Ostatnie posty

„Niektóre pacjentki otwierają się dopiero po przyznaniu, że straciły mężów na wojnie”.

Psycholog mieszkała z mężem Igorem, ośmioletnim synem i trzynastoletnią córką w nowym dziewięciopiętrowym domu w dzielnicy Saltovoka, najbliżej granicy z Rosją.

Został on ostrzelany przez okupantów pierwszego dnia wojny, a większość sąsiadów szybko uciekła. Niektórzy jednak postanowili przeczekać w piwnicy, ponieważ nie chcieli zostawiać swoich nowo umeblowanych mieszkań bez opieki.

Mąż Jewgienii, Igor, zginął na jej oczach po tym, jak trzy odłamki bomby trafiły go w serce, płuca i głowę.

Tragedia wydarzyła się ósmego dnia wojny w Charkowie, kiedy Igor i grupa sąsiadów wyszli z piwnicy, aby sprawdzić, czy ich dom płonie po potężnym ostrzale rakietowym, z tynkiem na głowach, a nawet w piwnicy. Gdy tylko mężczyźni wyszli z piwnicy, bomby wybuchły ponownie, odłamki rozerwały sześciu z nich – dwóch śmiertelnie.

„Po eksplozji, kiedy Igor nie wracał, pobiegłem na górę zobaczyć, co się stało. Na zewnątrz było pełno dymu, dom naprzeciwko płonął, a nasz nie miał okien.

Zobaczyłam Igora leżącego na ziemi i podbiegłam do niego. Miał otwarte oczy, oddychał, ale nie reagował na pytania, a po jego ramieniu spływała krew.

Krzyczałem o pomoc, ale nikt nie przyszedł. Byłam w szoku, ponieważ obok mnie sąsiad leżał obok mężczyzny, który stracił połowę głowy, który wciąż się poruszał i prosił o pomoc, z rozerwanym mózgiem, a wzdłuż ściany domu stał mężczyzna, który nie był ranny, ale wszystko działo się na jego oczach, a on był w histerii” – powiedziała Evgeniya.

Kobieta odzyskała spokój dopiero wtedy, gdy sąsiad wyszedł z piwnicy i przypomniał jej, że dwoje zaginionych dzieci czeka na nią na dole, wezwał ją do siebie i obiecał wezwać karetkę. Ale medycy powiedzieli, że nie przyjadą szybko, ponieważ drogi były zaśmiecone drzewami, gruzem cementowym i kontenerami na śmieci.

Sąsiedzi wynieśli apteczki i zabandażowali rannych. Jakiś czas później ostrzał został wznowiony, a mężczyźni nakazali wszystkim powrót do piwnic i zabronili wychodzenia na zewnątrz ze względów bezpieczeństwa.

Kilka godzin później przyjechała karetka pogotowia i zabrała rannych, ale zmarłych pozostawiono na podwórku na dwa tygodnie, ponieważ kostnica była przepełniona, a krewni nie byli w stanie ich odebrać. Psycholog dowiedział się, kiedy i w jaki sposób Igor został pochowany od swoich braci w bułgarskim mieście Płowdiw.

„Kiedy straciłem Igora, byłem zagubiony, a mój ośmioletni syn i trzynastoletnia córka uspokajali mnie i namawiali, żebym stąd wyszedł. Następnego ranka poszedłem na krótko do mieszkania, zabrałem dokumenty i pieniądze i poprosiłem pobliskich żołnierzy, aby zabrali mnie na stację kolejową. Podczas jazdy wybuchały bomby, wokół unosiła się mgła dymu, płonęły domy i był to straszny widok” – wspomina psycholog.

Na stacji rodzinie udało się wcisnąć do pierwszego pociągu ewakuacyjnego do nieznanego celu, gdzie znaleźli się dzień później we Lwowie. Stamtąd postanowili udać się do Bułgarii, gdzie mieszkał ich krewny, który wyemigrował w przededniu wojny.

W Płowdiwie wolontariusze udostępnili im bezpłatną kawalerkę bez kuchni, a na jednej kanapie spało ich sześcioro, wraz z trzema innymi krewnymi, którzy przybyli wkrótce potem.

„Bułgaria nie wypłacała wtedy żadnego wsparcia finansowego uchodźcom, więc szybko dostałam pracę w hotelu, który zapewniał mieszkanie. Płakałam każdego dnia, ale tylko w pracy, ponieważ nie chciałam traumatyzować moich dzieci” – powiedziała.

Sześć miesięcy później kobieta podniosła się i zaczęła doradzać innym uchodźcom doświadczającym straty lub stresu w Ukraińskim Centrum Wsparcia Uchodźców. Rok później przyjechała do Charkowa, aby załatwić dokumenty paszportowe swojej córki, która właśnie skończyła 14 lat, i została.

Ich decyzję o pozostaniu w Charkowie wzmocnił fakt, że podczas ich pobytu w Bułgarii miało miejsce trzęsienie ziemi. Liczba ofiar była niewielka, znacznie mniejsza niż w sąsiedniej Turcji, ale Evgenia i jej dzieci zdawały sobie sprawę, że wszędzie czyhają niebezpieczeństwa.

„Życie we własnym mieszkaniu w rodzinnym mieście, gdzie wszystko jest normalne, a krewni i przyjaciele są blisko, nawet w czasie wojny, jest w jakiś sposób łatwiejsze niż życie w spokojnym, ale obcym kraju” – powiedziała Evgenia.

