B365 – Zniszczenie imperium banków, pałaców i posiadłości
Aż do komunizmu, Urodzeni w Grecji bankierzy Chrissoveloni zbudowali w Rumunii imperium finansowe, które sięgało aż do Konstantynopola i Nowego Jorku. Rodzina Chrissoveloni przeżyła wszystkie dramatyczne momenty historii w ciągu ostatnich 100 lat, Wielką Wojnę, światowy kryzys w latach 1929-1933, kiedy Bank Chrissoveloni zbankrutował, II wojnę światową, nadejście komunizmu i konfiskatę całego majątku. Imponujące dziedzictwo architektoniczne, które zostało skradzione, roztrwonione lub zniszczone w czasach rządów ludowych, a które dziś Jean N. Chrissoveloni stara się odzyskać, odrestaurować i przywrócić do dawnej świetności.
Kim byli słynni bankierzy powiązani z rumuńskim rodem królewskim i kim bylijak zrujnowany budynek przy Lipscani 55 został przekształcony w najpiękniejszą księgarnię w Europie, Cărturești-Carusel, wywiad z Jeanem N. Chrissoveloni poniżej.
Do kryzysu z lat 1929-1933 Banca Chrissoveloni był jedną z najważniejszych instytucji finansowych w kraju. Pałac został sprzedany Bankowi Narodowemu
Jean N. Chrissoveloni (ur. 15 września 1943 r.) jest ostatnim męskim potomkiem dynastii Chrissoveloni, gałęzi konstantynopolitańsko-rumuńskiej, rodziny pochodzącej z wyspy Chios w Grecji. Jean N. Chrissoveloni reprezentuje piąte pokolenie bankierów, którzy przyczynili się do rozwoju Rumunii od czasów jego pradziadka w 1848 roku, Zannis M. Chrissoveloni (1805-1880)), pierwotnie kupiec zbożowy, założył w Galati oddział swojej firmy „Chrissoveloni Fils-Maison d’Exportation et de Banque”, najstarszego banku w Rumunii.
Rodzina Chrissoveloni posiadała ważne budynki, zbudowane we współpracy z wielkimi architektami, inżynierami i budowniczymi
Wizjonerzy, innowatorzy, pionierzy, kosmopolici, wyrafinowani, bankierzy Chrissoveloni budowali rezydencje, siedziby banków, centra handlowe, ważne budynki we współpracy z wielkimi architektami, inżynierami i budowniczymi, Nicolae Cuțarida, Josef Jacob Schieffellerrs, George Matei Cantacuzino, Georges Cristinel, Edmond van Saanen-Algi, zgodnie z doskonale udokumentowanym tomem. „Patrimoniul Imobiliar al Familiei Chrissoveloni de-a lungul veacurilor”, Oana Marinache, Editura Istoria Artei, 2016.
W dniu 15 listopada 1960 r. czerwone władze w Bukareszcie zawarły ostatni brudny „układ” kosztem rodziny bankowej Chrissoveloni
Nicky (Nicolae) Z. Chrissoveloni (1909-1972), ojciec Jeana Chrissoveloniego, został zwolniony z więzienia i wysłany bezpośrednio na lotnisko Băneasa, z pozwoleniem na podróż do Grecji z żoną i czwórką dzieci, Jeanem, Iriną, Sybille i Eleną. Wszyscy z odebranym rumuńskim obywatelstwem i z bezwzględnym warunkiem, że nigdy nie wrócą. Była to bezprecedensowa sytuacja, nie do pomyślenia w tamtych latach, kiedy elita finansowa i polityczna międzywojennej Rumunii została pozbawiona majątku i wysłana na śmierć do więzień. Żadnemu „wrogowi ludu” nie pozwolono uciec z Republiki Ludowej. Jak udało się to rodzinie Chrissoveloni? Jean N. Chrissoveloni miał wówczas 17 lat.
„Umowa została zawarta bezpośrednio z Gheorghe Gheorghiu-Dej w ONZ w Nowym Jorku”
B365.ro: Nie zdawałem sobie sprawy, że przed sprzedażą żydowską lub saską była to rodzina Chrissoveloni. Jak to było możliwe, że wyjechaliście? Jak wyciągnęli twojego ojca z więzienia?
