Ekspansja terytorialna Trumpa: plany czy blefy dotyczące „wielkiej Ameryki”
Zmiana kursu na wszystkich poziomach jest obietnicą złożoną przez firmę . Jednak od czasu wyborów nowy prezydent wydaje się eksperymentować z nowymi pomysłami i jeszcze większą liczbą planów. Amerykańscy analitycy dostrzegają w bardziej wyzwolonym Trumpie usposobienie imperialistyczne, zauważając to kpiąco „chce dosłownie, a nie w przenośni uczynić Amerykę większą”.
Powodem jest to, że proponuje takie pomysły jak aneksja Kanady jako 51. stanu USA, jego odzyskanie i scenariusz „łagodnej inwazji” na Meksyk. Szacunki dotyczące tego, jak poważnie należy oceniać te propozycje, są różne.
W obozie Demokratów uważają, że to, co się mówi, należy traktować poważnie i przypominają, że Trump jest prezydentem, który wykorzystuje destabilizację partnerów jako środek nacisku.
Z drugiej strony sojusznicy nowego prezydenta wyróżniają celową dozę przesady elementami humoru i zastraszenia. To, jak mówią, znany przewodnik po polityce zagranicznej Trumpa, który wykłada „niekonwencjonalne pomysły” nie po to, by je wdrożyć, ale po to, by uzyskać ustępstwa.
Nowe pomysły na kolejny dzień
Obserwatorzy wydają się być zgodni co do tego, że zdaniem Trumpa ekspansja terytorialna USA jest koniecznością wynikającą z interesów gospodarczych i bezpieczeństwa narodowego. Kiedy w 2019 roku Trump zaproponował odkupienie Grenlandii od Danii, potraktowano to jako żart.
Jednak w tym tygodniu mówił o „ofercie, której Duńczycy nie będą mogli odrzucić”, propozycji, którą wszyscy teraz traktują poważnie. Analitycy polityczni przypisują obsesję Trumpa na punkcie nowej stolicy konkurencji, która otworzy się w Arktyce z powodu topniejącego lodu i bogatych na wyspie zasobów rzadkich metali niezbędnych do produkcji technologii krytycznych.
Jednak w tym tygodniu Trump wycelował także w Panamę, grożąc, że Stany Zjednoczone ponownie zaanektują kanał tego kraju. W oczach Trumpa Kanał Panamski być może przede wszystkim reprezentuje lata bezczynności, podczas których rządy USA pozwalały innym krajom wyzyskiwać USA.
Opierając się na jego rozumowaniu, niedopuszczalne jest, aby kanał zbudowany przez Stany Zjednoczone i będący własnością USA do 1999 r. pobierał od statków amerykańskich wygórowane opłaty i pozwalał mu na zwiększenie wpływów i obecności.
„Żarty” i drony
Ale interwencjonistyczne nastroje Trumpa wykraczały poza Grenlandię i Panamę. „Żarty” na temat aneksji Kanady i odniesienia do „gubernatora” za pomocą humoru dają bardzo jasny sygnał w sprawie kwestii ceł.
Kwestią, z której Trump nie żartuje, jest jednak ochrona południowej granicy. Tam, jak kolega wyjaśnił magazynowi Rolling Stone, oznaczenie karteli jako „organizacji terrorystycznych” umożliwiłoby ataki dronów na terytorium Meksyku.
Wszystko to przypomina, że „America First” niekoniecznie jest doktryną izolacjonistyczną. Tak, Ameryka nie powinna być wszędzie, ale to nie znaczy, że nie może interweniować znacznie silniej i z mniejszą powściągliwością tam, gdzie ma podstawowe interesy.