Davida, który również był w ich przedziale wiekowym, nieco ponad 5 lat. „Czytając jego profil, ogarnęły nas wszystkie emocje. Zobaczyliśmy też, że ma siostrę, Andradę, która właśnie skończyła 9 lat. Pomyśleliśmy: „OK, nie musimy podejmować decyzji teraz, chodźmy i porozmawiajmy o tym”.
Dali sobie trochę czasu na uspokojenie myśli i w lutym poszli jeszcze raz przejrzeć listę. Zatrzymali się przy Davidzie i jego siostrze. Ponownie powiedzieli sobie, by się nie spieszyć i szukać dalej. Tyle tylko, że w ciągu następnej godziny przewijali puste strony… Ich dusze już przylgnęły do dwóch braci i nie było siły, by je oderwać. Wmawiali sobie, że to znak, że są ich dziećmi. „Spojrzeliśmy na siebie i zapytaliśmy Relu: „Co robimy?”. „Blokujemy ich, co mamy zrobić?”
Cztery ręce, które połączone razem działały magicznie
Pod koniec lutego 2023 roku odbyło się pierwsze spotkanie dzieci i ich przyszłych rodziców. To była miłość od pierwszego wejrzenia od momentu, gdy przeszli przez drzwi. Wszystko poszło gładko. „Oboje wyszliśmy stamtąd ze łzami w oczach. Ze szczęścia, ze wzruszenia. Nawet prezenty, które dla nich przywiozłam, były tym, czego potrzebowali. Przyniosłam Davidowi mały samochodzik, który zmienia kolor w zależności od temperatury. Po umieszczeniu go w zamrażarce, nasza czwórka połączyła ręce, a ich ciepło zadziałało magicznie. Kolor zmienił się z różowego na biały. Ten moment zdumienia był nie do opisania. Więc tak wygląda szczęście…”
13 000 kilometrów, marzenia, marzenia…
Po pierwszej wizycie, przez dwa miesiące, aż do kwietnia, wizyty odbywały się co tydzień. Tydzień po tygodniu Georgiana i Relu przecinali kraj na pół, pokonując 650 kilometrów. Oni byli w Calarasi, dzieci w Lugoj. „Po przejechaniu 13 000 kilometrów, tyle ile w sumie zgromadziliśmy, i kilku godzinach snu w samochodzie w dolinie Olt, aby naładować baterie, w kwietniu 2023 roku dotarliśmy z naszymi dziećmi do domu na czas naszego zamknięcia. A w sierpniu 2023 roku zostały nam powierzone na stałe. To był pełny rok, ale powiedziałbym, że dwa miesiące. Najważniejsze i najpełniejsze: sierpień 2022 i sierpień 2023”.
W niedzielę wyjazdu do Lugoj, aby zabrać dzieci do domu, Georgiana i Relu obudzili się w środku nocy w tym samym czasie. Spojrzały na siebie. „Śnił mi się tata”, powiedziała Georgiana. „A mnie śnił się dziadek – powiedziała Relu. Dziadek, który był dla nich jak ojciec… Rano dowiedziały się, że ciotka Relu, która mieszkała z nimi na tym samym podwórku, również śniła o staruszku otwierającym bramę i szukającym czegoś wzrokiem. Dla nich były to oznaki nowego rozdziału w ich życiu, z nimi jako rodzicami.
Opiekunka pomogła dwójce dzieci płynnie się zadomowić
Nichiforsowie byli w 100% oddani swoim dzieciom, aby ułatwić im osiedlenie się. W dniu, w którym wrócili do domu, byli szczęśliwi, ale także zaniepokojeni. „Czy chcą przyjechać? Czy będą chciały wrócić? Jak będzie wyglądała pierwsza noc? A jeśli nie będą lubiły spędzać z nami czasu? Co to będzie?” Ale nic z tego się nie wydarzyło. Dzieci wyszły z uśmiechami na twarzach od swojej opiekunki, wspaniałej osoby, dzięki której, jak mówi mama, dzieci z łatwością zaakceptowały zmianę. „Mieliśmy szczęście, że mieliśmy profesjonalną opiekunkę, która wiedziała, jak wykonywać swoją pracę, a to pomogło nam ułatwić naszą część osiedlenia się”.
