Stary port w Madrycie, czyli jak utrzymać potężną tradycję sąsiedzkich restauracji serwujących owoce morza 360 kilometrów od morza | Tygodnik EL PAÍS
Wielkie stoły, białe obrusy, żywe zwierzęta o krótkiej długości życia czekające w akwariach i klientela, która albo obchodzi urodziny i spogląda krzywo na portfel, albo ma pod ręką firmowy CIF na wypadek konieczności wystawienia faktury. Oto niektóre z pomysłów, które przychodzą na myśl, gdy słyszy się słowo „restauracja z owocami morza”. Także niektórzy oświeceni, którzy jedzą krewetki nożem i widelcem. A więc są i jest to uogólnienie, które w zasadzie pokrywa się z rzeczywistością. Madryt cieszy się, mimo że morze łapie za rękę, drugim co do wielkości targiem rybnym na...