Niewypowiedziane „Wojny morskie” – flota widmowa i przejścia strategiczne
Rokiem silnych wstrząsów, być może wstrząsów w globalnych rywalizacjach, będzie rok 2025, gdy w lutym wojna wkroczy w czwarty rok, podczas gdy wojna pozostaje na linie z powodu kruchego rozejmu w Libanie i równowagi terroru pomiędzy i z otwartą raną.
Wojny te uwydatniły znaczenie szlaków morskich dla równowagi geopolitycznej, konfliktów wojennych i presji gospodarczej w epoce szybkich zmian i niepewności. Niewypowiedziane „wojny morskie”, bezpośrednie i pośrednie konfrontacje o kontrolę nad szlakami morskimi, a także bogactwa energetyczne ukryte na dnie morskim są tak samo decydujące jak te na lądzie i mogą stanowić najważniejsze pole konkurencji pomiędzy potężnych, od i od Arktyki po Ocean Spokojny.
W Boże Narodzenie podwodny kabel na Bałtyku, który dostarczał energię elektryczną do Estonii, został przecięty. Miesiąc wcześniej przecięto dwa podwodne kable światłowodowe łączące Szwecję z Litwą i Finlandię z Niemcami, ponownie na Bałtyku.
Finowie zatrzymali rosyjski tankowiec, a Szwedzi chiński, i w obu przypadkach władze twierdzą, że istnieją wyraźne przesłanki wskazujące na sabotaż ze strony statków, które wciągnęły kotwice na dno morskie, aby przeciąć kable. W toku śledztwa w obu sprawach zachodnie agencje bezpieczeństwa szacują, że tego typu incydenty wpisują się w rosyjską wojnę hybrydową na dnie morskim, która w nadchodzących miesiącach będzie się nasilać i nie będzie ograniczać się do Bałtyku.
Morze Bałtyckie: bitwa, która rozpoczęła się w 2022 r
Wojna na dnie morskim na Bałtyku rozpoczęła się dopiero dwa miesiące temu. Zaczęło się prawie dwa i pół roku temu, we wrześniu 2022 r., sabotażem rurociągu Nord Stream 2 transportującego Rosję do Niemiec i wpisuje się w szerszą rywalizację geopolityczną, która zaostrza się na całym świecie.
W związku z niebezpieczną eskalacją konfliktu z Rosją na ukraińskiej ziemi, w połączeniu ze szkoleniami wojskowymi na północno-wschodniej flance NATO, okręty Szóstej Floty Stanów Zjednoczonych i okręty brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej przeprowadziły w ubiegłym roku po raz pierwszy ćwiczenia na północ od skandynawskiego wybrzeża, aż do Morza Barentsa. czasu od zimnej wojny.
Jakakolwiek deeskalacja konfliktu ukraińskiego w ciągu roku przy pewnego rodzaju zbliżeniu (i podziale) między USA i Rosją nie rozwiązałaby problemu szerszej presji wojskowej NATO i strategicznego okrążenia Rosji, która dostosowała swoją gospodarkę do wojny i mogłaby wykorzystać ataki hybrydowe jako przeciwwagę w Europie i poza nią.
Sieci, kable i przewody: trudne w utrzymaniu, drogie w naprawie
Ataki hybrydowe na infrastrukturę podwodną, taką jak kable komunikacyjne oraz rurociągi gazu ziemnego i ropy, stanowią poważne zagrożenie nie tylko dla bezpośrednio zaangażowanych krajów, ale także dla gospodarki światowej, konsumentów produktów i usług.
Co by to oznaczało dla cen energii m.in. sabotaż na rurociągu transportującym gaz ziemny z Rosji na Bałkany albo na rurociągu z ropą lub gazem na Morzu Północnym, Morzu Śródziemnym lub w Zatoce Meksykańskiej?
Ochrona celów jest trudna i kosztowna, wymaga bardzo szerokiego planu odstraszania i natychmiastowego reagowania, który jest już opracowywany przez NATO (w tym samym kierunku zmierza rada ekspertów ONZ), ale nie ma magicznych rozwiązań na incydenty, które mogłyby wydawać się „Wypadki „.
Ponad 1,4 miliona kilometrów kabli telekomunikacyjnych rozciąga się po morzach i oceanach planety, tworząc szkielet globalnego Internetu i przenosząc ponad 95% danych cyfrowych. Całkowita długość 575 linii jest równa średnicy słońca.
