Bulwar: ludzie spoza Kłajpedy nie chcieli znać naszego burmistrza Arvydasa Vaitkusa
Odnieśli wrażenie, że organizując poważną imprezę na swoim terenie, starają się ignorować nie byle kogo, ale szefa naszego miasta Arvydasa Vaitkusa.
Tak przynajmniej wydawało się czujnym agentom „Bulwaru”, którym bez zaproszenia udało się zakraść na wielką uroczystość i pooddychać tym samym powietrzem co elita kraju.
I wtedy nastąpiło nieoczekiwane wtargnięcie.
„Jak się nazywasz, z jakiej jesteś firmy?” – A. Vaitkus został zapytany przez dziewczynę meldującą gości.
Wygląda na to, że burmistrz Kłajpedy nie spodziewał się takiego pytania.
Dobrze, że znaleźli się nieproszeni agenci „Bulvara”, którzy wiedzieli, gdzie jest pies i kto jest prawdziwym burmistrzem Kłajpedy.
Potwierdzili oni, że Arvydas Vaitkus rzeczywiście z powodzeniem kieruje miastem portowym od ponad roku i zeznali, że nie jest oszustem.
Dzięki nam Vaitkus mógł wziąć udział w wydarzeniu i wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Później jednak okazało się, że to nie dzielnica Kłajpedy ucierała nosa burmistrzowi, ani nie nadużywała czy ignorowała naszego szanownego burmistrza.
Igła wyszła z worka dopiero wtedy, gdy dziewczyny na imprezie, prawdopodobnie z odległego bogatego Wilna, nie rozpoznały nie tylko naszego burmistrza, ale także prawdziwego właściciela okolicznych gruntów – burmistrza rejonu Kłajpedy Bronisa Markauskasa, który długo czekał na końcu kolejki.
Po raz kolejny, z pomocą czujnych agentów „Bulwaru”, burmistrz dzielnicy został szybko przeniesiony z tyłu kolejki na jej honorowy przód.
Aby uniknąć takich nieporozumień w przyszłości, następnym razem sugerujemy, aby rejestratorzy mieli przynajmniej zdjęcia gości VIP dostępne przed wydarzeniem, które można znaleźć za pośrednictwem Google.
Jak więc widać, wciąż jest miejsce na poprawę dla firm zajmujących się komunikacją eventową.
A Bulvaras obiecuje zakasać rękawy i zabrać się do pracy, aby zarówno mer naszego miasta, Arvydas Vaitkus, jak i mer rejonu, Bronius Markauskas, byli łatwo rozpoznawalni dla wszystkich na Litwie, dużych i małych, a nawet dla przedstawicieli PR….
„Bulvaras” przypomina: tym, którzy nie mają zdrowego poczucia humoru, surowo zabrania się czytania naszego działu.