Justyna Gafurowa: Wkrótce księża będą bali się mówić
Nawet gdy opublikowano sondaż, w którym większość ludzi faktycznie twierdzi, że uważa, iż ludność litewska boi się wypowiadać, i próbowano zamieszać w garnku.
Opowiem o tym z praktyki. Niedawno pisaliśmy o tym, że nauczanie języka rosyjskiego jest usuwane ze szkół w Wilnie.
Nauczyciele języka rosyjskiego, z którymi przeprowadzono wywiady, nie ukrywali strachu przed ujawnieniem swojej tożsamości, aby nie zostać zaatakowanymi.
Lekarze boją się mówić o mobbingu w pracy i odmawiają komentowania kolegom nawet słownika nowych słów, który używa „żony” i „męża” jako obraźliwych określeń.
Od czasu wybuchu wojny na Ukrainie wiele osób, które mogą mówić więcej o tle konfliktu, przyznało, że boją się mówić o tym głośno.
Podobnie jak obawiano się podawania w wątpliwość korzyści płynących ze szczepionki na COVID-19, nawet gdy nauczyciele zaszczepieni szczepionkami AstraZeneca padali jak liście na zwolnieniu lekarskim.
Zwykli ludzie również boją się zabierać głos, ponieważ może to być kosztowne.
Po tym, jak jedenastoklasistka powiedziała o złym samopoczuciu w szkole, wywierano na nią presję i sprawiono, że stała się niechciana w swoim gimnazjum. Rodzice boją się mówić o tym, co dzieje się w szkołach i przedszkolach, ponieważ nie chcą spotkać się z odwetem ze strony administracji. To tylko kilka prawdziwych przykładów.
Po takim ataku na księdza nie zdziwiłbym się, że duchowni również będą bali się wypowiadać.
Nawiasem mówiąc, to już się dzieje. Wystarczy przypomnieć sobie, jak księża, którzy poparli petycję przeciwko konwencji stambulskiej, zostali zaatakowani, a następnie uciszeni. Więcej niż jeden odmówił komentarza dziennikarzom.
Czy ludzie na Litwie boją się wyrażać swoje opinie?