Ostatnie posty

HBO anulowało najbardziej znienawidzony serial w swojej historii / Sebastian Stan zdecydowanie broni filmów o superbohaterach / „Obcy: Izolacja” doczeka się sequela

HBO anulowało najbardziej znienawidzony serial w swojej historii

Wciąż pamiętam ogromną ekscytację w prasie kinowej, kiedy HBO ogłosiło, że zamierzają zrobić spin-off serialu opartego na ukochanych kreskówkach Scooby Doo. A serial pt. Velma miał być czarną komedią, skierowaną do dorosłej widowni, oczywiście z zagadką detektywistyczną. Wówczas jej twórcą miał być Charlie Grandy, amerykański scenarzysta i komik znany z pracy nad serialami The Office oraz program Saturday Night Live, między innymi. Osobiście wyobrażałem sobie ten program jako coś pomiędzy Scooby Doo, Rick i Morty oraz Biuro.

A Mindy Kaling, aktorka i komiczka znana z roli Kelly Kapoor i własnego programu The Mindy Projectbyłby nie tylko producentem wykonawczym Velmaale także głos tytułowej postaci. Po premierze w styczniu ubiegłego roku serial osiągnął podwójny wyczyn: stał się najgorzej ocenianym serialem animowanym w historii telewizji na IMDb i trzecim najgorzej ocenianym serialem animowanym lub aktorskim, odkąd IMDb istnieje w sieci, tj. od 1993 roku. Ocena, o której mowa? Nieprawdopodobne 1,3/10 z dziesiątek tysięcy recenzji.

Oto jak opisał sytuację w tamtym czasie: „Jedyną rzeczą, która Velma udało się – a jest to nie lada osiągnięcie – zjednoczyć cały internet na ulotną chwilę. Konserwatyści, liberałowie, fani Scooby’ego i nie-fani wszyscy się zgadzają: Velma to parująca kupa [de rahat]”. Nie chcę powiedzieć, że program jest „”, ale sympatycy prawicy politycznej dali mu akt oskarżenia na ten temat dłuższy niż powieść Dostojewskiego. A sporo osób z obozu lewicy uznało program za tak zły, że wysnuli nawet teorię spiskową:

Velma został w rzeczywistości wyprodukowany przez ukrytych konserwatystów w celu podważenia kwestii sprawiedliwości społecznej, na rzecz których postępowcy prowadzą kampanię. Kiedy zeszłego lata HBO ogłosiło, że zamówiło drugi sezon, niektórzy uznali to za znak, że amerykańska sieć znana z wysoko ocenianych seriali po prostu nie chce przyznać, jak bardzo spieprzyła sprawę. Sezon 2 ukazał się w kwietniu tego roku, po tym jak niektórzy już rzucili się do jego obrony, z kilkoma tysiącami 10 na IMDb, aby podnieść jego średnią ocenę. Obecnie .

Nie do końca się to udało, ponieważ HBO ogłosiło w środę, z odpowiednimi podziękowaniami dla zespołu produkcyjnego Velma, że „nie będziemy kontynuować kolejnego sezonu serialu”. Decyzja jest najprawdopodobniej związana z faktem, że nikt nie zadał sobie trudu obejrzenia 2. sezonu. Mówię to, ponieważ nawet recenzje agregatorów po prostu 3 Recenzje krytyków filmowych dla sequela wydanego na początku tego roku. „Sayonara”, by użyć znanego hollywoodzkiego terminu.

Ewan McGregor daje nową nadzieję fanom „Obi-Wana

Wiem, że rumuńskie przysłowie mówi coś wręcz przeciwnego, ale ten tydzień pokazał nam, że dobre wieści nigdy nie przychodzą same. Mówię tak, ponieważ Ewan McGregor wysłał najsilniejszy jak dotąd sygnał, że Lucasfilm i Disney myślą o stworzeniu drugiego sezonu serialu „Obi-Wan”. Obi-Wan, miniserialu z 2019 roku, w którym założył szaty Mistrza Jedi po 14-letniej przerwie i który również przywrócił Haydena Christensena do franczyzy w odległym wszechświecie. McGregor mówił o tym podczas wywiadu na scenie podczas LA Comic Con.