„Nadal ma chwile, kiedy nie wie, jak wyrazić swoją radość”.
David ma teraz 7 lat, a Andrada 10. Różnią się charakterem, ale mają też różne doświadczenia. Andrada jest bardziej dojrzała, ponieważ w pewnym sensie była również mamą swojego brata. I nadal jest bardzo uważna na wszystko. Jest kochającym i wrażliwym dzieckiem, które wciąż ma chwile, kiedy nie wie, jak wyrazić swoją radość. Ale uczy się. Jednak bardzo się zmieniła w ciągu roku, odkąd w końcu poczuła, że jest tam, gdzie powinna być. „Z dziecka, które było nieco wycofane, któremu trudno było znaleźć słowa, ponieważ początek jej życia był dla niej bardzo trudny, dziś jest dzieckiem, które przechodząc przez bramę wita i przytula psa”.
David jest jej przeciwieństwem. „Jest bardzo zabawny, pełen energii i zawsze na palcach, zawsze gotowy do opowiedzenia lub zrobienia żartu, z którego się śmiejemy. Tak różni, jak są, są wspaniali i kochamy ich takimi, jakimi są”.
„Kiedy nadejdą ciężkie czasy, będziemy przy nich. Zawsze.”
Nie dając życia swoim dzieciom, Nichifors nauczyli się rodzicielstwa od własnych rodziców i od wspaniałych ludzi, których mieli i mają u swojego boku. Nauczyli się być rodzicami, przestrzegając ich zasad i wartości, bez odchodzenia od nich, które są ważne niezależnie od czasów.
Po pojawieniu się dzieci zmieniło się całe ich życie. Po pierwsze, priorytety są teraz inne. Ich czas również się zmienił, ale starają się go jak najlepiej wykorzystać ze swoimi maluchami. „To, co znacząco zmieniło się w naszej rodzinie, to fakt, że teraz wiemy, co jest największym szczęściem: kiedy masz dzieci i czujesz się naprawdę spełniony”.
David i Andrada pragną być zdrowi, niezależni, robić w życiu rzeczy, które przynoszą im spełnienie i dumę, a także mieć odrobinę szczęścia. „Być otoczonym przez pięknych i dobrych ludzi, tak jak my, i wiedzieć, że w trudnych chwilach zawsze będziemy przy nich. Zawsze.”
Otwarta komunikacja między partnerami kluczem do udanej adopcji
Georgiana uważa, że wiele rzeczy ma znaczenie i jest ważnych, gdy para decyduje się na adopcję. Ale najważniejsze jest to, że partnerzy zobowiązują się wobec siebie. „Jeśli chodzi o adoptowane dzieci, decyzja jest bardzo ważna dla obojga. Aby okres adaptacji – i nie tylko – był harmonijny, sekretem jest otwarta komunikacja między obojgiem rodziców. To znaczy, przy pierwszym wahaniu, przy pierwszych wątpliwościach, nie mów po prostu: „Och, żeby go nie zdenerwować” lub „Robię to dla jej dobra” lub „Robię to dla jego dobra”. Pozwól na otwartą komunikację”.
Historie adopcyjne to nie tylko bajki, ale zdecydowana większość z nich ma szczęśliwe zakończenia. W ramach kampanii redakcyjnej „Wszystko o mamach” przez cały czerwiec będziemy przedstawiać aktualne informacje na temat procesu adopcji, historie rodzin, które dokonały adopcji oraz wywiady z ekspertami na temat wyzwań stojących zarówno przed rodzicami adopcyjnymi, jak i ich dziećmi. Poprzez tę kampanię chcemy, aby dzieci, które nie mogły być wychowywane przez rodziców, którzy dali im życie, znalazły nowe rodziny, które mogą zaoferować im „dom”. Jeśli chcesz podzielić się z nami historią adopcji, napisz do .
Możesz również przeczytać inne historie opublikowane w ramach kampanii Adoption Changes Destinies: