Eksperci wojskowi: niestety, Rosja w obecnym kształcie nie zatrzyma się i zawsze będzie walczyć.
Część 1. Rosja jest w stanie wojny, ponieważ nie może istnieć inaczej
Historia Litwy, wielowiekowe doświadczenie naszego narodu od czasu utworzenia Księstwa Moskiewskiego w 1283 roku, mówi nam, że nasz sąsiad na wschodzie od samego początku był zaprogramowany do walki o swoje przetrwanie.
Imperium Rosyjskie, dzisiejsza kolonialna Federacja Rosyjska, jest logiczną kontynuacją tego, co zostało wykute między dwoma kowadłami – hordami litewskimi i mongolskimi – przez książąt moskiewskich, którzy byli największymi potęgami w ówczesnej Europie, pobłażliwymi, ujarzmionymi, ogarniętymi okrucieństwem i zdradą.
Dlatego, gdy piszemy te słowa, obawiamy się, że jeśli wkrótce zostanie podpisane zawieszenie broni i rozpoczną się tak oczekiwane na Zachodzie rozmowy pokojowe między Ukrainą a Rosją, większość cywilizowanego świata rozluźni się, a przy pomocy rzekomej rosyjskiej opozycji i innych agencji powoli powróci narracja „Rosja musi być przyjacielem”.
Wiemy niestety bardzo dobrze, jak błędne było i jest nastawienie, że „naród rosyjski naprawdę chce pokoju, nie chce wojny”.
Postawa, która w starych demokracjach opiera się na koncepcji „business as usual”, ponownie przesłoni wielką górę lodową rosyjskiego imperium, a politycy w Brukseli, Paryżu i Berlinie zobaczą tylko czubek „pokornego i miłującego pokój”. Pokoju w postaci „nowej rzeczywistości”, oczywiście.
Niestety Rosja w obecnym kształcie sama się nie zatrzyma i zawsze będzie w stanie wojny. Będzie tworzyć plany ataku, nawet jeśli ktoś, z głupoty lub celowo, będzie trąbił o pokoju i jedynej w swoim rodzaju winie Władimira Putina.
Putin, choć jest zbrodniarzem wojennym i terrorystą, jest daleki od bycia wielkim sprawcą wojny. Jest po prostu produktem imperialistycznej Rosji.
Praca. Ucieleśnienie celów Rosji.
Ci, którzy słuchając wycie tak zwanej kremlowskiej „opozycji”, myślą, że zastąpienie Putina nagle sprawi, że Rosja stanie się zupełnie inna, są w błędzie.
Tak się nie stanie, ponieważ Rosja, zarówno z Putinem, jak i bez niego, jest i będzie głównym zagrożeniem dla porządku światowego, demokracji i wolności nas wszystkich.
Dlaczego?
„W tym potulnym narodzie wpływ instytucji społecznych na wszystkie klasy jest tak wielki – mimowolny wpływ nawyków tak kształtuje charaktery ludzi – że nawet w skrajnym przypadku mściwego gniewu wydaje się działać pewna dyscyplina.
Celowo skalkulowane morderstwo jest przeprowadzane rytmicznie.
Ludzie zabijają się nawzajem, jakby wypełniali swój obowiązek wojenny, religijny, bez gniewu, bez emocji, bez słów, a ich spokój jest straszniejszy niż furia nienawiści. <…> Ludzie nigdy nie są pewni, czy zachowają swoje terytorium.
Konsekwencją takiego systemu jest to, że człowiek przykuty do swojej ziemi, w swojej niewoli, nie ma nawet jedynej pociechy, jaką może zapewnić stan społeczny – trwałości, nawyków, przywiązania do swojego miejsca. Pod wpływem tych piekielnych kombinacji porusza się, nie będąc wolnym.
Jedno słowo władcy wykorzenia go jak drzewo, zabiera jego ojczystą ziemię i wysyła na śmierć lub żałobę gdzieś na drugim końcu świata… <…> Historia Rosji jest częścią królestwa Korony. Jest moralną własnością księcia, tak jak ludzie i ziemia są jego materialną własnością.
Jest skomponowana i przechowywana jak w magazynie mebli, razem z cesarskim skarbcem, i tylko to, co jest odpowiednie, jest z tego wszystkiego wyświetlane. Rosja postrzega Europę jako zdobycz, która prędzej czy później zostanie dostarczona w jej ręce przez nasze wewnętrzne spory. Podsyca anarchię w Europie w nadziei na czerpanie korzyści z demoralizacji, którą wspiera, ponieważ odpowiada to jej ambicjom…”
Odpowiedni tekst? Można by argumentować, że Rosja nie ma dziś zdolności do zakłócenia i zniszczenia całej Europy?
Niestety, trzeba by polemizować z autorem tego tekstu sprzed prawie dwustu lat, markizem Astolphe de Custine, który po swoich podróżach po imperium Mikołaja I w 1839 r. wskazał istotę rosyjskiej państwowości, obecny motor „russkiego miru” (rosyjskiego świata).
