Odrzucamy oskarżenia o ingerencję w rumuńskie wybory, mówi Rosja
Według rzecznika Kremla, Zachód obwinia Rosję o wszystko, co złe.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odrzucił w piątek oskarżenia o ingerencję Rosji w pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii, uznając je za bezpodstawne. Skrajnie prawicowy kandydat Calin Georgescu niespodziewanie wygrał pierwszą turę wyborów. TASR pisze, według agencji Reuters.
„Nie mamy zwyczaju ingerowania w wybory w innych krajach, zwłaszcza w Rumunii, i nie zamierzamy tego robić w najbliższej przyszłości” – powiedział Pieskow. Powiedział, że oskarżenia wobec Moskwy są częścią trendu w krajach zachodnich. „Jeśli coś się wydarzy, przede wszystkim należy winić Rosję” – powiedział.
Wyniki były zaskakujące
Georgescu wygrał pierwszą turę wyborów z prawie 23 procentami głosów, wyprzedzając centrową kandydatkę Elenę Lasconi, którą poparło 19 procent wyborców. Przed wyborami Georgescu był nieznanym politykiem, a sondaże wskazywały na jego minimalne poparcie. W kampanii przekonywał między innymi, że Rumunia musi być krajem neutralnym i chwalił prezydenta Rosji Władimira Putina.
Prowadził kampanię głównie w sieci społecznościowej TikTok, którą rumuńskie władze oskarżyły o faworyzowanie skrajnie prawicowego kandydata w kampanii.
Skomplikowaną sytuację powyborczą podkreśla decyzja Sądu Najwyższego o ponownym przeliczeniu głosów, ponieważ różnica między Lasconim a trzecim kandydatem, premierem Marcelo Ciolacu, wynosiła zaledwie 2000 głosów. Rumuński Trybunał Konstytucyjny ma również wydać w piątek orzeczenie w sprawie wniosku o unieważnienie wyników pierwszej tury, złożonego przez przegranego kandydata Cristiana Terhesa. Zgodnie z konstytucją, sąd może uznać wyniki wyborów prezydenckich za nieważne, jeśli są one oparte na oszustwie, a kolejność kandydatów, którzy awansowali do drugiej tury, została naruszona.