Czech, który zabił dwóch Słowaków w Wiedniu, nie pójdzie do więzienia
Pracownik budowlany z Czech, który zabił dwóch swoich kolegów w hotelu w stolicy Austrii, Wiedniu, w ciągu tygodnia w lipcu, nie będzie musiał odpowiadać przed sądem za podwójne morderstwo.
Wiedeńska prokuratura poprosiła o umieszczenie go w specjalistycznym zakładzie psychiatrycznym, powiedziała w środę rzeczniczka Nina Busek. Czech cierpi podobno na ciężką postać schizofrenii paranoidalnej, donosi TASR, według agencji prasowej APA.
Obie ofiary były obywatelami Słowacji, którzy pracowali ze sprawcą w tej samej firmie i mieszkali razem w hotelu w pobliżu wiedeńskiego dworca kolejowego Franz-Josefs-Bahnhof. Rzeczniczka przypomniała, że podejrzany został aresztowany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania w Czechach dzień po ostatnim przestępstwie i został przekazany władzom austriackim kilka dni później.
Natychmiast po aresztowaniu podejrzany zdawał się przyznawać do popełnienia przestępstw, ale jednocześnie twierdził, że został zaatakowany lub obawiał się o swoje życie. Jako motyw swoich działań stwierdził, że czuł się „zagrożony” przez swoich dwóch kolegów i, w oparciu o jego przekonania, dwaj Słowacy należeli „do mafii”. Policja później zakwestionowała te twierdzenia.
Jednak badanie psychiatryczne przeprowadzone na wniosek prokuratury wykazało, że 34-latek był pod wpływem poważnych zaburzeń psychicznych w czasie popełniania czynów, które odegrały kluczową rolę w jego działaniach, donosi APA.
Zadawał liczne ciosy i kopnięcia swoim ofiarom, a nawet wyrzucił jedną z nich z okna hotelowego na czwartym piętrze.
Eksperci psychiatryczni uznali sprawcę za psychicznie niezdolnego do odpowiadania za swoje czyny. Ostrzegli jednak, że jest on niebezpieczny dla sąsiedztwa i może w przyszłości ponownie popełnić czyny o poważnych konsekwencjach. W raporcie z końca września biegły opowiedział się za bezterminowym umieszczeniem mężczyzny w specjalistycznym zakładzie psychiatrycznym, zgodnie z ustaleniami APA.
Schizofrenia paranoidalna sprawcy ujawniła się w wieku nastoletnim, ale nigdy nie była leczona. Sam twierdził, że czuje się dobrze i odmawiał przyjmowania leków.