Jean Chrissoveloni: To była interwencja na bardzo wysokim szczeblu, nie tylko dyplomatyczna ze strony państwa greckiego, aby wydostać naszą rodzinę z hermetycznie zamkniętego kraju. Umowa została zawarta bezpośrednio z ONZ w Nowym Jorku. Wszystkie nasze nieruchomości w Rumunii zostały znacjonalizowane, ale nadal mieliśmy posiadłości w Grecji, zostały one sprzedane i za te pieniądze wydostaliśmy się z kraju. Byliśmy pierwszymi, którzy wyszli z pieniędzmi, wtedy o tym nie wiedziałem, dowiedziałem się później. Do nas nikt nie opuścił Rumunii, Dej nie umarł, Ana Pauker była u władzy, wszędzie była ochrona, nikt się nie ruszał. Mój ojciec był w więzieniu, wyciągnęli go i przywieźli na lotnisko.
B365.ro: Czy po tym, jak zabrali ci wszystko, co miałeś, sprzedali cię do Grecji, również za twoje pieniądze?
Jean Chrissoveloni: Nie wiedziałem, co się dzieje. Po 1948 r. mój ojciec był 3 razy więziony z rabusiami, z więźniami prawa zwyczajowego, a nie więźniami politycznymi. Był stale przesłuchiwany, mówili: Teraz, kiedy zabraliśmy wszystko, musisz dać nam pieniądze z zewnątrz, bo wiemy, że masz zaszyfrowane konto w Szwajcarii. Przynieś 250 000 dolarów, które wtedy były pieniędzmi, a my damy tobie i dzieciom paszporty, odejdziesz i nie musisz się o nic martwić. Ale mój ojciec był bardzo stanowczym człowiekiem i uważał, że musi być szalony, dając im szwajcarskie konto.
„Kiedy przybyliśmy do Grecji, byliśmy bezpaństwowcami, nie mieliśmy nic, nawet kraju”.
Wyruszyliśmy samolotem modelu Dakota, który z jakiegoś powodu nie mógł zabrać wystarczającej ilości paliwa, polecieliśmy do Belgradu, a potem do Aten. Było nas 6 osób, z tyłu siedziały dwie sekretarki i stewardesa, która rozdawała nam czekoladki. Płaciliśmy pieniądze tutaj w Rumunii, aby kupić naszą edukację i wszystko. Zmuszono nas do zrzeczenia się rumuńskiego obywatelstwa. Kiedy przybyliśmy do Grecji, byliśmy bezpaństwowcami, nie mieliśmy nic, nawet kraju.
„Tata powiedział nam: Przyjrzyj się dobrze tej ziemi, nigdy więcej jej nie zobaczysz”.
Dwie rzeczy utkwiły mi w pamięci. W pewnym momencie samolot zaczął się trząść jak cholera, wszystko było dla nas, dzieciaków, nowe. Po ’48 nie jeździliśmy samochodem, tylko tramwajem. Nie przekroczyliśmy jeszcze Dunaju, kiedy samolot zaczął się trząść i tata nam powiedział: Spójrzcie na tę ziemię, już nigdy jej nie zobaczycie. Ale, W końcu to zobaczyłem. Niewiarygodne. Zapytałem mojego tatę: Dlaczego jedziemy do Grecji? Ponieważ nie mieliśmy pojęcia, co robimy w Grecji. Po nadejściu komunizmu dorastaliśmy na drogach, tak było. W komunizmie trzeba było zapomnieć, kim i czym się jest.
Budynek Cărturești-Carusel został zakupiony w 1904 r. przez pradziadka Jeana N. Chrissoveloniego.
Pierwszym innowatorem handlu w rodzinie był Nikolaos Chrissoveloni, „krzaczasty bokobrody” Nikolaos Chrissoveloni, pradziadek Jeana N. Chrissoveloniego. Był on pierwszym, który pomyślał o otwarciu domu towarowego w stylu Galeries Lafayette na Lipscani, swego rodzaju centrum handlowym tamtych czasów. W 1904 r. Nikolas Chrissoveloni zlecił inżynierowi i architektowi Nicolae Cuțarida budowę centrum handlowego przy Lipscani 55.