W Charkowie kobieta dostała pracę w nowo utworzonym Centrum Ofiar Wojny (CVW). Takie ośrodki zostały utworzone w kraju w celu zapewnienia wsparcia psychologicznego, społecznego i prawnego osobom pochodzącym z linii frontu lub terytoriów okupowanych.

Pierwotną ideą ośrodków NNCC było skupienie się na ofiarach przemocy seksualnej i domowej oraz na dzieciach będących ofiarami agresji. Przemoc seksualna stała się szczególnie powszechna w niektórych krajach podczas wojen.

„Słyszałem, że na początku wojny było tu wiele gwałtów, ale teraz nie ma wielu takich przestępstw. Dlatego NNCC zdecydowało się zapewnić pełne wsparcie absolutnie wszystkim, nie tylko tym, którzy uciekli z linii frontu lub obszarów okupowanych” – powiedziała Evgenia.

Psycholog uważa, że kobiety nie przyznają się do wykorzystywania seksualnego, ponieważ boją się, że będą zastraszane przez swoich mężów, krewnych i społeczeństwo. 35-letnia pacjentka zgwałcona powiedziała psychologowi.

„Zdecydowała się zgłosić dopiero po kilku rozmowach telefonicznych i po wysłuchaniu mojego wyznania, że straciłam męża na wojnie. Przyszła w ciemnych okularach, uważnie sprawdzała, czy w biurze jest kamera wideo i postawiła warunek, że nie poda swojego nazwiska” – powiedziała Evgeniya.

Psycholog był bardzo zdenerwowany, gdy usłyszał, że kobieta, która uciekła przed wojną, została zgwałcona za granicą przez kilku rodaków płci męskiej. Stało się to, gdy duża grupa uchodźców mieszkała w jednym budynku i obchodziła święto, podczas którego wszyscy pili alkohol.

Zgwałcona kobieta nie wezwała policji i następnego ranka opuściła okolicę. Ofiara postanowiła nie mówić mężowi o gwałcie z obawy przed zrujnowaniem rodziny. Za radą psychologa kobieta znalazła sanatorium i udała się tam na dalsze leczenie.

„Kobiety, których mężowie zostali zabici, zwykle przychodzą do mnie po pomoc. Ale jest coraz więcej kobiet, które skarżą się na agresję swoich mężów w domu. Statystyki pokazują, że liczba takich skarg wzrosła aż o czterdzieści procent w ciągu roku.

Kobiety skarżą się, że mężczyźni, którzy wracają z frontu na kilka dni odpoczynku, używają alkoholu lub narkotyków, aby stłumić swoje lęki i doświadczenia, a pod wpływem alkoholu zachowują się brutalnie” – powiedział psycholog.

Mężczyźni ukrywający się przed frontem również stali się nerwowi. Boją się wychodzić na ulicę, obawiając się, że policjanci zapukają do ich drzwi, a oni i tak będą musieli walczyć. „Na Ukrainie powszechne jest, że mężczyzna utrzymuje rodzinę, ale ci mężczyźni, którzy się ukrywają, wydają się zamieniać rolami z kobietami – zostają w domu i opiekują się dziećmi, gotują jedzenie, co krzyżuje mózg i prowokuje agresję” – powiedziała Jewgienija.

Powiedziała, że w armii brakuje mężczyzn, więc są oni łapani na ulicach i wysyłani na front siłą, niektórzy z nich nie są zbyt zdrowi i źle wyszkoleni. Strach przed walką i śmiercią przytłoczył większość mężczyzn, a ta wiadomość jest również przygnębiająca dla ich żon, dzieci i rodziców.

Pewna kobieta niedawno szukała porady, ponieważ jej 50-letni mąż stał się agresywny i gwałtowny, cierpiał na napady wymiotów i drżenia z powodu strachu.

„Poradziłam mu, żeby się nie ukrywał, wyszedł i poszukał pracy. Po tym drgawki ustały”, powiedziała rozmówczyni.

Według specjalisty, przedłużająca się wojna doprowadziła do urazu psychicznego całego społeczeństwa. Żony i dzieci odczuwają niepokój, gdy mężowie i ojcowie idą na front lub rozpacz, gdy umierają.

Mężczyźni na froncie są zestresowani nie tylko niebezpieczeństwami i utratą przyjaciół, ale także żonami, które wyjechały za granicę, rozpadającymi się małżeństwami i osłabieniem więzi z dziećmi.

Te ostatnie, pozostawione z matką lub obojgiem rodziców w Charkowie, są zmuszone do nauki na odległość i pozostawania w domu bez fizycznego kontaktu z przyjaciółmi, co osłabia ich umiejętności społeczne, zwiększa poczucie osamotnienia i strach przed wojną.

Yevgenia mówi o śmierci męża swoim pacjentom tylko wtedy, gdy czuje, że jej historia może pomóc im się pozbierać, uświadomić sobie, że można się odbić i uśmiechnąć, nawet po brutalnej stracie.

„Nie ukrywam, że praca i opieka nad dziećmi pomogły mi przezwyciężyć depresję i radzę kobietom, które straciły współmałżonka na wojnie lub zostały zgwałcone, aby nie trzymały się na uboczu” – powiedziała Evgeniya.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.