Jak chcieliby politycy: Strumień Žemaitisa, pokaz klaunów Blinkevičiūtė i zamki z piasku Šimonytė
Igoris Vasiliauskas, wykładowca wystąpień publicznych i komunikacji, zaprasza czytelników portalu informacyjnego Lrytas, aby dowiedzieli się, jakich sztuczek komunikacyjnych używają politycy, aby przyciągnąć uwagę i sympatię wyborców, jak grają na emocjach i umysłach publiczności oraz jakie błędy popełniają.
Pierwsza część trzyczęściowej serii to szczegółowa analiza wystąpień liderów pięciu najpopularniejszych partii w bieżących debatach wyborczych.
Jakie dwa cele osiąga Vilija Blinkevičiūtė, nieustannie powtarzając „my, socjaldemokraci” i zawsze zwracając się do „szanownego narodu litewskiego”?
Zauważa, że Žemaitaitis podchwycił retorykę Trumpa: nazywa słownik na poziomie kuchni
Jakich sztuczek w wystąpieniach publicznych używa Remigijus Žemaitaitis, by pozostawić bez odpowiedzi nawet najbardziej doświadczonych polityków?
A co ma do stracenia Ingrida Šimonytė, tak łatwo wieszając się na hakach rzucanych przez rywali podczas debat i rozbijając „zamki z piasku” swoich przeciwników?
Dlaczego noga Sauliusa Skvernelisa w debacie jest podważana przez jego doświadczenie w kancelarii premiera i dlaczego ekspert ds. komunikacji Aurelijaus Veryga porównuje jego występ podczas debaty do opony, którą należy podpalić?
Vilija Blinkevičiūtė
Oceniając występ liderki Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP) V.Blinkevičiūtė w debatach, ekspert ds. wystąpień publicznych I.Vasiliauskas zauważył, że sposób mówienia V.Blinkevičiūtė znacznie różni się od sposobu mówienia polityków z USA i Europy, którzy faktycznie debatują ze swoimi przeciwnikami.
„Co robi pani Blinkevičiūtė? Odchodzi od swoich oponentów i moderatora, odwraca się do kamery, która ją filmuje, i przez optykę kamery zwraca się do „szanownego narodu litewskiego”. Jest wystarczająco oczywiste, że jest to powtarzający się ruch, który ktoś jej doradził” – powiedział Vasiliauskas.
Ekspert podkreślił, że gdyby to był tylko jeden moment, który odróżniałby ją od jej przeciwników, to byłoby jedno – ale V. Blinkevičiūtė wykorzystuje to narzędzie zbyt często, więc może to być zbyt słodkie dla widza debaty.
„W ten sposób mówca traci autentyczność, ponieważ odpowiedni wyborca zaczyna dostrzegać, że jest to przesadzone, sztuczne – nie jest to organiczna, na poziomie emocjonalnym, informacja pochodząca od mówcy. A kiedy widać, że jest wyuczony, staje się klaunem”, uważa.
Innym zwrotem, który pani Blinkevičiūtė nieustannie powtarza podczas swoich wystąpień, jest „my, socjaldemokraci”, które liderce socjaldemokratów udaje się wypowiedzieć osiem razy w ciągu godziny debaty.
Pan Vasiliauskas wyjaśnił, że powtarzając to zdanie, pani Blinkevičiūtė osiąga dwa cele.
Ekspert powiedział, że kiedy jakikolwiek mówca zwraca się do publiczności, istnieje różnica między „ja” i „ty”, pojawia się konfrontacja – ja mówię do ciebie, a ty reagujesz na mnie.
„V.Blinkevičiūtė mówi „my” – łączy wyborcę i podmiot polityczny, więc pojawia się „my razem”. A kiedy to powtarzasz, myśl powoli wkrada się do twojej podświadomości: „Więc tak, naprawdę, to jesteśmy „my” – my też o tym myślimy, zależy nam na tym. My, wyborcy i struktura partii” – wyjaśnił.
Jednocześnie sama nazwa partii jest stale „wbijana” w umysł widza, tak że jest to pierwsza rzecz, która wyskakuje przy każdym skojarzeniu ze środowiskiem politycznym.
