Ostatnie posty

„Egmontas Bžeskas, producent 69 in the Sky, jest przekonany, że mąż Kariny Krysko jest również zamieszany w brudne czyny grupy: nie spodoba mu się to

M. Tyla nazwał obecną sytuację zespołu „pogrzebem” i zauważył, że na planowanych koncertach publiczność „nie dostanie tego, co kiedyś”.

W programie odniesiono się również do ingerencji małżonki jednego z członków zespołu, rzekomo w celu osiągnięcia zysku. W programie omówiono również możliwość ponownego zjednoczenia wszystkich po wszystkich skandalach.

E. Bžeskas rozpoczął program od wyjaśnienia powodów powstania zespołu „69 in the Sky”, który później zyskał ogromną popularność. Pierwsze piosenki, którymi zaprezentowały się dziewczyny, należały do projektu „Naujieji Lietuviai”, którego E. Bžeskas był producentem i członkiem.

Boom na „Nowych Litwinów” doprowadził do pomysłu stworzenia grupy dziewcząt. Pojawiła się grupa wsparcia nieznanych kobiet. Dużo czasu zajęło udowodnienie, że Karina Krysko potrafi śpiewać.

Bo ludzie mówili, że w zespole nikt nie śpiewa, więc będziemy mieli przechlapane, wytrzymamy tylko rok czy dwa.

Tak jak Naujieji Lietuviai nie był prawdziwym zespołem, który stworzyliśmy dla pieniędzy, tak samo 69 in the sky. Stworzyliśmy go, włożyliśmy w niego dużo pracy, a pieniądze przyszły dopiero później. Co mamy teraz? Pełną arenę” – powiedział Bžeskas.

Nadszedł jednak czas, kiedy popularność zespołu zaczęła słabnąć. Według producenta przyczynił się do tego naturalny proces – założenie rodziny, posiadanie dzieci.

„Wszystko jest bardzo regularne. Pracujemy z grupami dziewcząt i doskonale zdajemy sobie sprawę, że nastąpi pewna katastrofa, gdy nadejdzie czas na poród.

I wszyscy zaczęliśmy uderzać jeden po drugim, jakby w porozumieniu. Rodzina się powiększyła, ale grupa oczywiście straciła pieniądze. Zniknięcie jednej dziewczyny to wada”, zapewnił producent.

Napięcia między Brzeskiem a kultowym producentem braci Bendis

„69 in the Sky” było kiedyś tak popularną nazwą, że żaden inny girlsband nie był w stanie jej przebić.

YVA deptała jej po piętach, a Mango, swego czasu sensacja, pożegnało się z tytułem najlepszego zespołu. Ze względu na popularność i lepsze wynagrodzenie YVA opuściła grupę, a piękna Goda Sabutytė przeszła nawet na stronę konkurencji.

„Goda przyszła do nas u szczytu swojej kariery. Kiedy piosenka „I Live” była już popularna. Mieliśmy dużo obrotów, dużo koncertów.

W dokumencie mówi również, że przejście do 69 in the Sky było jak osobiste wzniesienie.

Może byłam za bardzo rozpieszczana, bo moja pensja była zbyt wysoka w porównaniu do tego, co płacili producenci innych zespołów.

„Historia” Bunkiego, że byłem jakimś złodziejem to kompletny nonsens. Niczego też nie ukradłem. Słowa należy czytać – kradzież to kradzież.

Mężczyzna przeniósł się do grupy, która była bardziej popularna. Nie ukrywajmy, że YVA’i było w tamtym czasie trochę gorącym bałaganem” – zapewnił Egmont.

Wraz ze wzrostem popularności zespołu, spotkał się on również z reakcją najsłynniejszych producentów muzycznych tamtych czasów, założycieli kultowych zespołów Mango i Picasso, braci Mindaugasa i Gintarasa Bendžiai.

„Pamiętam, że był konkurs w LRT TV, gdzie wykonaliśmy piosenkę „I Live”. Podeszli do mnie i powiedzieli: „To nie jest hit”. Pomyślałem: „Teraz powiedzą coś ostrego”.