W szczególności ponownie powiedział, że byłby bardziej niż zainteresowany powrotem do roli i że sezon 2 „oczywiście miałby kilka dodatkowych historii” do opowiedzenia i że „z pewnością ma nadzieję”, że dostanie zielone światło. Następnie wrócił i nieco się poprawił, mówiąc, że „eksploracja, jak sądzę, jest właściwym słowem” dla drugiego sezonu Obi-Wan. donosi, że sala wybuchła wiwatami, gdy powiedział, że chce ponownie spotkać się z Christensenem, nawet jeśli miałby powrócić na nowy sezon tylko po to, by nakręcić kilka sekwencji retrospekcji, w których Obi-Wan go pamięta.

To dlatego, że nowa bezpośrednia konfrontacja między mistrzem Jedi a jego byłym padawanem naruszyłaby kanon Star Wars jak jest znany między dwiema trylogiami stworzonymi przez George’a Lucasa (oryginał i prequel). Oczywiście komentarze McGregora nie stanowią żadnej obietnicy, że sezon 2 dla Obi-Wan rzeczywiście się wydarzy. Ale oprócz tego, że dał najsilniejszy jak dotąd sygnał w tym kierunku, byłby jeszcze jeden powód do nadziei. Nowy sezon Obi-Wan może zastąpić planowany harmonogram wydawniczy Disneya dla franczyzy Gwiezdne Wojny .

Sebastian Stan zdecydowanie broni filmów o superbohaterach

Mówiąc o Disneyu, najbardziej ceniony rumuński aktor w Hollywood stanął w tym tygodniu w obronie superbohaterskich produkcji z serii Marvel, należącej do amerykańskiego giganta rozrywki. „Nigdy nie byłem częścią firmy, która wkłada w coś tyle serca i uwagi”, powiedział w obszernym wywiadzie dla magazynu . Sebastian Stan jest związany z Marvel Studios od dekady, w tym czasie wcielił się w postać Bucky’ego Barnesa / Zimowego Żołnierza w niezliczonej liczbie filmów Marvela (a ostatnio także seriali).

„Myślę, że gdyby Marvel zniknął, powstałaby wielka dziura, którą trzeba by było wypełnić. Nie wychodzisz na świat tylko po to, by rzucać gównem, nie oferując niczego. [în schimb] czegoś lepszego” – dodał Sebastian Stan. Jego komentarze pojawiły się, gdy Marvel Cinematic Universe stanął w obliczu rosnącej krytyki w ostatnich latach, zwłaszcza po zakończeniu tak zwanej Fazy 3, zapisanej w filmie z 2019 roku. Marvel próbował popchnąć do przodu nową generację bohaterów, w tym Shang Chi, Eternals, Moon Knight i Captain Marvel.

Sądząc po liczbach kasowych, postacie i aktorzy, którzy je grali, nie byli nigdzie w pobliżu poziomu Roberta Downeya Jr. i jego Iron Mana lub Kapitana Ameryki Chrisa Evansa, by podać tylko dwa przykłady. Jak zauważają, krytykowana jest nie tylko jakość nowych filmów, ale także ich liczba. Dla przykładu, długość filmów w tak zwanej Fazie Pierwszej Kinowego Uniwersum Marvela wyniosła łącznie 12 godzin i 24 minuty. Te z nowej Fazy 4 osiągnęły już 54 godziny i 40 minut. Nawet fani mają trudności z nadążeniem.

Jeśli chodzi o Sebastiana Stana, powróci on jako Bucky Barnes w nadchodzącym filmie fabularnym Marvela , który ma trafić do kin 2 maja 2025 roku. Jego wypowiedź o „rzucaniu gównem” w wywiadzie dla GQ prawdopodobnie zmartwi niektórych. Ale nie zapominajmy, że odniósł sukces tam, gdzie niewielu Rumunów: w najpotężniejszym przemyśle filmowym na świecie. Magazyn GQ opublikował wywiad z nim przed premierą jego najnowszego filmu, w którym gra młodego Donalda Trumpa. Film wchodzi na ekrany kin w najbliższy piątek:

Zielona Latarnia znalazła drugiego głównego aktora

W ostatniej niedzielnej kolumnie Nerd alert pisałem o tym, że w przeciwieństwie do okazjonalnych sukcesów Marvela (a teraz cieszącego się mega sukcesem filmu), wielcy rywale DC odnotowują porażkę za porażką w swoich najnowszych filmach fabularnych. Nowy film będzie tylko kontynuował listę kasowych „bangerów” dla studia DC należącego do Warner Bros. Discovery. Ale dygresja. W zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że brytyjski reżyser James Hawes został zaangażowany do wyreżyserowania pierwszych odcinków serialu Discovery. Lanterns.