Vasiliauskas podkreślił, że powtarzanie pewnej frazy jest uzasadnione, jeśli odbywa się w subtelny sposób i jeśli publiczność nie łapie, co mówca próbuje zrobić. Jednak gdy fraza jest powtarzana zbyt często, staje się odstręczająca, szkodząc mówcy, a nie pomagając mu.
Remigijus Žemaitaitis
Analizując zjawisko wystąpień publicznych Žemaitaitisa, Vasiliauskas zauważył, że lider Nemunas Aušra ma silną oś wewnątrz siebie, innymi słowy, jest silny zarówno w części, w której mówi prawdę, jak i w części, w której włącza własną kreatywność.
„Jeździ z tekstem i mową ciała absolutnie bez żadnych wątpliwości – jest, jeśli nie agresja, to rodzaj łagodnej presji. Jaką ścieżkę wybiera? Jeździ ciągłym potokiem słów: jego zdania są najdłuższe, nie są podzielone, nie są ustrukturyzowane żadnymi pauzami.
Wrzuca kawałek prawdy, która jest prawdą oczywistą, a kto interesuje się polityką, mówi: „Tak, to prawda, to prawda, to prawda, to prawda, to prawda”. A potem może być 80-90% jego wyobrażeń – niekoniecznie kłamstw, może to być jego praca, zmieszana z elementami prawdy – i wtedy wydaje się, że mówi o sprawie, a zatem istnieje powód, by wierzyć, że ma rację” – powiedział Vasiliauskas.
Według eksperta, gdy mówca nie chce, aby publiczność zagłębiała się w treść, pamięć operacyjna publiczności jest przytłoczona przepływem informacji, tak że publiczność nie jest fizycznie w stanie fizycznie pociąć informacji na kawałki i krytycznie je ocenić.
I. Vasiliauskas zauważył również inny sposób mówienia R. Žemaitkaitisa – znajomość i uczynienie pytania niewygodnym dla niego.
Na przykład, gdy dziennikarz cytuje antysemickie wypowiedzi Žemakaitisa, ten odpowiada: „Ai, daj spokój, sam wszystko wiesz”, jakby próbując pokazać, że Žemaitaitis i rozmówca są tej samej krwi, że obaj rozumieją, o czym mówią, a samo pytanie jest tylko próbą „zjedzenia” go przez konkurencję.
„To nie jest standardowe narzędzie, ponieważ politycy naszych głównych partii są nadal dość konserwatywni w swoim wyrażeniu – „tylko po to, żebym uwierzył”. Nagle pojawia się R.Žemaitaitis i mówi „i mam gdzieś, czy komuś wierzę, czy nie. Mówię prawdę, człowieku”, a potem płynie dalej. Patrząc z zewnątrz, wydaje się, że ten człowiek mówi odważnie i dobrze wygląda na scenie” – powiedział ekspert.
Žemaitaitis używa również wielu liczb w swoich przemówieniach, czasami wyciągając je z głowy, a czasami przynosząc na debaty pakiet dokumentów, które czyta.
Vasiliauskas wyjaśnił, że niektórzy ludzie przyjmują informacje, które są im przekazywane wizualnie (kiedy je widzą, zapamiętują je), niektórzy ludzie są pod wpływem ich wokalu (dobry głos, artykulacja, pauzy, barwa), niektórzy ludzie są pod wpływem ich uczuć (apele takie jak „słodkie”, „wspaniałe”), niektórzy ludzie strukturyzują informacje, które słyszą, a do tego najpierw potrzebują konkretnych liczb.
„Liczby sprawiają, że kwestie stają się jaśniejsze. Kiedy słyszysz liczbę, traktujesz ją jako fakt – nie dyskutujesz z faktem. Wydaje się, że w liczbach jest więcej prawdy niż w samych słowach.
Žemaitaitis rzuca liczbę, demonstracyjnie pokazuje, że jest gotowy, przewraca kartkę – wydaje się, że jest w stanie uzasadnić każdą swoją myśl.
