Kandydat żonaty od pierwszego wejrzenia, który wkrótce zostanie ojcem dzięki PMA: ujawniono jego podróż
Laïa Dabri jest ciekawa. Nie wchodzi w rachubę, aby ograniczała się tylko do jednego rodzaju programu telewizyjnego. Od Touche pas do mojego stanowiska w „Les Marseillais” lub „Journal Télévisé” jest tylko jeden krok, którego ona nigdy się nie waha. Wyrusz do jego wszechświata, w którym nawet serie wszelkiego rodzaju mają swoje miejsce.
Jedna z uczestniczek „Ślubu od pierwszego wejrzenia” będzie miała swoje pierwsze dziecko. Syna, na którego czeka z niecierpliwością, zwłaszcza, że był tak pożądany, że wraz z żoną przeszli przez PMA, aby spełnić swoje marzenie. Podróż opowiedziana w podcaście „Entre 2 Bibs”.
Kandydat żonaty od pierwszego wejrzenia, który wkrótce zostanie ojcem dzięki PMA: ujawniono jego podróż
Jeden z kandydatów Żonaty od pierwszego wejrzenia czekam na najpiękniejszy prezent. Jego żona Méghane jest w ciąży z pierwszym dzieckiem. Ale aby spełnić swoje marzenie, gołąbki przeszły prawdziwy tor przeszkód. Walka, którą młoda kobieta opowiedziała w podcaście Entre 2 Bibs.
Florian brał w nim udział w 2017 roku Żonaty od pierwszego wejrzenia. W tamtym czasie był on zgodny w 83%. Ale ich związek nie przetrwał. Wreszcie pojawia się poza kamerami. Oboje się spotkali i nie omieszkali podzielić się zdjęciami z tego szczęśliwego dnia.
Florian i Méghane zapragnęli wówczas powiększyć rodzinę. A podróż była długa. „Cud naszego życia. Te ostatnie miesiące i lata, prawie 2, nie były łatwe. Marzyliśmy o tym, żeby móc dać życie małej istocie, która będzie owocem naszej miłości. Niestety, życie czasami stawia na swojej drodze pewne trudności, a próba ich pokonania jest integralną częścią gry. Po kilku miesiącach podróży PMA, która zjednoczy nas na zawsze, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy wam to ogłosić że w końcu będziemy mogli spełnić najpiękniejszą rolę w naszym życiu: być tatą i mamą tego małego Dziecka, które już napełnia nas szczęściem– napisał w czerwcu ubiegłego roku, aby ogłosić ciążę swojej najdroższej osoby. Chłopczyka, na którego niecierpliwie czekają, a który powinien urodzić się w ciągu trzech miesięcy.
Méghane wspomina swoją podróż do PMA
W międzyczasie Méghane zgodziła się porozmawiać o ich drodze do posiadania dziecka. Dowiedziawszy się, że bardzo wcześnie pragnęli mieć dziecko, ponieważ ich miłość była tak silna, wyjaśniła, że na początku próbowali „nie martw się zbytnio„, oni szybko”zostali przytłoczeni faktem [qu’ils étaient] pożyczki„i dlatego chcieli, żeby to poszło szybko”.Dla mnie to było instynktowne. Życie było skomplikowane„- wyjaśniła.
Po nieco ponad roku zaczęli się martwić. Umówiły się więc do ginekologa, który przepisał im serię badań. „U nas to wyszło na jaw było to nasienie tego pana, które nie było dobrej jakości (…) i które nie pozwalały na wyprodukowanie wysokiej jakości zarodka„, oświadczyła. Bardzo szybko zaproponowano im sztuczne zapłodnienie lub zapłodnienie in vitro. Wybrali tę drugą opcję, ponieważ szanse na sukces były większe. Ale to wymagało bardziej intensywnego leczenia. Agresywnego, czyli zastrzyków, nakłucia mieszków włosowych, które się wykonuje w znieczuleniu ogólnym, potem transfer zarodków. Na szczęście udało się za pierwszym razem.Trzy tygodnie później wynik testu był pozytywny„, cieszyła się.
Biorąc pod uwagę ich podróż, Megh jeszcze bardziej ceni sobie ciążę, która na szczęście przebiega prawidłowo.