Ostatnie posty

Pisarz Arvydas Juozaitis: „Mysz sprawia, że góra się kręci” – Kristina Sabaliauskaitė zakrada się, by zaatakować Justinasa Marcinkevičiusa

Justinas Marcinkevičius

Dziwnie było bibliotekarzom usłyszeć, że gwiazda spadnie z nieba do ich przytulnego kominka.

Przecież na własne uszy słyszeli, jak na Wileńskich Targach Książki pewien pisarz beletrysta głośno oświadczył, że w dzielnicach nie ma kultury i że należy ją („kulturę”) transportować „tam – z Wilna”.

Postanowiła więc ją przywieźć.

Nie wiem, ale moja wiedza o Plungė jest prawdziwa.

Kierownik wydawnictwa „Tyto alba” dobrze przygotował spotkanie: książek było wystarczająco dużo, instrukcja „nie robić zdjęć podczas imprezy” była ściśle określona. Tak, łyżka dziegciu…

Kiedy Żmudzini usłyszeli tę instrukcję, rozejrzeli się, jakby przypomnieli sobie KGB. Ale co można zrobić? Przyszli, nie rozstaną się…

I było ponad 100 głów, co jest dobrą rzeczą w letnim upale.

O czym mówił europejski celebryta? Prawie nic o jego świętych pismach/książkach, ale zasadniczo o jego powiązaniach, wpływach i Europie.

Faktycznie, na początku wysłuchała litanii swoich nagród, które otrzymała – czytał bibliofil.

A potem oświeciła i wyedukowała ciemną prowincję dworu Ogińskich. Żmudzini dowiedzieli się, że siły przekładu literatury pięknej nie tylko podbiły całą Europę Wschodnią i zamieszkaną przez nią Anglię, ale zaczynają też kłaść na łopatki Francję, bo wzięła ją na swoje barki słynna Éditions Gallimard.

A tam, patrzcie, szwedzki komitet to usłyszy i doceni.

Oczywiście był to ponownie Justinas Marcinkevičius.

Na pytanie semickiego mężczyzny stojącego na środku sali: „Czy świadomie uczestniczyłeś w … … przeciwko pomnikowi Justinasa Marcinkevičiusa?” pisarz fikcji odpowiedział krótkim, śmiałym głosem: „I uczestniczę.

Ponieważ trylogia Justinasa Marcinkevičiusa jest kłamstwem i oszustwem”. Ucięty tym werdyktem Semita skrzywił się i usiadł.

Wydarzenie dobiegło końca, inercja celebryty była silna, a Żmudzinów poruszyła odwaga – kupowali książki, stali w kolejkach, czekali na święty podpis.

Po otrzymaniu skromnego honorarium beletrysta popędził do Skuodas. Następnie do Rietavas i Gargždus.

W tym tygodniu, jak mówią, „napadają” na Aukštaitija.

Z jakiegoś powodu myślę, że Kristina Sabaliauskaitė nie pojedzie do ciemnych Prienai, a zwłaszcza do biblioteki Justinasa Marcinkevičiusa….

Ale… z jej moralnością? Z tą sztuczną inteligencją i sztucznym sumieniem – czemu nie? Mysz to mysz.

A góra to góra.

Jestem osobą niecierpliwą, kiedyś pisałem, więc napisałem.

I wysłałem ten esej do kilku moich znajomych. Otrzymałem kilka odpowiedzi.

Pierwsza jest od wielkiego znawcy naszej i światowej literatury:

„Arvydasie, twój niepokój nie jest odosobniony.

Krytycy nie milczą na temat Kristiny Sabaliauskaitė.

Zob. „Kultūros barai” – 2023, nr 12. Gintaras Lazdynas posadził na jej miejscu kucyka.

„Gdyby o wartości artystycznej dzieła decydował wyłącznie jego nakład, musielibyśmy przyznać, że Silva rerum znacznie ustępuje laureatowi Nagrody Stalinowskiej Aleksandrasowi Gudais-Guzevicziusowi Sprawiedliwość kowala Ignotusa, ponieważ ta dwutomowa powieść w latach 1950-1965 w różnych wydawnictwach rozeszła się w języku rosyjskim w nakładzie pół miliona egzemplarzy”.

G. Lazdynas (ur. 1959, doktor nauk humanistycznych) zgrabnie rozbiera to dziwne „arcydzieło” kawałek po kawałku i konkluduje: „Popularność powieści wynika z faktu, że literatura ma nie tylko wartość artystyczną.

Większość ludzi, nie zawracając sobie głowy standardami poważnej literatury, czyta tę powieść jako prostą historię przygodową, by wypełnić sobie wolny czas… Krytycy nie zaprzeczają, że

powieść K.S. to rozrywkowy fast-food, który większość czytelników pożera jednym kęsem, bez zamiaru zgłębiania tajników historii czy historii sztuki, analizy psychologicznej czy rozumienia tekstu.

Krytyka akademicka nie ma tu więc nic do rzeczy” .

I ma rację.

Inna sprawa, że czytelnicy K.S. nie czytają „Kultūros barai”, nie będą też czytać „K.B.”, „Metai” czy nawet „Aidy” – o ile w ogóle odważą się opublikować coś mocniejszego na temat współczesnej fantastyki.

Oczywiście pozostaje problem: jak postawić publiczne wybryki K.S. na swoim miejscu?

Prawdopodobnie dobrym pomysłem byłoby ZMIENIANIE „NAKED QUEEN” przed publicznością na publicznych wydarzeniach przy każdej okazji.

Oko za oko, gdziekolwiek jesteś.

Na każdą jej złośliwą uwagę jest odpowiedź.

Wywiad też byłby odpowiedni, zamykając ją niejako przy okazji.

Bett. Na pewno nie jest godna zawodowych kontrowersji.

W końcu ludzie są dobrzy w wybieraniu, kto mówi co i dlaczego.

Najlepszą rzeczą byłoby oczywiście opublikowanie metod, za pomocą których dystrybuuje publikację swoich „arcydzieł” za granicą. (We Francji teraz? W wiodącym wydawnictwie?)

Ale właśnie o to chodzi. W końcu nie wchodzi się za kulisy, gdzie śmiertelnikom nie wolno wtykać nosa.

Na spokojniejszą nutę, to jasne: „Ten mały kwiatek K.S. zwiędnie, bez względu na to, jak bardzo będzie się reklamował…”.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.