Nie ma czasu, aby nadążyć za całym potokiem słów R. Žemakaitisa, nie mówiąc już o próbie jego analizy” – powiedział Vasiliauskas.
Ingrida Šimonytė
Jednocześnie liderka listy Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD) Ingrid Šimonytė, zdaniem eksperta ds. wystąpień publicznych, za bardzo pokazuje, że jest zmęczona debatami.
Vasiliauskas przyznaje, że w ciągu czterech lat pełnienia funkcji premiera, Šimonytė widzi problemy kraju jasno i szczegółowo – widzi cały obraz.
Jednocześnie przedstawiciele małych partii, którzy często nie mają nawet przedstawicieli w Sejmie, wypowiadają się w debatach z wizją tylko niewielkiej części zarządzania państwem.
„Kiedy widzisz cały obraz, a twój przeciwnik widzi tylko jego część, możesz czuć się beznadziejnie – bez względu na to, ile wyjaśnisz, nadal nie możesz sprawić, by zobaczył większy obraz. A potem jest sposób rozmawiania z małymi dziećmi: „Cóż, co im powiesz, jeśli po prostu nie rozumiesz tego tematu?”.
To nie jest lekcja edukacji pozaformalnej czy podstaw ekonomii” – powiedział Vasiliauskas.
Tak więc, zdaniem eksperta, ta beznadziejność w patrzeniu na przeciwników politycznych jest aż nadto widoczna na twarzy Šimonytė – zmęczenie robi swoje.
„I już trochę nie panuje nad swoimi emocjami – emocjami nie w formie ekspresji dźwiękowej, ale w mowie ciała. Jej mimika, zakres emocjonalnego tła jej twarzy stał się szerszy i zaczęła tracić kontrolę nad swoją twarzą.
Nie muszę powielać tej Schweik, ale jej zdolność do subtelnego, kąśliwego stawiania przeciwnika na celowniku już nie istnieje. Staje się „nikczemną ciotką” – ocenił.
Vasiliauskas postrzega również zawieszanie się Šimonytė na słowach przeciwników jako wadę komunikacji premier w debatach.
„Ktoś rzuca w nią strzałą krytyki, a ona używa zębów, aby zahaczyć tętnicę szyjną przeciwnika i chce „pobić” przeciwnika. W rzeczywistości można ją sprowokować tak bardzo, jak chce – zaczepiając, próbując polemizować z przeciwnikiem, oddaje swój zasób czasu, gdy jej celem jest poprowadzenie wyborcy do przodu z ideą „głosuj na nas”.
Ale identyfikuje się ze swoim przeciwnikiem, wchodzi do piaskownicy jego prowokacyjnej gry i w tej piaskownicy rozbija zamki, które jej przeciwnik zbudował z kibucu. Zaczyna grać zgodnie z tekstem i regułami gry swojego prowokacyjnego przeciwnika. To nie jest profesjonalne – nie ma co się czepiać” – uważa.
Według Vasiliauskasa widz powinien mówić o tym, czemu chciałby się przeciwstawić, ale z zachowaniem pełnego dystansu do przeciwnika.
„To retoryczne wysokie loty, a w niektórych miejscach Šimonytė jest nieco „wyłączona”. Nie musi bawić się argumentami, jakby chciała powiedzieć: „No, jaki ty jesteś nieświadomy, przeciwniku, co za bzdury wygadujesz”. Nie reaguj. Masz własną bruzdę – własną bruzdę – i orzesz ją dla dobra swoich celów wyborczych i swojego elektoratu” – powiedział.
Saulius Skvernelis
W tym czasie, obserwując występ Sauliusa Skvernelisa, przewodniczącego Związku Demokratycznego „W imię Litwy”, podczas debaty, Vasiliauskas odniósł wrażenie, że nie ma sposobu, aby „pokonać gliniarzy” z Sauliusa Skvernelisa.
Jednocześnie, zdaniem eksperta, komunikacja Skvernelisa podczas debat jest również nieco utrudniona przez kolejny przystanek w jego karierze – stanowisko premiera. Podobnie jak w przypadku premier Šimonytė, jego wiedza wpływa na sposób, w jaki odpowiada na pytania moderatora debaty.