Spostrzeżenia francuskiego arystokraty wywołały wówczas ogromną burzę i oburzenie wśród rosyjskiej elity i ambasadorów.
(Można przeczytać te spostrzeżenia francuskiego autora, a także polskiego i litewskiego pisarza Czesława Miłosza, w jego książce „Rosja. Wizje transoceaniczne”)
Co zmieniło się w Rosji w ciągu dwustu lat?
Prawie nic. Mamy na myśli podstawy funkcjonowania państwa (imperium) i samorozumienie jego zwykłego obywatela.
W tym sensie Rosja nie zmieniła się od wieków i prawdopodobnie nie zmieni się jeszcze przez długi czas.
Nie zmieni się, jeśli nic nie zrobimy. Tylko w tym przypadku nie mówimy o wojnie i bitwach na ziemi, ale o demontażu imperialnej świadomości, jej zniszczeniu nie w miastach Rosji, ale w umysłach obywateli ogromnego kraju.
Zarówno my, ludzie Zachodu, jak i nasi rosyjscy i ukraińscy przyjaciele musimy zdać sobie sprawę, że podstawowym, przytłaczającym problemem Rosji jest jej zamknięcie.
Przejawia się ona w kulturowej alienacji, skrajnym nacjonalizmie, imperialnej tożsamości, twierdzeniu o wyłącznej rosyjskiej tożsamości bez względu na jakiekolwiek inne okoliczności, uważaniu się za lepszego, deptaniu innych narodów i państw, absolutyzowaniu „ruskij mir”, a przede wszystkim w ciągłym szowinistycznym promowaniu wszystkiego, co rosyjskie.
Prawdopodobnie współczesnemu obywatelowi Rosji bardzo trudno jest zrozumieć własną tożsamość historyczną bez identyfikowania się z narodami Kaukazu, Syberii czy Azji Środkowej.
Tożsamość ta jest wieloetniczna, ale wywodzi się z koncepcji zniewolonych, represjonowanych narodów i okupowanych terytoriów.
Tymczasem nasz problem polega na tym, że łącząc się z Zachodem, tracimy głęboki obraz Rosji, jej uczuć i tendencji.
A one nie zmieniły się od wieków. I Putin nie ma z tym nic wspólnego.
Nie myślmy, że Putin przez kilkanaście lat tworzył terrorystyczne służby specjalne i kazał im zabijać ludzi.
Nie. To właśnie te instytucje stworzyły Putina jako egzekutora imperialnych celów Rosji. A cele imperialne, które, jak rozumiesz, nie zmieniły się od wieków, były rozwijane w Rosji przez bardzo długi czas i bardzo głęboko.
Kult wojny, przemocy, gwałtowności jest krzewiony od pierwszych dni życia społecznego dzieci, a całkowita militaryzacja społeczeństwa ma miejsce w prawie wszystkich dziedzinach życia społecznego.
Od wieków i dziesięcioleci wbija się dzieciom do głów, że umieranie za ojczyznę i cara jest prawdziwym wielkim rosyjskim dobrem i wielką misją „ruskij mir”.
Niektórym z czytających te słowa może się to wydawać naciągane, ale w rzeczywistości nie jest to żadna nowość.
Historycy od dawna głoszą imperialne ambicje Rosjan w swoich badaniach nad imperialną polityką Iwana IV, Piotra I i Katarzyny Wielkiej. Niestety, historycy nie są słuchani przez dzisiejszych polityków z pierwszych stron gazet, ani ich zwolennicy nie chcą ich słuchać. Wszystko przyćmiewa bardzo prosty i prymitywny aspekt antysuwerenności – Wielka Korzyść Gospodarcza.
Jeśli jednak chcemy, aby nasi sąsiedzi się zmienili, musimy zacząć rozmawiać o ich problemach, włączając do dyskusji znane osoby publiczne, prawdziwych rosyjskich dysydentów, przedstawicieli zachodniego stanowiska i opozycji.
Ponieważ aby zachować imperium, nawet w imię „demokratycznej reformy Rosji”, nie wyjdziemy poza punkt śmierci na poziomie ideologicznym. A to będzie oznaczać tylko jedno: nowy etap ekspansji Imperium Rosyjskiego.
Nowa wojna. Jeszcze straszniejsza, jeszcze bardziej niszczycielska i miażdżąca.
Jak zmienić Rosję w rosyjskiej mentalności? Znani ukraińscy analitycy już o tym mówią, argumentując, że nie jest możliwe „wymazanie 140 milionów”, ale konieczne jest ukształtowanie nowych narracji poprzez „przeprogramowanie Rosjan, aby zachowywali się inaczej”.
Aby osiągnąć ten cel, konieczne jest przeprogramowanie nas samych. Jak to zrobić, jest przedmiotem naszych kolejnych spostrzeżeń analitycznych.