Hawes jest najbardziej znany z wyreżyserowania pierwszego sezonu serialu szpiegowskiego, dramatu o Holokauście z Sir Anthonym Hopkinsem w roli głównej oraz odcinków serialu Raised by Wolves, Snowpiercer lub Black Mirror. Dołączył do czołowego zespołu produkcyjnego składającego się z Chrisa Mundy’ego (True Detective: Night Country), twórca Latarnieoraz Damon Lindelof (Watchmen) + Tom King, legenda DC Comics – jego scenarzyści. Wiedzieliśmy również, że aktor ma zagrać Hala Jordana, legendę Zielonej Latarni.

Teraz dowiedzieliśmy się również, kto zagra drugą główną rolę w serialu DC: brytyjski aktor Aaron Pierre. Wcieli się on w Zieloną Latarnię szkoloną przez Jordana. Jeśli nie kojarzysz nazwiska brytyjskiego aktora, nie jesteś sam. Aaron Pierre zagrał między innymi w serialu DC (2018-2019) i filmie, który ukazał się w zeszłym miesiącu na Netflix. Nie jest on powszechnie znany, ale nie jest niczym niezwykłym, że duże studia wybierają do swoich franczyz aktorów mniej znanych szerokiej publiczności. Powodem jest to, że nie chcą, aby widzowie silnie kojarzyli ich z innymi rolami.

Steam ostrzega swoich klientów, że nie kupują właściwej gry wideo

Największy na świecie sprzedawca cyfrowych gier wideo zamieścił na swojej stronie internetowej ostrzeżenie informujące klientów, że w rzeczywistości kupują oni jedynie licencję na wybraną grę wideo, a nie samą grę. Posunięcie to nastąpiło po tym, jak amerykański stan Kalifornia uchwalił prawo zmuszające sklepy internetowe do wyjaśnienia klientom, że kupując produkt cyfrowy, kupują jedynie licencję na ten produkt. Prawo, które zacznie obowiązywać od 2025 roku, zabrania sklepom cyfrowym używania słów „kup/kup” lub innych synonimów.

Prawo wymaga, aby sprzedawcy cyfrowi pokazywali „prostym językiem”, że udzielają jedynie licencji na treści cyfrowe i że licencja ta może wygasnąć w dowolnym momencie. Firmy, które naruszą to prawo, mogą zostać ukarane grzywną za fałszywą reklamę. Kalifornia przyjęła ustawę po kilku głośnych przypadkach, w których gracze skarżyli się, że ich gry wideo zostały usunięte po zamknięciu serwerów dla danych tytułów. Ubisoft wywołał falę wściekłości po tym, jak pod koniec marca usunął swoją grę samochodową z cyfrowych bibliotek graczy.

Francuskie studio nieco się wycofało, ogłaszając, że dodaje tryby offline dla The Crew 2 oraz The Crew Motorfest. Ale oryginalny tytuł pozostał martwy i pogrzebany. Teraz donosi, informacje również zweryfikowane przez IGN, że Steam umieścił ostrzeżenie w „Koszyku” informujące klientów, że kupują tylko licencję na grę, z sugestią, że może ona zostać cofnięta w przyszłości. Ostrzeżenie jest wyświetlane tuż pod przyciskiem „Przejdź do kasy”. „Zakup produktu cyfrowego przyznaje licencję na produkt na Steamie” – czytamy w ostrzeżeniu.

