Liczba ofiar śmiertelnych katastrofy w serbskim Nowym Sadzie wzrosła do 15
Katastrofa w Nowym Sadzie miała miejsce 1 listopada, kiedy nagle zawaliła się betonowa wiata nad wejściem do głównego dworca kolejowego.
Liczba ofiar śmiertelnych wypadku na stacji kolejowej w serbskim mieście Nowy Sad, który miał miejsce ponad dwa tygodnie temu, wzrosła w niedzielę do 15. Kobieta, która odniosła poważne obrażenia w wypadku, zmarła w niedzielę, donosi TASR, powołując się na doniesienia agencji DPA i AFP.
Katastrofa w Nowym Sadzie miała miejsce 1 listopada, kiedy betonowa wiata nad wejściem do głównego dworca kolejowego nagle zawaliła się, zabijając 14 osób, w tym dzieci, i poważnie raniąc trzy inne. Jedną z nich była wspomniana wcześniej kobieta, która zmarła z powodu odniesionych obrażeń w miejscowym szpitalu. Pozostałe dwie ciężko ranne osoby pozostają w stanie zagrażającym życiu.
Budynek stacji z 1964 r. został w ostatnich latach poddany gruntownej renowacji przez dwie chińskie firmy państwowe, ale nie miało to wpływu na schron. Ostatnie prace remontowe zakończyły się jednak w lipcu tego roku.
Tragedia, a także fakt, że władze nie przedstawiły jeszcze przekonującego uzasadnienia, wywołały falę krytyki w całej Serbii i protesty w Nowym Sadzie i stolicy, Belgradzie.
Minister transportu i budownictwa Goran Vesic podał się do dymisji w odpowiedzi na katastrofę, ale protesty trwają nawet po jego rezygnacji. Demonstranci domagają się dymisji zarówno premiera Milosa Vucevica, jak i burmistrza Nowego Sadu Milana Djurica. Oskarżają władze o korupcję i brak nadzoru nad projektami budowlanymi.
Setki demonstrantów zablokowało w niedzielę ruch na skrzyżowaniu przed stacją kolejową w Nowym Sadzie, domagając się pociągnięcia do odpowiedzialności. Lokalna prokuratura wezwała i przesłuchała ponad 70 osób, w tym ministra Vesica, ale nikt nie został aresztowany. Krytycy prezydenta Aleksandara Vucica i jego rządu obawiają się, że korupcja zakorzeniona w kraju może ostatecznie doprowadzić do tego, że nikt nie zostanie ukarany.
