George Papandreou: Ameryka powoli zamienia się w oligarchię
„To, co widzimy w rozwoju Ameryki, to powolne przekształcanie się w oligarchię lub, jeśli chcemy, plutokrację nielicznych” – skomentował w następstwie tego, co ogłosił Donald Trump, który został zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. .
W rozmowie z ERTNews dodał, że w Ameryce „w tym samym czasie, gdy mamy tragiczne i niszczycielskie pożary w Kalifornii, prezydent Trump mówi o kontynuacji i rozwoju wydobycia, wychwalając ropę i gaz ziemny. Oto paradoksy, jakie widzimy w Ameryce (…)”.
Pan Papandreou powiedział, że wewnętrznie tworzy mechanizm represyjny. „Mówcie o wolności prasy. Ale tak naprawdę uważam, że jest to pretekst, aby mógł ścigać swoich krytyków. Mówi o sprawiedliwości, ale będzie w pełni kontrolować sprawiedliwość”. Dodał nawet, że niestety ma po swojej stronie najpotężniejszych właścicieli platform cyfrowych.
Odnosząc się do klimatu, jaki panuje w związku z jego pobytem w Ameryce, powiedział między innymi, że „wiele osób zdaje sobie teraz sprawę… Biden też to powiedział” i dodał, że „to proces tworzenia się od lat, ale teraz ma pieczęć prezydenta i rządu miliarderów, przy jednomyślnym wsparciu bardzo wpływowych bogatych Ameryki”. I oczywiście nie tylko platformy cyfrowe, ale także wiele innych podmiotów z branży naftowej i farmaceutycznej będzie miało pierwsze zdanie, które oczywiście i tak stanowią potężne lobby od wielu lat, jeśli nie dziesięcioleci. Niestety jednak widzimy, jak Ameryka podąża ścieżką państwa, które podważa praworządność”.
„Europa musi pomyśleć o silnej, zjednoczonej polityce zagranicznej i obronnej” – co powiedział o Turcji
O tym, czy wybór Trumpa będzie miał wpływ na stosunki USA i NATO, p. Papandreou powiedział, że „od dziesięcioleci greckie stanowisko jest niezmienne, a pod rządami Andreasa Papandreou, gdy krytykował NATO, posiadanie silnej, autonomicznej europejskiej obrony. Oczywiście nikt z nas nie chce, aby pieniądze naszych obywateli były przeznaczane na systemy zbrojeniowe, ale jeśli mają one służyć naszej obronności, podstawowej obronie Europy, konieczna jest poważna polityka obronna.
Prawdopodobnie oznacza to zwiększenie zasobów. Ale oznacza to także koordynację. Nie każdy kraj może unieść ten ciężar, ale chcą współpracy w zakresie technologii, rozwoju systemów uzbrojenia i koordynacji tego uzbrojenia obronnego i oczywiście strategii.
Następnie powiedział, że skoro utrzymuje się poczucie, że Trump nie darzy zbyt dużym szacunkiem Europy i NATO, „Europa musi poważnie pomyśleć o silnej, zjednoczonej polityce zagranicznej i polityce obronnej, która zabezpieczy jej granice, podstawowe prawa człowieka i demokracja. I oczywiście będzie także odgrywać bardziej zdecydowaną rolę w regionie, szczególnie na Bliskim Wschodzie i oczywiście także w regionie w stosunkach z Rosją”.
Dodał, że „jest to sygnał alarmowy dla Europejczyków, istotna zmiana, która powinna nastąpić w odniesieniu do polityki zagranicznej. Wierzę też w coś innego. Rozmawiałem z kilkoma Amerykanami, w tym z byłym gubernatorem i legendarnym politykiem Jerrym Brownem z Kalifornii. Część Republikanów twierdzi, że to, co Trump mówi o poszerzaniu granic Ameryki, to raczej blef negocjacyjny. Nawet jeśli to prawda, nawet jeśli jest to taktyka negocjacyjna, sprawia to wrażenie, że każdy posiadający władzę może sprzeciwić się międzynarodowym zasadom, międzynarodowej legalności i wykorzystać swoją władzę, aby narzucić się sąsiadowi lub obszarowi ziemi. Z pewnością rozumiecie, co to oznacza dla naszego regionu”.