A oni na to: „To jest zabójczy hit”. Potajemnie czuliśmy z nimi napięcie, ale nie było ono złośliwe. Do dziś ich szanuję.

Myślę, że wycofanie się Mango też miało swój powód. To był wakat”, uważa Brzeskas.

Dziesięć lat inwestycji w Grupę

Producent opowiedział o czasie, w którym nieco zaniedbał swoje relacje z dziewczynami z zespołu. Nie zgadza się jednak, że z tego powodu jego wysiłki można uznać za nieważne.

„Dziewczyny krzyczą teraz, że nie było mnie przez 10 lat. Byłem tam, kiedy mnie potrzebowały. Chodzą na koncerty, robią koncerty – to ich bezpośrednia praca, w ramach kontraktu. Co zrobiły przez tę dekadę?

W ciągu pierwszych 10 lat wydali 3 albumy – moja firma zainwestowała pieniądze, wydała albumy, kupiła piosenki, wybrała je. Ja sam jako producent siedziałem z kompozytorami. Jestem pewien, że było wiele nocy spędzonych z kompozytorami.

Pierwszymi piosenkami zespołu były utwory „Naujieji Lietuvių”, które napisał Gintaras Reklaitis, a ja siedziałem obok niego. Dziewczyny przychodziły tylko śpiewać, ale nie wszystkie. Przyszły Nijolė i Karina.

Ingrida chce teraz udawać, że śpiewa, ale niestety tego nie robi. Wszyscy o tym wiemy. Jest performerką, ale performerką jako tancerka. Nie chce się upokarzać. Ona występuje, ale jej występ jest gdzie indziej.

Ludzie muszą zrozumieć, że pracujemy w systemie, mamy umowy i musimy się z nich wywiązywać – podpisaliśmy je odpowiedzialnie” – zauważył producent.

Dziewczyny działały w tajemnicy

Prowadzący, M. Tyla, wspomniał, że kontrakty artystów zwykły stanowić, że jeśli pieniądze są wypłacane artyście, artysta musi rozliczyć się z producentem, a jeśli producent jest opłacany, producent musi rozliczyć się z artystą.

Na moje pytanie, czy przez te dziesięć lat, kiedy zespół występował bez akompaniamentu Brzeska, producent choć raz otrzymał zapłatę, Tyla pokręcił głową: „Nie”.

„Powiedzieli: „Przechodzimy ciężkie czasy, musimy zainwestować w ciuchy, musimy kupić to i tamto”. Ok, rozumiem. Ale ile jest ukrytych koncertów? Teraz zaczęliśmy się dowiadywać. W końcu zmusili mnie do wyjaśnienia mojej własnej sytuacji.

Przez bardzo długi czas nie byłem dyrektorem w mojej firmie, byłem tylko udziałowcem. Teraz jestem dyrektorem.

„Podłapałem” dokumenty, zacząłem się interesować całą kuchnią. Teraz jest jasne, że było dużo ukrywania. Kręcenie teledysku również zostało pominięte. Piosenka została kupiona od Woody’ego, z którym pracujemy nad innymi projektami.

Zostało to po cichu zrobione, uzgodnione, zrealizowane. A teraz mówi się: „Pracowaliśmy na to 10 lat”.

Nie wspomina się o tym, że „zrobiłem” dla nich teledysk, kupiłem im piosenkę „I need love”, która była świetnym utworem w serialu telewizyjnym. Cóż, zaczęliśmy rozmawiać o koncercie na arenie, kiedy zespół miał 15 lat.

Kiedy Rimvydas Rukaitis (mąż Nijolė – red.) organizował trasę, było już jasne, że odbędzie się koncert na arenie. Ale o hali dowiedziałem się dopiero, gdy przyjechałem do Kowna i zobaczyłem plakaty. Skąd miałem wiedzieć. Nie śledzę ich” – powiedział gość programu.

Kiedy Tyla zauważył, że producent mógł na chwilę „puścić wodze”, Bžeskas nie zgodził się.

„Nie, nie puściłem wodzy. To właśnie chcą powiedzieć, ponieważ jest to dla nich bardzo przydatne. Gdzie puściłem wodze? Ich bezpośrednią odpowiedzialnością jest śpiewanie, występowanie, dawanie koncertów.