Pałac Chrissoveloni, siedziba banku o tej samej nazwie, zaprojektowany przez architektów G. M. Cantacuzino i Augusta Schmiedigena, imponujący budynek zaprojektowany w stylu florenckim
Jean Chrissoveloni: Pierwszym z nich był Zannis Chrissoveloni (urodzony na wyspie Chios w 1805 r., zmarł w Konstantynopolu w 1880 r.). Kupiec, kupował zboże i drewno z rumuńskich portów Galati i Braila i eksportował je do Konstantynopola, Aleksandrii, Triestu, Marsylii itp. Pod koniec życia zaczął finansować innych kupców. Założył firmę bankową, którą kontynuował jego najstarszy syn Nikolaos Z. Chrissoveloni. Najstarszym synem Nikolaosa Z. jest Jean (Zannis) N., który zmienił formę prawną działalności na bankową w 1920 r., zakładając Banca Chrissoveloni S.A., z siedzibą w Pałacu Florenckim przy Lipscani 16. Sybille Youel, moja babcia ze strony ojca, z pochodzenia Angielka, była blisko królowej Marii. Od strony matki mam rumuńską, białoruską i polską krew. Caterina Laptev była babcią mojej mamy, a jej mama urodziła się jako Skupievski, Polka z urodzenia. Ojciec dziadka ze strony matki był Sir Stephan Bartlett Lakeman, znany jako Mazar Pasha, tytuł nadany mu przez Turków osmańskich, był gubernatorem Bukaresztu w 1853 roku. Jean (Zannis) był tym, który otworzył Banca Chrissoveloni z siedzibą w Bukareszcie, Lipscani 8/16, pałac w stylu florenckim zaprojektowany przez architektów G. M. Cantacuzino i Augusta Schmiedigena, dziś jedną z siedzib BNR.
Królowa Maria była matką chrzestną ojca Jeana Chrissoveloniego. Król Ferdynand i królowa Maria przybyli do posiadłości bankierów w Ghidigeni
Ojciec Jeana C., Nicolae Z. Chrissoveloni (1909-1972), jedyny syn Jeana Zannisa i Sybilli, urodził się pod Paryżem i kształcił w Anglii na Uniwersytecie Oksfordzkim i Akademii Konsularnej w Wiedniu. Przejął rodzinną firmę podczas Wielkiego Kryzysu w latach 1929-1933. Zapalony entuzjasta tenisa, golfa i rugby, grał w narodowej drużynie rugby. W 1941 r. ożenił się z Georgetą Lakeman-Economu, z którą miał czworo dzieci: Sybille, Jeana, Elenę i Irinę.
Georgeta Lakeman-Economu była wnuczką Sir Sthephena Lakemana, który w 1875 r. był gubernatorem Bukaresztu.
B365.ro: Panie Jean Chrissoveloni, kiedy wrócił Pan do Rumunii w 1990 r., ktoś powiedział Panu Nie jest Pan Rumunem. Nie jadłeś salami z soją. Jak się czułeś?
Jean N. Chrissoveloni: Byłem bardzo zdenerwowany, ale niestety lub na szczęście jestem kundlem. Oprócz krwi rumuńskiej, greckiej, angielskiej, mam krew białoruską i polską. Ojciec mojej mamy miał babcię urodzoną Łaptiew, generał Łaptiew był Białorusinem i przybył do kraju z generałem Kiseleffem. Łaptiew twierdził, że pochodzi z rodziny starszej niż Romanowowie. Catherina Laptev jest babcią mojej matki, a jej matka była Polką. Jej dziadek, Economu-George Lakeman, był Anglikiem holenderskiego pochodzenia. Jej babcia była Angielką urodzoną w Brăila. Caterina Laptev wyszła za mąż za Constantina Colibașeanu, senatora, inżyniera budowlanego, wybitnego rolnika, wykształconego we Francji, inicjatora i pierwszego właściciela budynku przy ulicy Negustori 1b, przekształconego przez nas w Grand Boutique Hotel, budynek odzyskany w procesie retrocesji.
„Widziałem scenę, w której zastrzelili Ceausescu. Rozmawiałem z mamą po grecku, a ona powiedziała: „Yannis, wracaj, może uda ci się odzyskać bank”.
B365.ro: Po 30 latach wygnania wróciłeś do domu. Czy to zmieniło Twoje przeznaczenie, tak jak zmienił je rok 1948? Gdyby nie komunizm, byłbyś dziś bankierem, kontynuującym rodzinną tradycję.
Jean Chrissoveloni: W grudniu 1989 r., w Boże Narodzenie, byłem na Krecie, w domu mojej siostry Sybille, zamężnej Manu, z tej samej rodziny co generał Gheorghe Manu, ale z innej gałęzi, greckiej. Byłem z mamą, a ona oglądała wiadomości, miała manię oglądania wiadomości. Widziałem scenę, w której zastrzelono Ceausescu. Rozmawialiśmy po grecku i mama mi powiedziała: Hej, Yannis, wracaj, może uda ci się odzyskać bank. W ten sposób wyjechałem do Rumunii 17 stycznia 1990 roku.
„W końcu to jest mój kraj. Tu jestem, stąd pochodzę”.
B365.ro: Jakie było pierwsze wrażenie po przyjeździe do Bukaresztu?
