Ostatnie posty

Będziesz zaskoczony smakiem kremu z niczego – iReceptář.cz

Mówi się, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko się tego chce… Potwierdzają to przepisy sprytnych gospodyń domowych, którym nawet w ciężkich czasach udawało się nakarmić głodnych członków rodziny.

Tak, jedzenie jest dziś drogie. Nie możesz kupić wszystkiego, co chcesz, ale nie jesteś tak biedny, by nie móc zjeść smacznego lunchu lub przekąski. Nasi przodkowie byli inni.

W trudnych czasach II wojny światowej ludzie musieli sobie radzić, a każde jedzenie było traktowane jak skarb. Powodem tego był tak zwany system racjonowania żywności, który został zatwierdzony przez ówczesny rząd dokładnie 1 października 1939 roku, pół roku po ogłoszeniu Protektoratu Czech i Moraw.

Autor I Want To Cook pokazuje różnicę między miodem a melasą. Więcej na kanale YouTube.com.

Źródło.

Racjonowanie żywności

Przepisowe racje żywnościowe były wówczas bardzo oszczędne. Normalna osoba pracująca miała prawo do 2900 g chleba (1500 g ciasta można było zastąpić mąką).

Mięso było dostępne tylko w ilości 500 g tygodniowo. Reszta tygodniowego „zakupu” składała się z 210 g tłuszczu, 400 g cukru, 40 g kawy, 160 g substytutu kawy i 150 g zbóż (ryż, kasza manna, makaron). Wszystko? Tak, wszystko… Wyobrażacie sobie żyć na takich zapasach?

Cebulki tulipanów również zostały zjedzone

System wojenny oczywiście faworyzował ciężko pracujących w racjonowaniu, ale z drugiej strony trochę oszukiwał dzieci. Sytuacja żywnościowa była różna w różnych częściach Europy. W Holandii powszechne było przygotowywanie zupy z cebulek tulipanów.

W Polsce „modny” był chleb z fasoli. Na czeskiej i morawskiej wsi miejscowi hodowali bydło, ale nie czerpali z tego tak dużych zysków. Dawne władze rejestrowały każde zwierzę, a nawet odbierały przydziały tym, którzy mieli ich wystarczająco dużo (i być może prowadziły rzeźnie).

Fałszywy miód

Jak na ironię, w najgorszej sytuacji pod względem żywności byli mieszkańcy miast. Ich uzależnienie od racjonowania zmusiło ich do wymyślenia sposobów na związanie końca z końcem. Nic dziwnego, że przepisy na różne substytuty zaczęły krążyć wśród gospodyń domowych.

W ramach przydziałów można było uzyskać tylko 210 gramów tłuszczu na osobę tygodniowo. Nie było to zbyt wiele. Zwłaszcza, gdy zamiast tradycyjnego masła, jedyną rzeczą na półkach była margaryna, którą następnie obficie polewano łojem wołowym uzyskanym z bardziej tłustej wołowiny. Zabawne było to, że margaryna była używana nie tylko do gotowania i pieczenia, ale stała się głównym składnikiem do produkcji „domowego miodu”. Był on wytwarzany przez zmieszanie tłuszczu z syropem buraczanym!

Jajka jako rarytas

Podczas wojny jajka były wielką rzadkością. Dlatego też, jeśli przepis wymagał jednego jajka, gospodynie domowe używały tylko połowy jego ilości. Pożądaną połowę jajka ubijano widelcem, a drugą połowę używano do przygotowania innego dania.

Nic dziwnego, że książka kucharska Jiříego Šimka, Gotowanie z przydziału, była popularna w tamtych czasach. Została opublikowana w 1942 roku i bezpłatnie rozprowadzana wśród czeskich i morawskich gospodarstw domowych. Jej przesłanie było proste. I jak widać, udało się to całkiem nieźle…

Święta bez jajek

Stałym elementem książki kucharskiej Jiříego Šimka był przepis na świąteczne ciasto, które można przygotować bez jednego jajka! W tym czasie autor namawiał czeskie panie i panów, aby do ciasta na popularne świąteczne wypieki, oprócz 600 g mąki, dodawali 300 g gotowanych ziemniaków, 100 g cukru, 80 g tłuszczu, 40 g drożdży i odrobinę mleka.

Jeśli „pani domu” miała pod ręką rodzynki lub skórkę z cytryny, uważano to za luksus. Jednak to biedne małe świąteczne ciasto było pieczone w piekarniku i smarowane słodzonym mlekiem po upieczeniu. Pamiętnikarze nadal twierdzą, że choć nie było pyszne, nie było też złe. Po prostu było takie wojownicze.

Zamiast mięsa – substytut

Racje mięsne były w czasie wojny ściśle pilnowane. Dlatego potrawy czysto mięsne przygotowywano z substytutów warzywnych. Popularne były na przykład klopsiki z kapusty czy smażone placki ziemniaczane. Każdy, kto mieszkał w pobliżu lasu, miał przewagę.

Wszelkie jadalne „skarby” z zielonych lasów trafiały do zup, sosów, potraw z ziemniaków czy klusek. Same sosy były też znacznie bardziej ekonomiczne w przygotowaniu. Gotowano je wyłącznie na wywarach, a o wywarach mięsnych (jako bazie) nasi przodkowie mogli tylko pomarzyć! Gotowe mieszanki były następnie używane do przyprawiania ziemniaków lub klusek.

Krem z niczego

Przepis na ten krem stał się hitem pokolenia. I nic dziwnego! To pyszne danie kiedyś robiło się prawie z niczego. Wystarczyło ¼ litra wody zagotowanej z 4 kostkami cukru, łyżką gruboziarnistej mąki i sokiem z połowy cytryny.

Naczynie ze śmietaną umieszczano następnie w większej misce z zimną wodą, gdzie ostrożnie ubijano ją na sypki krem. Ci, którzy mieli taką możliwość, mogli ożywić słodki przysmak odrobiną dżemu lub kakao. Czy skusiłbyś się na spróbowanie?

Powiązane artykuły

Źródła: https://eurozpravy.cz, https://www.toprecepty.cz

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.