Kamala Harris odnotowała znaczną poprawę w sondażach w USA
Kandydatka na wiceprezydenta USA i kandydatka Partii Demokratycznej, Kamala Harris, odnotowała w ciągu ostatnich dwóch miesięcy znaczną poprawę w sondażach popularności polityków w Stanach Zjednoczonych. W sondażu NBC opublikowanym kilka dni temu, jej poparcie wzrosło z 32% w czerwcu do 48%, co stanowi największy wzrost w amerykańskiej polityce od czasów George’a W. Busha po atakach z 11 września 2001 roku. Jonathan Collins, adiunkt na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, powiedział specjalnemu korespondentowi TASR w USA, że było to spowodowane optymizmem wobec nieoczekiwanego kandydata na prezydenta.
Aborcja, inflacja, imigracja i konflikt w Strefie Gazy to główne tematy kampanii wyborczej w USA
Obecny prezydent Joe Biden był zdecydowanym zwycięzcą w prawyborach Partii Demokratycznej, ale pod presją po kilku gafach, w tym katastrofalnym występie w debacie CNN w czerwcu, zdecydował się nie startować pod koniec lipca i zamiast tego zarekomendował swojego wiceprezydenckiego partnera do wyborów.
„Kamala Harris jest jak nowy uczeń w klasie. Jest więc zarówno ciekawość, jak i optymizm. Wcześniej wyborcy spodziewali się rewanżu za wybory w 2020 roku. Harris czerpie korzyści z bycia nową twarzą w tych wyborach” – wyjaśnił Collins.
Wymienił aborcję, inflację i imigrację jako główne kwestie polityki wewnętrznej w kampanii wyborczej. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, powiedział, że konflikt w Strefie Gazy będzie decydujący.
Robert F. Kennedy może przyciągnąć niezdecydowanych wyborców do obozu Trumpa
Zapytany, w jaki sposób poparcie byłego demokraty i do niedawna niezależnego kandydata Roberta F. Kennedy’ego przez polityczny klan Kennedych może pomóc Trumpowi, zauważył, że przyniesie mu „kilka głosów”.
„Jako trzeci kandydat, Kennedy miał znaczne poparcie w sondażach. Dane, które posiadamy na temat zwolenników Kennedy’ego sugerują jednak, że są oni Amerykanami, którzy najprawdopodobniej nie wezmą udziału w głosowaniu” – zauważył wykładowca Uniwersytetu Columbia. Kennedy mógł więc przyciągnąć niezdecydowanych wyborców do obozu Trumpa, ale nie jest pewne, ilu z nich faktycznie pójdzie i zagłosuje.
Według Collinsa dwie ostatnie próby zamachu na Trumpa pokazują, jak głęboko spolaryzowane są Stany Zjednoczone. „Istnieją dwie Ameryki – jedna, w której te próby zamachów są przedmiotem wielkiej troski, i druga Ameryka, w której w najlepszym razie panuje apatia, a w najgorszym – teorie spiskowe” – podsumował Collins.
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych zaplanowano na 5 listopada, ale głosowanie z wyprzedzeniem jest już dostępne w Wirginii, Minnesocie i Południowej Dakocie, a kilka innych stanów zostanie dodanych w październiku.
Sondaż dla agencji Reuters, którego wyniki opublikowano we wtorek, wskazał, że Harris ma poparcie 47 procent wyborców, podczas gdy 40 procent Amerykanów zagłosowałoby na Trumpa.