Obcokrajowcy sprzedający towary będą musieli obsługiwać klientów w języku litewskim od 2026 r.
Zostało to sformalizowane przez Sejm, który w czwartek przyjął poprawki do ustawy o języku państwowym. Za przyjęciem poprawek głosowało 78 posłów, żaden nie był przeciw, a 5 wstrzymało się od głosu.
Po tym, jak Sejm przyjął propozycję posłanki Eweliny Dobrowolskiej, osoby, które tymczasowo sprzedają towary, np. na targach, a nie robią tego na stałe, nie będą musiały obsługiwać swoich klientów w języku litewskim.
Zwolnienia będą również dostępne w przypadkach przewidzianych w ustawie o nauce i studiach, w których wymóg znajomości języka państwowego jest uważany za nieuzasadnione ograniczenie prawa do pracy.
Po wejściu w życie zmian w ustawie nie tylko kierownicy instytucji, organów, przedsiębiorstw, służb, organizacji, ale także osoby fizyczne będą odpowiedzialne za bezpośrednie wdrożenie nowych przepisów ustawy o języku państwowym.
Zdaniem konserwatywnego posła do Sejmu Viliausa Semeški, ustawa ta jest kwestią szacunku państwa do samego siebie.
„Uważam, że musimy szanować zarówno nasz język państwowy, jak i naszych obywateli. Osoby przybywające z zagranicy, służące naszym obywatelom, powinny posiadać przynajmniej minimalną znajomość języka państwowego i posługiwać się nim.
Litewscy obywatele, którzy opuścili Litwę, bardzo szybko adaptują się i uczą języka angielskiego, niemieckiego i hiszpańskiego. Ukraińcom, Rosjanom, Białorusinom i innym, którzy tu przyjechali, nie jest trudno posługiwać się przynajmniej w minimalnym stopniu naszym językiem państwowym” – powiedział V. Semeska, członek sejmowej frakcji Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD).
Zwrócił uwagę, że nowy wymóg wejdzie w życie w 2026 roku. „Oznacza to, że przez cały rok firmy będą miały możliwość wysyłania swoich pracowników na kursy” – powiedział.
Konserwatywny poseł do Sejmu Vytautas Juozapaitis również mówił o szacunku państwa do samego siebie.
„Rząd Republiki Litewskiej musi przestrzegać Konstytucji i zapewnić każdemu obywatelowi Litwy prawo do bycia obsługiwanym na Litwie w swoim języku ojczystym, który jest językiem państwowym określonym w Konstytucji” – powiedział Juozapaitis.
Jak zauważył Arvydas Anušauskas, członek Sejmu, ustawa dotyczy ograniczonej liczby osób, tylko tych, którzy bezpośrednio obsługują klientów.
„Oczywiście na Litwie obywatele mają niepodważalne prawo do obsługi w języku urzędowym. Tym bardziej, jeśli rząd miałby ustalić poziom znajomości języka litewskiego dla tych osób, który, jak wiemy, jest ustalony na dość minimalnym poziomie. Uważam, że w tym przypadku prawo jest bardzo umiarkowane” – powiedział Anušauskas.
Krytycy nowego rozporządzenia: prawo nie zadziała
Viktoras Pranckietis, członek Sejmu, uważa, że decyzja ta sprawi, że ludzie, którzy przyjeżdżają na Litwę, będą wrogo nastawieni do języka litewskiego.
„To będzie dla nich przymusowa, prawna i karna legalizacja. Staniemy się karzącymi i będziemy mieli odwrotną reakcję” – uważa V. Pranckietis, członek grupy Ruchu Liberalnego w Sejmie.
Jego zdaniem nowe prawo nie zadziała.
„Ci ludzie się zmieniają. Jeśli jeszcze ich nie ma, to pojawią się na początku 2026 r. i będą już znać litewski. I nawet zgodnie z tym prawem nie ma wyjątków dla głupich. Osoby, dla których język litewski nie jest językiem ojczystym, również powinny zacząć mówić, gdy przynoszą na przykład pizzę.
Czy ich też będziemy musieli karać? Czy będziemy nawet karać trenera Żalgirisu, ponieważ mówi po angielsku, włosku, może w kilku innych językach, ale nie po litewsku.
Nie jestem przeciwko językowi litewskiemu, ale jestem zwolennikiem bardzo prostego podejścia do tych ludzi, których chcemy zmusić do płacenia grzywien, ponieważ nie mówią po litewsku” – powiedział Pranckietis.
Rita Tamašunienė, posłanka do Sejmu reprezentująca Litewską Ludową Akcję Wyborczą na rzecz Wyborów Polaków – Związek Chrześcijańskich Rodzin (LLRA-KŠS), argumentowała, że „środki przymusu i kary nie tworzą szacunku ani motywacji”.
„Ten system w ogóle nie zapewni nauki języka. Tworzymy obowiązek bez gwarancji, jak cały system będzie działał.
Czy mamy system, w którym będą się uczyć, jak będą się uczyć, czy jest wystarczająco dużo nauczycieli? (….) Czy mamy tę „armię kar”, która będzie karać za nieprzestrzeganie przepisów i badać przypadki biegłości językowej lub nieprzestrzegania przepisów?”, zastanawiała się.
Odpowiadając na zarzuty przeciwników, Dalia Asanavičiūtė, konserwatywna posłanka do Sejmu, która zainicjowała poprawki do ustawy o języku państwowym, podkreśliła, że nowy obowiązek będzie dotyczył tylko tych, którzy świadczą bezpośrednie usługi klientom.
„Nie jest trudno nauczyć się kilku zdań na poziomie A1 lub A2. Co więcej, istnieje okres ponad roku na przygotowanie, zarówno dla państwa, jak i pracodawców” – powiedziała Asanavičiūtė.
Zmiany w ustawie o języku państwowym wejdą w życie 1 stycznia 2026 roku.