„Skvernelis jest byłym premierem, więc postrzega świat w kontekście rządzenia dość szeroko. Ale tutaj pomija pewne rzeczy lub mówi o nich bardzo krótko, tak jakby były dla niego oczywiste jako byłego premiera i dlatego nie trzeba do nich wracać.
Ale w tym przypadku potrzebne jest wyjaśnienie innymi słowami, na innych przykładach, co się rozumie, gdy jest się premierem, i w sposób zrozumiały dla wyborców. Aby zrozumieć to, co mówi Skvernelis, trzeba być aktywnym w polityce, widzieć analizy i zajmować się treściami informacyjnymi” – powiedział Vasiliauskas.
Zdaniem eksperta, nie oznacza to, że jeśli większa lub mniejsza część litewskiego społeczeństwa tak naprawdę nie interesuje się pewnymi aspektami polityki, to politycy również muszą w jakiś sposób ustępować, gdy mówią.
„Ale konieczne jest przejście do leksykonu zrozumiałego dla konsumentów. A Skvernelis nie robi tego zbyt dobrze – to tak, jakbyś musiał zrozumieć, o czym mówię” – powiedział.
Aurelijus Veryga
Aurelijus Veryga, lider Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych (LVŽS), wyróżniał się tym, że miał trudności z „rozkręceniem się” na początku debaty – język mu się plątał, gdy tylko się przedstawił, i miał trudności z przeczytaniem podpisanego oświadczenia wstępnego.
„Niezależnie od poziomu wiedzy, praktyczna część retoryki – wystąpienia publiczne – wymaga jednej z najważniejszych rzeczy: przygotowania.
Niezależnie od tego, czy występujesz przez 30 sekund z replikami, czy przez półtorej minuty w debacie, do każdego wyrażenia myśli musisz się przygotować. I musisz przygotować się z wyprzedzeniem – musisz przewidzieć, jakie pytania możesz zadać, jak zareagują inni, jak zareaguje twój zespół” – podkreślił ekspert.
W tym przypadku Vasiliauskas przypomniał przypadek V. Blinkevičiūtė – pierwsze zdania lidera socjaldemokratów to przygotowany tekst, który polityk „przećwiczył” i który jest nieznacznie zmieniany w różnych debatach – niektóre słowa są zmieniane, ale idea pozostaje ta sama.
„V.Blinkevičiūtė od razu, od pierwszego zdania, zwraca na siebie uwagę, ponieważ mówi elokwentnie, wyraźnie i istnieje struktura myśli.
W tym samym czasie pan Veryga ma trudniej – albo się nie przygotowuje, albo na początku potrzebuje lekkiej rozgrzewki. To tak, jakbyś musiał spalić opony samochodu, aby je rozgrzać, a potem musisz mieć idealną przyczepność.
Bo to właśnie robi – pali oponę przez długi czas, rozgrzewa ją. Jego kilka pierwszych zdań jest dość skomplikowanych, są zwinięte” – zauważył.
Według eksperta, Weryga stara się mówić „ekstemporalnie”, reagować na to, co powiedzieli inni. Jednak, jak zauważył Vasiliauskas, „improwizacja” musi być zbudowana na podstawie przygotowania.
„Przygotowanie Verygi jest słabe i potrzebuje on dłuższej drogi, aby nabrać prędkości. Potem mówi dobrze – reaguje, nie spieszy się, ma łagodny, miękki wyraz twarzy, jak „no cóż, wszyscy się dogadamy”, jak w kreskówce „Żyjmy polubownie”.
Jeśli już chcesz żyć polubownie, musisz sprawić, by twój wyborca żył z tobą polubownie i był w centrum jego uwagi od pierwszego zdania, pierwszego słowa i pierwszej sylaby. Tak nie jest”, ocenił Vasiliauskas.
Analizy pozostałych dziesięciu liderów partii zostaną przedstawione w drugiej i trzeciej części serii.