Zamknięci w kabinach, uspokojeni valium. Jak Nicu Covaci zdołał uciec z komunistycznej Rumunii wraz z członkami swojego zespołu
Phoenix odnieśli ogromny sukces, ale w latach 70. stali się raczej undergroundowym zjawiskiem, ponieważ komunistyczni cenzorzy zakazali im koncertów, telewizji i radia. Nicu Covaci opuścił kraj w 1976 roku, zawierając fikcyjne małżeństwo i zrzekając się rumuńskiego obywatelstwa. "Kwestionował reżim, ale z pewną finezją. Mając tego dość, postanowił wyjechać. I co robi? Zostawia swoim kolegom z zespołu instrumenty, instalację dźwiękową i świetlną i mówi im dokładnie to: "Trzymajcie się ciepło, bo nigdy nie wiadomo, może przyjść Święty Mikołaj" i opuszcza Rumunię", mówi Andrei Galiță, który udokumentował jego biografię w CNSAS, cytowany...