Francuski sąd skazał Dominique’a Pelicota na 20 lat więzienia za zgwałcenie swojej byłej żony
Gwałciciel otrzymał maksymalny wyrok 20 lat więzienia za odurzanie swojej ówczesnej żony Gisèle przez dziesięć lat w celu zgwałcenia jej wraz z dziesiątkami nieznajomych; proces, który sparaliżował świat, uznał 51 oskarżonych za winnych
Decyzja
Sprawiedliwość W ten czwartek (19) skazał Dominique’a Pelicota na maksymalną karę 20 lat więzienia za odurzanie swojej ówczesnej żony Gisèle przez dziesięć lat w celu gwałtu na niej wraz z dziesiątkami nieznajomych. W ten sposób pięciu sędziów sądu w Awinionie na południu Francji spełniło wniosek prokuratora o wydanie wyroku skazującego w tym poważnym procesie dotyczącym gwałtu, w którym 51 oskarżonych uznano za winnych.
Sprawa
Gwałty popełnione przez nieznajomych i zaplanowane przez jej męża mogły ją zniszczyć, ale Francuzka Gisèle Pelicot zdecydowała się stawić czoła napastnikom w sądzie, żądając, aby „wstyd zmienił stronę” i stała się światową ikoną feministycznej. We wrześniu, kiedy w Awinionie na południu Francji rozpoczął się proces jej już byłego męża i 50 innych oskarżonych, dziennikarze zobaczyli kobietę z krótkimi rudymi włosami chowającą się za okularami przeciwsłonecznymi.
Ofiarą była babcia, której partnerka życiowa przez pół wieku przyznała, że w latach 2011–2020 odurzył ją narkotykami, w celu pozbawienia przytomności, a następnie zgwałcił wraz z dziesiątkami nieznanych mężczyzn, z którymi kontaktował się w Internecie. Jednak Gisèle zrzekła się prawa do anonimowości i zażądała publicznego pozwolenia na proces, którego celem jest podniesienie świadomości na temat poddania się chemikaliom i zażywaniu narkotyków w celu popełnienia napaści na tle seksualnym.
72-letnia kobieta podbiła serce Francji, a co więcej, wywołała falę dzieł sztuki na jej cześć, twierdząc, że to jej napastnicy, a nie ona, powinni się wstydzić. „Chciałam, aby każda kobieta, która stała się ofiarą gwałtu, powiedziała: «Jeśli pani Pelicot to zrobiła, możemy to zrobić»” – powiedziała w październiku. „Nie chcę, aby (ofiary) czuły większy wstyd, ale napastnicy tak” – dodał.
Procesowi towarzyszyły demonstracje poparcia we Francji, gdzie kilka osób zaczęło jej klaskać i oferować kwiaty, gdy przybyła do sądu. I stopniowo Gisèle Pelicot zdjęła okulary przeciwsłoneczne.
„Gwałt to gwałt”
W grudniu brytyjski nadawca BBC umieścił ją na liście 100 osobowości roku, obok ofiar seryjnego gwałtu, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Nadii Murad i brazylijskiej gimnastyczki Rebeki Andrade. W sierpniu Gisèle uzyskała rozwód od męża Dominique’a Pelicota. 72-latek przyznał się do napaści na tle seksualnym, co przez lata skrupulatnie dokumentował zdjęciami i filmami.
Jego była żona wyprowadziła się z Mazan, miasta na południu Francji, gdzie doszło do większości gwałtów i gdzie, jak sama powiedziała, traktowano ją w domu jak „kawałek mięsa”, „szmacianą lalkę”. Obecnie używa panieńskiego nazwiska, ale w trakcie procesu poprosiła prasę o używanie nazwiska po ślubie, które przekazała niektórym z siedmiorga wnuków.
W połowie września Gisèle porzuciła swoją zwykłą rezerwę, aby wyrazić swoją złość z powodu upokorzenia, jakie poczuła, gdy kilku prawników zasugerowało możliwy współudział. „Gwałt to gwałt” – odpowiedział. Podczas procesu wezwała społeczeństwo „macho i patriarchalne” do zmiany nastawienia do gwałtu i wyraziła swoje oburzenie, że żaden z jej napastników nie zaalarmował policji. Niektórzy zgwałcili ją nawet sześć razy. Część oskarżonych broniła się, utrzymując, że wierzy, że uczestniczy w fantazji pary libertyńskiej, gdyż miała zgodę męża, co jest zdaniem ofiary przykładem ich „tchórzostwa”.
Pamięć zanika
Część oskarżonych przyznała się do gwałtów. Jednak kolejnych 20 podejrzanych pozostaje na wolności, ponieważ śledczym nie udało się ich zidentyfikować przed makroprocesem. Córka wojskowego urodziła się 7 grudnia 1952 r. w Villingen w południowo-zachodnich Niemczech i w wieku pięciu lat przeprowadziła się do Francji. Kiedy miał dziewięć lat, jego matka zmarła na raka w wieku zaledwie 35 lat.
Kiedy w 1971 roku w wieku 43 lat na zawał serca zmarł jej brat Michel, mając 43 lata, nie miała jeszcze 20 lat. W tym samym roku poznała Dominique Pelicot, swojego przyszłego męża i sprawcę przemocy na tle seksualnym. Jej marzeniem było zostać fryzjerką, ale poszła na kurs pisania na maszynie. Po kilku latach pracy tymczasowej Gisèle całą swoją karierę zawodową rozwijała we francuskiej grupie elektrycznej EDF, gdzie ostatecznie została odpowiedzialna za dział logistyki elektrowni jądrowych.
W domu opiekowała się trójką dzieci, a następnie siedmiorgiem wnucząt. Kiedy przeszła na emeryturę, lubiła spacerować i śpiewać w lokalnym chórze. Dopiero gdy w 2020 roku policja przyłapała jej byłego męża na filmowaniu kobiecych spódnic w centrum handlowym, odkryła przyczynę swoich niepokojących zaników pamięci.
*Z informacji AFP
Opublikowane przez Victora Oliveirę