Kable są niezwykle cienkie (często mają średnicę około dwóch centymetrów), mają wzmocnioną obudowę i czasami przechodzą przez rowy ochronne, ale pozostają podatne na zdarzenia ekstremalne, takie jak huragany, erupcje wulkanów, podwodne osuwiska. Średnio rocznie wycina się 100–150 takich kabli, w 70–80% przypadków w wyniku działalności człowieka, np. kotwic lub sieci, i to nie na dużych głębokościach (200–300 metrów).
Im lżejsze kable, tym łatwiej je wydobyć z dna morskiego i naprawić przez specjalne pływające załogi rozproszone w strategicznych miejscach, gotowe do interwencji w celu naprawy uszkodzeń.
Naprawa kabli elektrycznych jest trudniejsza i bardziej czasochłonna, a jeszcze trudniejsza i kosztowniejsza jest naprawa uszkodzeń przewodów. Pomimo możliwości wykorzystania satelitów do wypełnienia luk w komunikacji cyfrowej, uogólnienie ataków hybrydowych i wzajemnych odwetów na kablach i rurociągach pogrążyłoby planetę w chaosie.
Rosyjska ropa: eksport widmowej floty pomimo sankcji
Kolejny obszar sporny wiąże się z zachodnimi sankcjami nałożonymi na rosyjski sektor energetyczny, których celem jest spowodowanie uduszenia gospodarczego w Rosji. Pakiet środków obejmuje sankcje na firmy prowadzące interesy z Rosjanami, ale Kreml utworzył „flotę widmową” składającą się z około 600 statków, głównie starszego typu, w celu kontynuowania eksportu ropy i gazu oraz transportu towarów podwójnego zastosowania , np. komponentów, które można zastosować w sprzęcie gospodarstwa domowego, ale także w systemach uzbrojenia, takich jak drony.
Według zachodnich źródeł w zeszłym roku, w ciągu czterech miesięcy, od maja do sierpnia, ponad 280 statków tej „floty widm” przepłynęło Bałtyk. Mówi się, że w skład tej „floty” wchodzą dwa tankowce, które spowodowały poważne uszkodzenia kabli na Bałtyku. Podobny system „statków-widm” wykorzystano do obejścia embarga nałożonego na . Jednak w przypadku Rosji nie ma systemu podobnych sankcji ze strony ONZ, gdyż Rosja i Chiny, jako stali członkowie Rady Bezpieczeństwa, blokują projekty rezolucji.
Mając 15 pakietów sankcji nałożonych na przedsiębiorstwa i osoby fizyczne, UE umieściła na liście dziesiątki tankowców i statków towarowych, zakazując im dokowania w Europie. Podjęte działania nie utrudniają zacieśnienia współpracy wojskowej Rosji z Chinami i Koreą Północną (które także w szerokim zakresie wykorzystują szlaki lądowe i rurociągi na granicy rosyjsko-rosyjskiej) ani współpracy Moskwy z gospodarkami „głodnymi” taniej ropy.
Morze Czerwone – Zatoka Perska: przejścia strategiczne i zagrożenie Houthi
Asymetryczne ataki rebeliantów na żeglugę handlową na Morzu Czerwonym to najbardziej charakterystyczna blokada obowiązująca na jednym z najbardziej strategicznych szlaków morskich, pomimo obecności międzynarodowych sił morskich chroniących statki i marynarzy (European Operation Shields i amerykańska Operation Guardian Welfare).
Dzięki rakietom i dronom proirańscy rebelianci ograniczyli o połowę transport w Afryce, wymuszając podwyżki składek ubezpieczeniowych i stawek za fracht oraz zmuszając gigantów żeglugowych do opłynięcia Afryki w celu dalszego zaopatrywania rynków w paliwo, surowce i produkty. Dodatkową ofiarą tej wojny było uszkodzenie kotwicy na dużym statku handlowym, który został trafiony przez Houthi w lutym ubiegłego roku.
Statek został porzucony przez załogę i dryfował przez prądy, zanim zatonął. Jego kotwica przecięła trzy podwodne kable telekomunikacyjne, które odpowiadały za jedną czwartą przepływu danych z Europy do Azji.
Huti twierdzą, że obierają za cel statki służące interesom Izraela i kontynuują ataki pomimo ciężkich ataków ze strony Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Izraela. Kryzys można by złagodzić, gdyby wojna w Gazie zakończyła się i utrzymał rozejm w Libanie, jednak zagrożenie pozostanie tak długo, jak długo problem pozostanie otwarty w samym Jemenie.
