Kiedy poznałem Jimmy’ego Cartera
Był gorący lipcowy dzień 1985 r., kiedy spotkałem byłego prezydenta USA, który opuszczał Asteras Vouliagmenis. Pomimo upału temperatura, jaką pamiętam tego dnia, wynosiła 35 stopni, Carter miał na sobie jasny garnitur, a jego żona Rosalie była nienagannie ubrana.
Jak poinformowała ambasada amerykańska, przyjechał z Korfu do Aten na rozmowy z ówczesnym premierem i ówczesnym ministrem obrony Yannisem Charalambopoulosem. Ale jakie rozmowy? W tamtym czasie głównym powodem jego wizyty w Grecji był rejs luksusowym jachtem na magiczne wyspy Morza Egejskiego podarowany mu przez znaną żeglugową rodzinę.
Był wyższy, niż wyglądał w telewizji i młodszy, zawsze uśmiechnięty, tak jak przywykliśmy do oglądania go w wiadomościach. To było naprawdę odważne znaleźć się nagle i niezapowiedzianie przed byłą planetą, w koszuli z krótkim rękawem, trzymając w ręku staromodny magnetofon, podczas gdy jego „dmuchatki” patrzyły na siebie niezręcznie.
Oczywiście była to bezdenna bezczelność młodego reportera, nieświadomość zagrożeń, jakkolwiek to nazwiecie, jednak udało mi się go wyprzedzić, zatrzymać i poprosić o złożenie i… oświadczeń.
Jakby Grek wszedł do Gabinetu Owalnego
Na początku zastanawiał się nad magnetofonem, roześmiał się, kiwnął głową „dmuchaczkom”, że jest „ok” i z uśmiechem czekał na pytanie. Sposób, w jaki go widziałem w jasnym garniturze z przedziałkiem pośrodku i czule trzymającego swoją piękną żonę, wskazywał, że ktoś prawdopodobnie zrobił z niego biznesmena, a nie kretyna i okropnego eks-planetarza.
Grecy mieli wiele pytań dotyczących jego kadencji na stanowisku prezydenta USA. Bo w czasie swojej kampanii przedwyborczej wiele rozkazał Grekom i Cypryjczykom. Dlaczego obiecał im sprawiedliwe rozwiązanie problemu cypryjskiego i usunięcie obcych wojsk? Dlaczego obiecał spokój na Morzu Egejskim? A wszystko to zostało wówczas powiedziane, aby przyciągnąć głos emigrantów. Obietnice w zamian, ale okazały się pustymi obietnicami.
Po wyborze na Prezydenta USA arcybiskup Makarios (Prezydent Cypru) był tak szczęśliwy, że nakazał radosne bicie dzwonów we wszystkich kościołach, przyznając decyzją prezydenta pół dnia dla urzędników służby cywilnej i święto dla wszystkich szkoły cypryjskie. Dla nas było to tak, jakby Grek wszedł do Gabinetu Owalnego.
Ale inny amerykański prezydent i kolejne amerykańskie rządy. Za jego prezydentury osiągnięto embargo na broń , kontynuowano pomoc wojskową dla Turcji, na Morzu Egejskim nie było spokoju, a Turcy cypryjscy ogłosili pseudopaństwo bez nawet próby powstrzymania ich przez Waszyngton i Cartera.
„Nadęty” i pytanie
W ten ciepły lipcowy dzień przy wejściu do Astery Jimmy Carter wydawał się szczęśliwy, że jest w Grecji, w końcu, jak powiedział, ma wielu greckich przyjaciół w USA. Nie tylko przyjaciele, ale także finansiści. Nacisnąłem guzik magnetofonu i zapytałem go wprost o greckość wysp, o szelf kontynentalny i o pseudopaństwo.
To było ważne pytanie, niemal stwierdzenie, ale odpowiedział z tym dziwnym południowym akcentem, mówiąc coś ogólnie o przyjaźni grecko-amerykańskiej, o tym, że oba kraje są po tej samej stronie historii, wojnach światowych i Korei. Drugie pytanie dotyczyło , poszedł odpowiedzieć, ale „dmuchatki” mnie dogoniły. Stanęli przede mną, Carter z żoną poszli w stronę wyjścia i „dmuchaniec”, może lider (kto wie?) powiedział mi „zostań tutaj”, wskazał na punkt, jakby chciał powiedzieć, że nie podążam.
Miał wiedzę na temat naszych spraw narodowych, ale prawdopodobnie nie chciał kolejnej rozmowy. Zawsze zachowywał równy dystans, doskonale wiedząc, że w interesie Waszyngtonu leży utrzymywanie dobrych stosunków zarówno z Atenami, jak i Ankarą. Zatem, jak wówczas pisano, to nie przypadek, że za każdym razem, gdy zatwierdzał pomoc wojskową dla naszego kraju, robił to samo dla naszych sąsiadów, co kosztowało go obie strony Morza Egejskiego. Coś, za co był ostro krytykowany w obu krajach, ale często krytykowany przez sam Kongres.
Pokojowa Nagroda Nobla
Zdobył go jednak za udane wysiłki pokojowe na Bliskim Wschodzie (między Izraelem a Egiptem) i cieszył się popularnością w USA. Podczas swojej kadencji jako 39. prezydenta Stanów Zjednoczonych skupił się na prawach człowieka i sprawiedliwości społecznej. Carter reprezentował nowe pokolenie mężczyzn z Południa, którzy byli bardziej tolerancyjni i postępowi w kwestiach rasowych.
„Trzymał go za rękę”, nie tylko dlatego, że prowadził rodzinną wiejską farmę orzeszków ziemnych, ale także znał się na stolarstwie. Do późnej starości budował domy i rozdawał je bezdomnym. W wieku 100 lat poszedł głosować na Kamalę Harris w wyborach prezydenckich, oceniając, że Donald Trump nie będzie dobrym prezydentem.