Codin Maticiuc, zszokowany pokojem, w którym zatrzymał się w hotelu w Costinești: „Tylko w Afryce widziałem coś takiego”.
Aktor był na festiwalu Beach, please! i miał nieprzyjemne doświadczenia podczas meldowania się.
„Dotarłem na słynny już festiwal w Costinești. Pierwszy raz, przyznaję, ale nie było dosłownie mowy, żebym przegapił Ricka Rossa, Wiz Khalifę i Travisa Scotta za jednym zamachem. Zameldowałem się, zainspirowany i nie do końca, w Vox Marris na drugim końcu kurortu. Zainspirowany, bo to 35 minut tam i 35 minut z powrotem na festiwal na piechotę. Nie zainspirowany, ponieważ pokoje wyglądają fatalnie. Brudne zasłony z wiśniowymi plamami i brakujące w niektórych miejscach, małe koropsy, które widziałem tylko w Afryce, które pojawiają się po wyłączeniu światła lub po włączeniu wody, a także zapach statusu i wilgoci” – napisał Codin Maticiuc na Facebooku.
Poza zakwaterowaniem, Maticiuc był zachwycony wydarzeniem. „Sam festiwal to FENOMEN. Woodstock czysty pod każdym względem. Gratulacje dla Selly i całego kierownictwa! Problemy? Były, słyszałem i czułem tylko te dojazdowe, ale i tak mówimy o kurorcie z zerową infrastrukturą, który powinien stawiać pomniki tym kolesiom przed ratuszem. Artyści jednak przyjechali, wystąpili, prawie zero incydentów, ultra vip w Nuba bez zarzutu”.
Maticiuc skomentował również aresztowanie Wiz Khalify za narkotyki. „Doceniam rumuńską policję, DIICOT i policję antynarkotykową za wykonywanie swojej pracy, ale aresztowanie Wiz Khalify wydaje mi się tylko tanim chwytem marketingowym w stylu „nikt nie będzie pod wpływem narkotyków nad morzem”. Nie wiem, czy polowanie na artystów jest rozwiązaniem, a nie polowanie na dilerów. Prawdopodobnie zostanę znienawidzony, ale jestem do tego przyzwyczajony. Peace”.