Przypomina, że choć ostrzeżenie jest nowe, to rzeczywistość za nim nie stoi i że wszystko, co musisz zrobić, aby wyjaśnić, ile „własności” masz do tytułów w bibliotece cyfrowej, to zapomnieć hasła. Oczywiście, można je zresetować. Ale jeśli rażąco i wielokrotnie łamiesz zasady platformy, może ona na stałe odebrać wszystkie twoje gry.

„Obcy: Izolacja” doczeka się sequela

Brytyjskie studio gier Creative Assembly ogłosiło w tym tygodniu, że w końcu opracuje sequel swojego tytułu Obcy: Izolacjawydanej dekadę temu. Zapowiedź została ogłoszona w poniedziałek, dokładnie 10 lat od premiery gry chwalonej wówczas między innymi za oryginalną rozgrywkę. „W 10. rocznicę wydaje się, że wypada tylko dać wam znać, że usłyszeliśmy wasze błagania o pomoc, głośno i wyraźnie” – napisał na Twitterze dyrektor ds. treści w Creative Assembly, Al Hope.

„Cieszę się, że mogę dziś potwierdzić, w imieniu zespołu, że sequel gry Alien: Isolation jest na wczesnym etapie rozwoju. Z niecierpliwością czekamy, aby podzielić się z wami większą ilością szczegółów, gdy będziemy gotowi”, dodał. Na razie nie znamy tytułu nadchodzącej gry, harmonogramu premiery ani platform, na których będzie dostępna. Podekscytowanie jest jednak wysokie po prostu dlatego, że Obcy: Izolacja jest uważana za jedną z najlepszych gier wideo, jakie kiedykolwiek powstały w ramach franczyzy o tej samej nazwie.

przypomina, że tytuł, który obraca się wokół Amandy Ripley – córki Ellen – gdy próbuje odkryć, co stało się z jej matką 15 lat po wydarzeniach z pierwszego filmu Obcyotrzymał absolutnie znakomite recenzje w momencie premiery. Jednak gra skradankowa z silnymi podtekstami horroru i niespokojną atmosferą nie wszystkim przypadła do gustu, co sprawiło, że Alien: Isolation sprzedała się w zaledwie 2,11 miliona egzemplarzy w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od premiery. To za mało, by uznać grę za komercyjny sukces.

Gdybym miał skomentować te doniesienia w nieco bardziej cyniczny sposób, powiedziałbym, że studio Creative Assembly próbuje teraz wykorzystać nowe skrzydła, pod którymi wystartowała seria Obcy, wraz z niedawną premierą nowego filmu i nadchodzącej serii. Jasne, nie ma w tym nic złego, ale nie oszukujmy się, że decyzja teraz byłaby dla dobra fanów, a nie komercyjna. Ale wydanie tych tytułów w okolicach 10. rocznicy premiery Obcy: Izolacja okazał się naprawdę szczęśliwym zbiegiem okoliczności.

Ponieważ kolejna gra od Creative Assembly jest w powijakach i nie mamy jeszcze zwiastuna, poniżej zamieszczam teaser dla Alien: Earth. Będzie to podwójna nowość: pierwszy serial o Obcym w historii i pierwszy, który sprowadzi ksenomorfy na Ziemię. Ekscytacja jest tym większa, że pochodzi od telewizji FX, twórców niedawno uznanych seriali i . Podobnie jak w przypadku tych dwóch seriali, Alien: Earth będzie dostępny do streamowania na Disney+, gdy zostanie uruchomiony na początku przyszłego roku.

A także przyczepyw końcu mamy jeden dla („The Day of the Jackal”), pierwszej adaptacji na mały ekran słynnej powieści, dzięki której niesławny wenezuelski zabójca Ilich Ramírez Sánchez zyskał przydomek Carlos „Szakal”.

Serial będzie oryginalną produkcją SkyShowtime i opisywany jest jako „nowoczesna reinterpretacja” książki z 1971 roku autorstwa brytyjskiego pisarza Fredericka Forsytha, znanego ze swoich powieści sensacyjnych. W tym przypadku mamy nie tylko zwiastun, który moim zdaniem jest pouczający, czego się spodziewać, ale także datę premiery: 6 grudnia. Film będzie można obejrzeć na SkyShowtime.

Jeśli jesteście również ciekawi, przeczytajcie kolumnę Nerd Alert z zeszłego weekendu, .

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.