Lekarka nie wsiadła do samolotu, w którym zginęły 62 osoby, ponieważ jej ojciec w ostatniej chwili wysłał SMS-a.
Juliana Chiumento stała przy kasie, gdy otrzymała wiadomość głosową od swojego ojca. „Leć w sobotę rano”, powiedział. Jak na ironię, posłuchała jego rady.
Juliana była kilka minut od swojego miejsca w samolocie pasażerskim VoePass, który rozbił się w Sao Paulo 9 sierpnia, zabijając wszystkich na pokładzie.
„W ostatniej chwili mój ojciec wysłał mi wiadomość tekstową, gdy byłam przy kasie biletowej, miałam wziąć bilet i odlecieć”, powiedziała. „Bóg powiedział mojemu tacie, żeby wysłał mi tę wiadomość, abym poleciała w sobotę rano zamiast w piątek”.
Juliana planowała polecieć samolotem, aby wziąć udział w specjalnym programie szkoleniowym. Jednak w wiadomości jej ojciec Altermir Ciumentas powiedział: „Więc kochanie, jeśli możesz lecieć w sobotę, leć w sobotę rano. Tak będzie lepiej. Będziesz bardziej zrelaksowana i spokojna. Wróć po południu, odpocznij i sprawdź, czy możesz przełożyć lot na sobotę. Jeśli możesz, to śmiało”.
Kilka godzin później dowiedziała się, że wśród ofiar wypadku było kilku jej znajomych.
Dwusilnikowy turbośmigłowiec leciał z południowego stanu Parana do São Paulo, kiedy rozbił się 80 km na północny zachód od miasta Vignedo.
Powiedziała: „Dzięki Bogu, mam dużo wsparcia i wszyscy dają mi dużo siły. Ale muszę wracać. Mieszkam w Rio de Janeiro, gdzie studiuję. Jeżdżę tam i z powrotem między Rio de Janeiro i Cascavel, z przystankiem w Guarulhos. Za każdym razem, gdy docieram na lotnisko lub wsiadam do samolotu, przypominam sobie o błogosławieństwie, jakim obdarzył mnie Bóg”.
Altermire dodał: „To była intuicja mojego ojca. Mam tak wiele powodów do wdzięczności”.
Źródło: tsn.ua