Dalsza eskalacja napięć między Izraelem a zaangażowaniem USA może także doprowadzić do zamknięcia Cieśniny Ormuz w Zatoce Perskiej, przez którą przepływają tankowce pokrywające ponad jedną piątą światowego zapotrzebowania na ropę i produkty naftowe.
Jakikolwiek atak na emiraty Zatoki Perskiej, wydobycie w Cieśninie Ormuz lub irańskie ataki na tankowce przy użyciu rakiet i dronów spowodowałyby gwałtowny wzrost cen ropy, powodując reakcje łańcuchowe w gospodarce światowej.
Pacyfik: ruchy Chin również na poziomie gospodarczym
Projekcja potęgi Pekinu nabrała nowego wymiaru jesienią ubiegłego roku wraz z jednoczesnym udziałem dwóch chińskich lotniskowców w ćwiczeniach morskich na Morzu Żółtym i Południowochińskim. Trzeci chiński lotniskowiec został zwodowany w 2022 roku, wciąż przechodzi przygotowania i testy i nie dołączył jeszcze oficjalnie do floty.
Ostry epizod między Chinami a Chinami, w którym uczestniczyłyby Stany Zjednoczone, spowodowałby zduszenie handlu i transportu morskiego w Azji Wschodniej. Dalej na południe, na Morzu Południowochińskim, Pekin buduje sztuczne wyspy-fortece na rafach koralowych w pobliżu bogatych w minerały wysp Spratly, do których roszczą sobie także Filipiny.
Wraz ze wzrostem mobilności chińskiej marynarki wojennej i sił powietrznych rosną ćwiczenia Amerykanów i ich sojuszników w regionie. Jednocześnie Chiny nasilają swój „przyjazny atak” na małe państwa wyspiarskie na Pacyfiku, realizując plany inwestycji, pomocy rozwojowej i współpracy obronnej, które podważają odpowiednie posunięcia Stanów Zjednoczonych i Australii.
Rozwój militarny, zawirowania polityczne w Korei Południowej i arsenał nuklearny Korei Północnej tworzą złożone tło wyzwań geopolitycznych w czasie, gdy Stany Zjednoczone nie ukrywają, że postrzegają Chiny jako swojego najsilniejszego światowego konkurenta, zarówno pod względem gospodarczym, jak i militarnym.
Arktyka: Zastój po deklaracjach Trumpa
W tym kontekście jego deklaracje nie są przypadkowe które ujawniają amerykańskie plany ekspansjonistyczne, nawet w Kanadzie. Poza wybuchowym charakterem Trumpa, który przygotowuje się do powrotu 20 stycznia do Białego Domu, jasne jest, że utrzymanie amerykańskiej hegemonii na planecie nie polega tylko na kontroli terytoriów i bogatego podłoża, ale także na kontroli strategicznych obiektów. szlaki morskie.
W tym świetle Grenlandia (należąca do Danii) i Kanada są instrumentami podboju Arktyki (i Bieguna Północnego) przez USA, które obecnie mają wpływ na eksploatację regionu jedynie przez Alaskę na mocy traktatów międzynarodowych. Jednocześnie groźby „odbicia” Kanału Panamskiego, nawet z udziałem piechoty morskiej, ujawniają determinację Waszyngtonu, by utrzymać Amerykę Środkową pod ścisłą kontrolą w obliczu penetracji miękkiego podbrzucha Stanów Zjednoczonych przez Chiny.
Na razie społeczność międzynarodowa przyjmuje postawę wyczekującą. Gdyby przywódca innego kraju wysunął podobne twierdzenia, gdyby inny rząd groził inwazją militarną i aneksją terytoriów, reakcje międzynarodowe byłyby bardzo intensywne. Fakt, że groźby pochodzą od Trumpa, nie umniejsza ich znaczenia, ani nie ogranicza do poziomu obrazowości.
Wręcz przeciwnie, arogancja, z jaką amerykański prezydent traktuje nawet sojuszników z NATO, ujawnia niebezpieczne połączenie izolacjonizmu i ekspansjonizmu. Przecież Trump, który postrzega planetę jako duży kawałek ziemi i z pogardą traktuje prawo międzynarodowe, nie mógł wykluczyć z własnej gry o władzę mórz zajmujących dwie trzecie powierzchni Ziemi.