Hiszpania bez epopei | Telewizja
Podczas ostatnich uroczystości, w sąsiedztwie dzielnic El Rafal i Son Gibert w Palma de Mallorca, około 4:30 rano sąsiadów obudził krzyk „wynoś się z tego ciała!”. W okolicy rzekomo w niewłaściwym czasie i przy użyciu mikrofonu przeprowadzano rzekome egzorcyzmy, które, jak wiadomo, pozwalają Złemu znacznie lepiej zauważyć. Sąsiedzi zebrali się wokół domu, bo oczywiście nie mogli spać. Mieszkańcy przedmiotowego mieszkania powiedzieli policji, że obchodzą urodziny. Następnego dnia kilka kamer zbliżyło się do lokalu i kobieta w średnim wieku, ubrana w szlafrok, nie wyglądająca tak, jakby poprzedniego wieczoru była gospodarzem młodzieńczej hulanki, otworzyła im drzwi i zatrzasnęła im je przed twarzą. Nie udało mi się ustalić, czy był to egzorcyzm, czy urodziny, a jeśli w pierwszym przypadku, czy był to egzorcyzm katolicki, czy ewangelicki. Myślę, że miało być to drugie. (nieżyjący już główny egzorcysta Watykanu) nie wspomina w swoich książkach nic o używaniu mikrofonów i głośników. Szukałam w Google hasła „egzorcyzmy w Palma de Mallorca” i trafiłam na wiadomość z 2018 roku, która informuje o 25 egzorcyzmach odbywających się co roku w tym niespełna półmilionowym mieście. Wydaje mi się, że jest wiele egzorcyzmów.
W najpopularniejszym filmie słychać sąsiada mówiącego „mają mnie w jajach” i w tym zrozumiałym przekleństwie kryje się natura języka hiszpańskiego: wyciąganie epopei ze wszystkiego, nawet samego diabła. Ten wybuch poza kamerą wyjaśnia mi, kim jesteśmy i dlaczego nie możemy traktować niczego poważnie. To samo miasteczko, które urządza przedstawienie i które po dwóch tygodniach zamieniło je w chirigotę. Ci, którzy znajdą film przedstawiający islamistę świętującego atak i zaczynają się z niego naśmiewać, bo nazywają go „synem Tomasza”, a faceta, który jest znany jako syn Take it, nie można traktować poważnie, nawet jeśli grozi ci śmiercią. Jesteśmy trochę Puerto Hurraco, trochę Bruguera i trochę wierszem Machado. Jesteśmy grupą, to prawda, ale nietraktowanie niczego poważnie jest tym, co być może chroni nas przed pogorszeniem się sytuacji.