Francja: Jak prezydent Macron doszedł do wyboru Bayrou
Po tym, jak zeszłego lata lider centrowej partii MoDem „przewidział” na podstawie swojej analizy w gazecie „Le Figaro”, że pierwszy premier nowej koalicji rządowej, kimkolwiek by był, zostanie bardzo szybko obalony, biorąc pod uwagę nieobecność porozumienia pomiędzy grupami parlamentarnymi podzielonymi na trzy bloki.
Rzeczywiście, kilka miesięcy później tak się stało i w piątek (13.12) Bayrou, lat 73, został przez prezydenta mianowany premierem. Nie osiągnął najwyższego urzędu, o jakim zawsze marzył – prezydenta – ale nawet drugiego co do wielkości.
François Bayrou był już posłem, gdy Emmanuel Macron miał zaledwie dziewięć lat, i ministrem, gdy obecny prezydent był 16-letnim nastolatkiem. Bayrou, podobnie jak jego poprzednik Michel Barnier, przeszedł przez niemal wszystkie stanowiska we francuskiej polityce, z wyjątkiem prezydenta i do niedawna premiera. Dopiero polityczne „trzęsienie ziemi”, niespodziewane rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego przez Macrona 9 czerwca i kolejny przewrót polityczny sześć miesięcy później, aby ostatecznie postawić Bayrou, jednego z pierwszych politycznych sojuszników Macrona, na czele francuskiego rządu.
a wielu nazywa go „Francois Biden” ze względu na jego wiek. Może nie „wypełnia stadionów” swoją popularnością na świecie, ale francuskie media tłumaczą, że utrzymuje z prezydentem Macronem duże relacje zaufania, „co na przestrzeni lat pozwoliło mu być jednym z nielicznych, z którymi prezydent rozmawiał otwarcie” – podaje francuski „Monde”.
Dlaczego Macron go wybrał?
Francuska gazeta wyjaśnia, że prezydent Macron początkowo w tym tygodniu dzwonił do Bairoux, aby poinformować go, że nie zostanie nowym premierem. Ale potem spotykali się godzinami w Pałacu Elizejskim, dopóki Macron nie zmienił zdania, w obliczu możliwości, że jeden z jego głównych sojuszników od niego odejdzie.
Ale poza tym Bayrou jest postrzegany przez francuski świat polityczny jako siła równoważąca, której właśnie potrzebuje francuski prezydent, a „Monde” wskazuje, że „kompromis jest w jego DNA”.
Rzeczywiście, jako burmistrz miasta Pau w południowo-zachodniej Francji, na różnych lokalnych stanowiskach zawsze umieszczał członków prawicowej partii Les Républicains (LR). Jednocześnie socjaliści nie są wobec niego specjalnie „wrogi”, gdyż m.in. są szczególnie zainteresowani przyjęciem prostej proporcjonalności w wyborach parlamentarnych, co jest jedną z od dawna podstawowych propozycji Bayrou.
Porażka byłego premiera Barniera i zmiana nastawienia socjalistów, którzy wydają się skłonni do omówienia z koalicją rządzącą „porozumienia o niegłosowaniu przeciwko żadnemu wotum nieufności wobec niej”, przekonały Macrona, że nie będzie to zależało od skrajnie prawicowego Zgromadzenia Narodowego (RN) Marine Le Pen, która do tej pory wydawała się dzierżyć klucze do rządu.
Oczywiście uważa się, że Bayrou pozostaje w dobrych stosunkach nawet z Le Pen, ponieważ kiedy walczyła o osiągnięcie wymaganego progu 500 lokalnych urzędników wybieranych do poparcia jej kandydatury na urząd prezydenta w 2022 r., Bairou złożył jej swój podpis „w imię pluralizmu”. . Bronił jej także podczas procesu, w którym ona i jej partia są oskarżane o defraudację funduszy europejskich w ramach fałszywego programu zatrudnienia. Oczywiście samego Bairou ciążyły podobne zarzuty, choć ostatecznie został uniewinniony, a jego partia skazana (prokuratura złożyła apelację i wkrótce rozpocznie się nowy proces).