Każdego dnia mordowali tysiąc dzieci. Fabryki śmierci wyglądały jak wytwór sowieckiej propagandy
Autor jest historykiem i przewodniczącym słowackiego ruchu antyfaszystowskiego.
Komentarz ukazuje się z okazji 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Oczywiście wiele się pisze i mówi o Holokauście. O tych tragicznych wydarzeniach należy stale pamiętać. Historyk staje przed pytaniem, jak opowiadać o tych bestialskich wydarzeniach. Najlepiej moim zdaniem posłużyć się wypowiedziami osób, które były świadkami tego największego morderstwa na tle rasowym w historii.
Jej intensywność i dosłownie przemysłowa precyzja wywołały konsternację po zakończeniu wojny. Naziści wielokrotnie bez osobistych wyrzutów sumienia i po prostu „wykonując rozkazy” zamordowali tysiące ludzi i, niestety, znaleźli aktywnych współpracowników wśród członków narodów okupowanych i satelickich w Europie.
Holokaust kulowy był zbyt kosztowny
Masowe egzekucje miały miejsce na terenie Związku Radzieckiego jeszcze przed konferencją w Wannsee, na której w styczniu 1942 r. podjęto decyzję o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej. Najstraszniejsza tragedia wydarzyła się w wąwozie Babyn Jar, będącym obecnie częścią Kijowa.
W dniach 29 i 30 września 1941 r. hitlerowscy komandosi zamordowali przy użyciu broni palnej ogółem 33 771 osób pochodzenia żydowskiego, w tym osoby starsze, kobiety i dzieci. Okazało się jednak, że rozstrzeliwanie ofiar było dla nazistów nieskuteczne.
Z oceny wynikało, że jest drogi, a ponadto wpływa na psychikę zabójców. Faza ta jest zwykle nazywana holokaustem kulowym. Miało to miejsce na całym okupowanym terytorium Związku Radzieckiego. Najwyraźniej te doświadczenia doprowadziły także do zwołania wspomnianej konferencji w Wannsee.
Samochody na gaz były nowym sposobem mordowania niewygodnych rasowo ludzi. Były to ciężarówki z kabiną, do której wprowadzano wąż, przez który spaliny przedostawały się do przestrzeni ładunkowej. Jednak w piśmie szefa policji bezpieczeństwa i SD Ostland, Haptsturmführera Truhessa, czytamy, że nawet ta metoda nie była odpowiednia dla nazistów:
„Transporty z Żydami, którzy mają być poddani specjalnemu traktowaniu, przyjeżdżają co tydzień na polecenie dowódcy policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa Białorusi. Trzy samochody na gaz, które tam są, nie wystarczą do tego celu. Prosimy o przysłanie jeszcze jednego samochodu na gaz (pięć ton). Jednocześnie prosimy o przesłanie nam 20 rur gazowych do trzech samochodów, które tu mamy, ponieważ z rur, które mamy, już wycieka gaz.”
Co więcej, spaliny nie zabiły wszystkich ofiar załadowanych do ciężarówek. Do ocalałych hitlerowcy rozstrzelali, co według doniesień ponownie spowodowało u nich problemy psychiczne. Bazując na tych „doświadczeniach” i nieskuteczności takich metod mordu, naziści wymyślili obozy koncentracyjne zagłady.
Skóra na abażury lamp
Miały one charakter fabryk śmierci i większość z nich znalazła się na terenach okupowanej Polski. Do dziś ich nazwiska są synonimem nienawiści rasowej i masowej likwidacji ludzi, których naziści uważali za gorszych. Auschwitz-Birkenau, Treblinka, Bełżec, Majdanek, Chełmno, Sobibór i Mały Trosinec na terenie Białorusi.
Jak wynika z wpisu w dzienniku Hansa Franka z 24 sierpnia 1942 r., po Wansee sytuacja uległa znacznej radykalizacji:
„Fakt, że skazujemy 1 200 000 Żydów na śmierć głodową, należy wspomnieć tylko mimochodem. Jest rzeczą oczywistą, że jeśli Żydzi nie umrą z głodu, mamy nadzieję, że stanie się to w wyniku uruchomienia środków antyżydowskich”.
Jeśli więc nie śmierć głodowa w dużej liczbie gett na terenie okupowanej Polski, to likwidacja w obozach wyposażonych w komory gazowe. Z pewnością najsłynniejszym mordercą w Auschwitz-Birkenau był lekarz Josef Mengele, który przeprowadzał nieludzkie eksperymenty na bliźniakach.
Jednak okrucieństwa dopuściło się wielu esesmanów, w tym kobiety. Wśród tych bestii była Ilse Koch, żona komendanta obozu w Buchenwaldzie. Strażnik obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, Andreas Pfaffenberger, zeznawał na jej procesie:
„Po oględzinach wytatuowanych więźniów, tych z nich, którzy posiadali najciekawsze i kunsztownie wykonane tatuaże, umieszczano w szpitalu i tam zabijano ich zastrzykami podawanymi im przez zwykłego skazańca Karola Baigsa. Następnie ciała przewieziono do szpitalnej kostnicy, gdzie wycięto i poddano obróbce fragmenty wytatuowanej skóry. Tak obrobioną skórę przekazano żonie StandertenfauHerr Koch, która używała tych kawałków skóry jako abażurów i innych dekoracji w swoim domu.