A nie tworzenie własnych firm obok firmy „TV Team” i kierowanie do nich wszystkich pieniędzy” – skomentował dalej Bžeskas.

„Jeśli byłeś producentem, zaczynałeś z nimi, pracowałeś z nimi, myślę, że dziewczyny powinny móc się z tobą liczyć. Ponieważ podyktowałeś im drogę do sukcesu. Jak to się rozwinie, to już inna sprawa”.

„Jestem producentem, który zagrał najwięcej koncertów z zespołem. Byłem na okładce albumu i wszędzie razem. To tak, jakbym sam był częścią zespołu.

A co jest teraz robione? Koncert się odbył, arena była pełna. Nie wymieniajmy ile to przynosi pieniędzy – wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Kto musi wziąć najwięcej? Nijolė Pareigytė i „zespół telewizyjny”. Dlatego musimy ich usunąć.

Intrygi między dziewczynami a Nijolė trwają od dawna. Podobno jej mąż nie rozliczył się z nimi. Ale słyszałem co innego – że otrzymały uzgodnione kwoty. Niech idą do sądu i udowodnią, zamiast publicznie oczerniać Rukaitisa, że im nie zapłacił.

W każdym razie jestem bardzo wdzięczny ludziom, którzy się pojawili, to był bardzo miły koncert. Organizatorzy zawarli właściwe umowy z ekipą telewizyjną, rozliczyli się i wszystko powinno być kontynuowane.

Planowaliśmy występ na arenie latem. Również występy na innych arenach. Koncerty miały być organizowane przez tych samych organizatorów. Stało się jednak inaczej.

Znasz moje relacje z Kariną Krysko? Ona jest dla mnie jak krewna. Wiedziałem o niej wszystko, byliśmy przyjaciółmi rodziny. Kiedy mieszkała z Saulem Skambinasem, byliśmy parą.

Jest dla mnie naprawdę bliską osobą. Było więc dla mnie dziwne, że próbowała zarejestrować logo 69 in the Sky, które osobiście zaprojektowałem jako projektant, w imieniu firmy jej i jej męża” – powiedział Bžekas.

Małżonek Krysko interweniował

Kiedy M. Tyla zwrócił uwagę, że interweniowała osoba trzecia – mąż Krysko, piosenkarz Jeronimas Milius – E. Bžeskas wypowiedział się bardziej otwarcie.

„Człowiek, który teraz chowa się pod liśćmi i bardzo boi się złych słów na swój temat, nie będzie zadowolony z mojej rozmowy.

Ale podejrzewam, że są tu jakieś wpływy. Ponieważ kiedy Karina była z S. Call, byliśmy przyjaciółmi. Wiele osób próbowało zadzierać z Kariną, ale nie było na to szans.

Ponieważ była umowa. A osoba, która była obok niej, nie pozwoliłaby na to. Rozmawiamy z Saulem, uwierz mi. On ma własne zdanie na temat tej sytuacji.

Karina próbuje przywłaszczyć sobie to, co zostało stworzone i dokładnie wie, kto to stworzył. Kiedy nie udało im się przejąć oryginalnej nazwy, następnego dnia opatentowali nazwę „Šeškės” – powiedział producent.

Na pytanie prezentera L. Lučiūnasa, czy istnieje możliwość ponownego dołączenia dziewcząt do grupy po wszystkich skandalach, E. Bžeskas przypomniał o konflikcie między członkiniami, który jest nierozwiązywalny.

„Naruszyły tak wiele klauzul kontraktu, że ich jedyną szansą jest teraz powrót do projektu. Pytanie brzmi, czy ich zaakceptujemy, czy nie.

Teraz powiedzieli mi, że mogą wrócić, ale bez Nijolė. Jak to możliwe? Ona jest jedynym pozostałym członkiem grupy” – powiedział gość.

„Delfi” ma nadzieję uzupełnić artykuł o komentarz J. Miliausa, który próbował skontaktować się z wykonawcą wspomnianym na blogu, ale jak dotąd bezskutecznie.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.