Ostatnie posty

Liudvikas Natalevičius: „Spójrz na obrazy jak w lustro”

Część czasu spędza Pan w Kłajpedzie, a część w zagrodzie. Dlaczego? Co ci to daje?

To wieś, bez ludzi, bez nerwów, tylko grzyby, jagody, ciernie, pola, natura…

Nazywam to „moją Białorusią”, bo zagroda jest na granicy, nawet sieć telefoniczna automatycznie się przełącza.

Tam urodzili się moi rodzice. Mieszkam tam przez miesiąc, półtora miesiąca, tutaj przez miesiąc. Więc pół roku spędzam tam, pół roku tutaj, w Kłajpedzie.

Urodziłem się w Wilnie i mieszkałem tam przez 27 lat, zanim uzyskałem dyplom. Jestem produktem urbanistyki, ale mam sentyment do wsi. Problem polega na tym, że nudzę się tutaj w Kłajpedzie, a wiejska idylla się nudzi. Dlatego ciągle zmieniam te przestrzenie.

Photo by Vita JUREVIČIENĖ.

Żyjesz na odludziu i prawdopodobnie nie głosowałeś w wyborach.

Litwa jest już w Europie, więc nie ma różnicy kto wygra wybory. Te tantiemy niczego nie zmieniają.

Gdyby udział w wyborach był obowiązkowy, głosowałbym.

Chociaż nawet w czasach sowieckich, kiedy głosowanie było obowiązkowe, nie głosowałem. Raz znaleziono mnie w domu i przyszli z urną, żeby wrzucić kartę do głosowania. To był jedyny raz, kiedy zagłosowałem.

Potem już nigdy mnie nie znaleziono.

W zeszłym tygodniu zaprezentowałeś swoją indywidualną wystawę „Yellow-Black”. Bardzo rzadko robisz wystawy. Dlaczego?

W 2017 roku wykonałem kilka prac i chciałem zrobić wystawę, ale to nie był obraz olejny, to był czysty obraz na tkaninie, bez gruntowania, bez klejenia.

Wziąłem arkusz, akwarele i malowałem. Kiedy zaproponowałem te prace na wystawę, patrzono na mnie sceptycznie, jak na dyletanta, jakbym chciał pokazać jakieś „sh”. Ale to jest ta sama sztuka.

Wziąłem arkusz i akwarele i malowałem. Kiedy zaproponowałem tego typu prace na wystawę, patrzono na mnie sceptycznie, jak na dyletanta, jakbym chciał pokazać jakieś „sh”.

Chciałem to pokazać, ale nikt tego nie zaakceptował.

W końcu Kłajpeda to nie Wilno, gdzie galerie są na każdym rogu. Tutaj mamy tylko kilka miejsc, w których możemy pokazać nasze prace. Okazuje się więc, że wystawiam tylko raz na 10 lat.

Tę wystawę, na której pokazuję również prace stworzone tą techniką, zainicjowała historyk sztuki Rūta Jakštonienė. A moja duża wystawa z okazji 70. urodzin odbędzie się w grudniu w Exhibition Hall.

Czy na tej wystawie są jakieś najnowsze prace?

Nigdy nie wieszam prac, które były już gdzieś pokazywane. Tylko nowe i nigdy wcześniej nie pokazywane.

Teraz w jednym pokoju są żółte obrazy, a w innym prace z lat 2000 na millenium. Cóż, koniec świata, Armagedon. Ale nie było okazji, żeby je pokazać.

Masz bardzo dużo pracy. Jak wybierasz, co pokazać?

Przyniosłem kilka toreb, a kurator wystawy je zaaranżował.

Nie ma żadnej różnicy, czy ja wybrałem, czy ona. Jakość wszystkich prac jest taka sama, po prostu niektórym się podoba, a innym nie.

Lubienie lub nielubienie jest jedynym kryterium…

Ich prace są bardzo ekspresyjne. Poświęcasz dużo czasu jednej pracy? Od czego to zależy?

Kiedy karateka walczy, nie myśli już o swojej technice. W ten sam sposób, kiedy malarz maluje, nie myśli o tym. Nie możesz myśleć.

Mogę malować obraz olejny przez 50-100 sesji. Po prostu warstwy są dodawane, a w pewnym momencie widzę – wow, to się stało! Praca przemawia. Wtedy mogę je podpisać.

A kiedy nie jest to obraz olejny, dość szybko uzyskuję rezultat. Może to wszystko, czego (praca) potrzebuje, nic więcej.

Czasami wydaje się, że to nie jest moje, na przykład wygląda zbyt agresywnie, nie chciałem tego w ten sposób, ale wiem, że jest naprawdę skończone.

Malowałeś z rozpędu? To jest to, co przychodzi bez zastanowienia.

Są trzy obrazy. Są starsze. Potem pracowałem na innej zasadzie – z kilkoma butelkami wódki.

I wiem na pewno, że obrazy zrobiły się same. Nie ja.

Tak, obraz tworzy się sam. Brzmi to dziwnie, ale w rzeczywistości tylko moja ręka była zaangażowana w ten proces w całkowicie mechaniczny sposób. Obrazy powstały bardzo szybko, w ciągu około trzech sesji. Inne moje obrazy to praca na 1-2 miesiące.