Wydawać by się mogło, że trudno wyobrazić sobie coś gorszego. Niestety, tak nie jest. Francuska świadka przed międzynarodowym trybunałem w Norymberdze Marie-Claude Vaillant-Couturier zeznawała na temat traktowania kobiet w ciąży:
„Dokonywali aborcji na Żydówkach, które trafiały do obozu w pierwszych miesiącach ciąży. Kobietom w ostatnich miesiącach ciąży pozwolono rodzić dzieci, ale potem topiono je w wiadrze z wodą.”
Specjalista od zabijania małych chłopców
Stopniowo nasilały się transporty Żydów z całej okupowanej Europy, ale także z państw satelickich. Do obozów przybywały coraz to nowe pociągi z ofiarami, a zabójcy decydowali, jak wyeliminować jak najwięcej ofiar. Według zeznań polskiego świadka Seweryny Szmaglewskiej przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze:
„W okresie największej eksterminacji Żydów w komorach gazowych wydano zarządzenie, aby dzieci wrzucać do pieców krematoryjnych lub do dołu krematoryjnego bez uprzedniego uduszenia gazem…. Dzieci wrzucano żywcem. Krzyki tych dzieci było słychać w całym obozie… o liczbie dzieci zamordowanych (jak sobie wyobrażaliśmy) według liczby wózków dziecięcych przekazanych do magazynu. Czasem było to sto, czasem tysiąc (dziennie).”
Zdaję sobie sprawę, że jest to trudna lektura, ale uważam, że o tych okrucieństwach należy mówić obiektywnie i otwarcie. Oczywiście po zakończeniu wojny wszczęto śledztwo w sprawie tych masowych akcji eksterminacyjnych. Polski sędzia śledczy Zdzisław Łukaszewicz tak powiedział o morderstwie w Treblince:
„Aby zmieścić w komorach więcej ofiar, wpędzano ludzi z podniesionymi rękami i rzucano im na głowy małe dzieci. Oficer SS Sepp Heitreider był specjalistą od zabijania małych chłopców, których chwycił za nogi i zabił uderzając ich głową o płot.
Dotarcie do obiektywnej prawdy o liczbie zamordowanych jest trudne. Pod koniec wojny hitlerowcy zrobili wszystko, aby zatrzeć wszelkie możliwe ślady tych nieludzkich czynów. Oczywiście nie było to możliwe, bo przecież nawet sami realizatorzy zeznawali na procesach o swoich czynach.
W centralnym raporcie polskiego rządu na temat obozu koncentracyjnego w Auschwitz czytamy, że „w lipcu 1944 r. mordowano dziennie do 12 000 Żydów węgierskich, a ponieważ krematorium nie było w stanie przyjąć tak dużej liczby ciał, wrzucano je do głębokich dołów i przykrywano”. z wapnem palonym.”
Pisemne zeznania z zeznań Wilhelma Hottla, zastępcy Gruppenführera Sekcji Zagranicznej Administracji Bezpieczeństwa (RSHA) stwierdzają, że
„w różnych obozach koncentracyjnych zamordowano około czterech milionów Żydów. W tym samym okresie w inny sposób zamordowano około dwóch milionów Żydów. Duża część z nich została rozstrzelana przez grupy operacyjne policji bezpieczeństwa podczas kampanii przeciwko Rosji…”
Zeznania Rudolfa Hössa, komendanta obozu koncentracyjnego w Auschwitz, potwierdzają, że „Uważam, że co najmniej 2 500 000 ofiar zostało tam zamordowanych i rozstrzelanych w komorach gazowych i przez spalenie, a co najmniej kolejne pół miliona ludzi zmarło z głodu i chorób .”
Oświadczenie to zbiega się z tym, co opublikowali słowaccy więźniowie Rudolf Vrba i Alfréd Wetzler, którym udało się uciec z obozu koncentracyjnego Birkenau w kwietniu 1944 r. i swoim raportem zszokowali światową opinię publiczną.
I taka była wiadomość o zabójstwie w jednym obozie. Warto zauważyć, że w tym ludobójstwie brali także udział przedstawiciele ówczesnego państwa słowackiego. Ponad 70 000 naszych żydowskich współobywateli nie przeżyło tej rasowej histerii.
Dieter Wisliceny, nazistowski doradca ds. rozwiązania kwestii żydowskiej na Słowacji, stwierdził w Norymberdze: „…za pierwszymi 17 000 przewiezionych robotników żydowskich poszło kolejnych 35 000 Żydów, czyli całe rodziny… Część z nich pozostała przy życiu, zwłaszcza ci, którzy nadawali się do pracy. Pozostali zostali eksterminowani.“
Wisliceny mówił tu o pierwszej fali deportacji trwającej od marca do października 1942 r. Ówczesny Prezydent Państwa Słowackiego Józef Tiso w liście do papieża Piusa XII. 8 października 1944 roku napisał: „Rząd Republiki Słowackiej nie prowadził działań obciążających Czechów i Żydów ze względu na ich przynależność narodową lub rasową, ale z obowiązku obrony swojego narodu przed wrogiem…„
Kiedy 27 stycznia 1944 roku Armia Czerwona wyzwoliła obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau, zastała tam resztę zubożałych i niemożliwych do opanowania więźniów. Resztę Niemcy wywieźli w marszach śmierci. Wcześniej wystarczyło wysadzić komory gazowe.
Pierwsze doniesienia przez wielu uznano za propagandę sowiecką. To nie było tak. Wojska alianckie stopniowo wyzwalały także obozy koncentracyjne, a okrucieństwa nazistów wyszły na jaw. Nawet dzisiaj nie możemy o nich milczeć. Mówi się, że można przebaczyć, ale nie opłaca się zapomnieć.