Parlament Europejski zignorował żądania obywateli, mówi węgierski minister Bóka
Żaden skrajnie prawicowy eurodeputowany nie dostał się do kierownictwa Parlamentu Europejskiego w wyborach. Tymczasem Sojusz Patriotów dla Europy jest jedną z trzecich co do wielkości grup.
We wtorek Parlament Europejski zignorował żądania prawie 18 milionów obywateli dotyczące zmian, nie wybierając ani jednego wiceprzewodniczącego z grupy politycznej Patrioci dla Europy. Stwierdził to na Facebooku János Bóka, węgierski minister ds. UE.
Żaden eurodeputowany reprezentujący skrajną prawicę nie został wybrany na przewodniczącego w wyborach, które odbyły się we wtorek wieczorem w siedzibie PE w Strasburgu. Patrioci dla Europy – sojusz ogłoszony na początku lipca przez premiera Węgier Viktora Orbána wraz z byłym premierem Czech Andrejem Babišem, który wkrótce oficjalnie stał się frakcją Parlamentu Europejskiego – jest również określany jako skrajnie prawicowy.
Patrioci mają trzecią najsilniejszą grupę w PE z 84 mandatami. Szefem frakcji jest Jordan Bardella z Francji, a wiceprzewodniczącymi są Kinga Gálová z Węgier i Klára Dostálová z Czech.
„Nowo utworzony Parlament Europejski nie chce reprezentować wszystkich europejskich wyborców”, napisał Bóka, który uważa, że jest to naruszenie zwyczajów parlamentarnych i wspólnych tradycji konstytucyjnych państw członkowskich oraz lekceważenie podstawowych zasad praworządności i demokracji.
Prezydencja Parlamentu Europejskiego składa się z 14 wiceprzewodniczących i pięciu kwestorów oraz przewodniczącego.