Teraz już nie utożsamiasz się z wódką?

Nie, już mi nie pomaga, tylko przeszkadza. Upijam się tylko wtedy, gdy muszę zniszczyć obraz.

Co trzeba zniszczyć?

Kiedy kompozycja nie idzie tam, gdzie chcę i nie wiem, jak to naprawić. Albo kiedy działa tylko fragment, ale brakuje całości.

Wtedy szkoda zrujnować ten fragment i próbujesz malować wokół niego, ale nic nie wychodzi. Wtedy trzeba to zniszczyć, a szkoda. Wódka pomaga.

A kiedy to zepsujesz, wtedy możesz zacząć prawdziwy obraz.

Twoje obrazy są zdominowane przez tematy religijne. Czy tak to po prostu wygląda?

O nie. Moje obrazy są o ludziach. Od początku do końca. Od zarodka do śmierci. To, jak bardzo zmienia się w tym czasie, jest przedmiotem debaty z przedstawicielami zawodów medycznych.

Chciałem podkreślić kilka tematów, które uważam za ważne podczas prezentacji mojej wystawy. Są to „początek-koniec” i „szczęście”. Trzeba je zapisać jednym słowem, bo są jak dwa końce tego samego kija. Nie wiem dlaczego Bóg Stwórca stworzył plus i minus.

Na wystawie trzeba patrzeć na obrazy jak w lustro, żeby zobaczyć siebie, no i polecieć trochę w kosmos.

Oczywiście są też motywy religijne, ale moje obrazy nie są kanonizowaną sztuką religijną.

Kiedyś zaproponowano mi namalowanie obrazu na temat „Ostatniej Wieczerzy”.

Nie. Kiedy zaczynam malować Requiem, to jest koniec mojego życia. Nadal chcę żyć. Mój ojciec dożył 94 lat, a ja mam dopiero 70. Nie chcę robić Requiem przedwcześnie.

Co chcesz teraz zrobić?

Chcę zrobić serię obrazów zatytułowaną „Stary ogród”. Fascynuje mnie ogród późną jesienią lub wczesną wiosną, kiedy jest bezlistny. Widzę go jako plątaninę drzew: czarno-białą lub szarą, gdy jest mgła, lub czerwoną, gdy świeci słońce. Robi to na mnie ogromne wrażenie.

Czuję, że potrzebuję przerwy od tych wątków, w których wszyscy widzą religię.

Czuję, że potrzebuję przerwy od tych wątków, w których wszyscy widzą religię.

Jaka jest twoja relacja z Bogiem?

Nie sądzę, żeby był na mnie zły.

Moje sanktuarium jest tutaj, w warsztacie. Nieważne, że jest tam bałagan, ale jest to czysta przestrzeń.

Moje sanktuarium jest tutaj, w warsztacie.

Kiedy robię coś złego, Bóg mi to pokazuje. W przeszłości widziałem częściej.

Ostatnio jestem zbyt zajęty rozmową, by nudzić się życiem.

Pewnej nocy pokazał mi, jak wygląda nuda. Miałem noc, podczas której byłem w miejscu, w którym nic nie istnieje. Nie ma zła, ale nie ma też dobra… Obudziłem się jak z koszmaru.

Czy doświadczasz wizji?

To nie są wizje. To jest.

Co przynosi ci radość?

Moje dziecko. Mam jedno. Czuję się za to wdzięczny mojej byłej żonie.

Cóż, są normalni ludzie, dobrzy przyjaciele.

A czy kreatywność daje radość?

Pewnego razu, bardzo dawno temu, postanowiłem zrobić sobie miesiąc przerwy od kreatywności. Pojechałam na farmę bez farb i papieru. Przez tydzień czułem się dobrze, a w drugim tygodniu zacząłem czuć się źle, jakbym głodował, jakbym chciał mieć dziewczynę. Chcę malować, ale nie ma czym i na czym.

Znalazłem na strychu magazyn „Nemunas”, wyrwałem strony, wyjąłem sadzę z komina, zmieszałem ją z klejem PVA i tak odkryłem równoległą formę sztuki.

Potem miałem wystawę w Niemczech. To były moje obrazy, namalowane sadzą i klejem na stronach magazynu, które Niemcy kupili przed otwarciem i poprosili o więcej.

Sztuka jest dla mnie potrzebą, tak jak jedzenie.

A jeśli uda mi się stworzyć nawet mały obraz, to tak, czuję się szczęśliwy.

Komentarz

„Pasja i mistycyzm, wyrafinowanie kombinacji kolorów i elegancja formy są równie ważne w stylu Liudvikasa Natalevičiusa.

Ważny jest również dramatyzm, który towarzyszy każdemu etapowi tworzenia, od momentu narodzin pomysłu. Od czerni podłoża po blask ostatniego pociągnięcia.

Trudno nazwać te twórcze poszukiwania inaczej niż stanami umysłu. To nie przypadek, że obrazy nie mają tytułów. To tak, jakby nie było nic do nazwania”.

Krytyk sztuki Ignas Kazakevičius

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.