Jean Chrissoveloni: Wyszedłem z samolotu i po prostu odetchnąłem. Zapach przypominał mi dzieciństwo. Potem zobaczyłem kobiety z szalami na głowach, których nie było widać na zewnątrz. Zobaczyłem, powąchałem i powiedziałem: W końcu to jest mój kraj. Tu jestem, stąd pochodzę.
„Ludzie nie zrozumieli, że nigdy nie odebralibyśmy czegoś, co nie jest nasze”.
B365. pl: Kiedy patrzysz wstecz, co cię cieszy, a co smuci w związku z tym, co osiągnąłeś dla marki Chrissoveloni?
Jean Chrissoveloni: Co sprawia, że jestem bardzo smutny? Pierwszą rzeczą jest to, że ludzie nie rozumieją, że nigdy, przenigdy nie odebralibyśmy czegoś, co nie jest nasze. Jeśli o coś proszę, to dlatego, że zadałem sobie trud i mam dokumenty potwierdzające moją własność. To inwestycja czterech pokoleń Chrissoveloni w Rumunii, od strony moich dziadków, ojca i matki. Dlaczego więc nie oddacie nam tego, co do nas należy? Ponieważ nie będziemy marnować rzeczy. W momencie, gdy dostajemy to, co do nas należy, udowodniliśmy, że będziemy dbać o ten majątek. A to przynosi korzyści krajowi, gospodarce, wszystkim. W gospodarce rynkowej bardzo ważne jest, aby mieć różnych małych i dużych uczestników. Jesteśmy uczestnikami, którzy mają inną moralność, zostaliśmy inaczej wychowani. Dlaczego państwo nie daje mi szansy? Chcę tylko, żeby oddało nam to, co do nas należało.
Jean Chrissoveloni: Komunizm był dla Rumunii wielką stratą, całkowitą utratą gospodarki. Na przykład nasz dwór w Ghidigeni, gdzie cztery pokolenia produkowały różne rzeczy, spotkał niesprawiedliwy los. Po 1948 r. przyjechali z wozami i ciężarówkami i zabrali wszystko, ale budynek stał się C.A.P., szkołą i nigdy nie zaczął podupadać, coś tam działało. Po 1989 roku został zniszczony, w mniej lub bardziej wolnym systemie. Mimo że Petre Român uchwalił prawo mówiące, że nic z przeszłości nie powinno być niszczone. Jeśli bierzesz starą farmę, musisz ją kontynuować jako farmę, a nie burzyć ją, by budować bloki mieszkalne.
„Największą stratą dla Rumunii była prywatyzacja. Ponieważ wszyscy kradli, kradli, kradli, a potem sprywatyzowali szkielet, który nie był nic wart”.
To była wielka strata, której ludzie nie rozumieli i do dziś nie rozumieją. Państwo mogło powiedzieć: Hej Chrissoveloni, przez cztery pokolenia inwestowaliście w Rumunii, zabraliśmy wszystko, ale teraz jest ustawa uznająca wasze prawa własności i musimy oddać wam to, co mieliście. Nic więcej, nic mniej.
Jean Chrissoveloni potrzebował 24 lat procesów sądowych, aby uzyskać budynek, w którym obecnie znajduje się księgarnia Cărturești-Carusel
B365.ro: Cărturești to obecnie jedna z najpiękniejszych księgarni na świecie. Jak udało ci się ją odzyskać?
To bardzo imponujący budynek i niewiele osób wie, że ma siostrzany budynek w Wiedniu. Budynek został zaprojektowany przez Niculae Cuțaridę, rumuńskiego Greka, takiego jak my, który był zarówno inżynierem, jak i architektem. Niculae Cuțarida studiował w Wiedniu, gdzie zainspirował się i skopiował ten zabytkowy budynek. W Wiedniu znajduje się dokładnie taki sam budynek, ale nieco większy. Budynek w Wiedniu już nie funkcjonuje, więc mogę powiedzieć, że ten jest wyjątkowy z całą koncepcją architektury. Budynek był otoczony innymi budynkami, więc musiał dostawać światło z góry. Zawsze miał iluminator, a po tym, jak odebraliśmy budynek, miał szklaną kopułę, a następnie otwór został zamknięty szklaną kopułą.
„Zainwestowaliśmy półtora miliona euro, mimo że nie mieliśmy pieniędzy, pożyczyliśmy”
B365.ro: Czy przejąłeś ruinę?
To było gniazdo gołębi, było okropne, na górze były tylko martwe gołębie. W tym miejscu znajdował się Family Store, bardzo duży sklep odzieżowy.
B365.ro: Dlaczego nie rozwinąłeś tam biznesu? Wybrałeś to miejsce jako przestrzeń kulturalną i oddałeś budynek miastu. Dużo zainwestowałeś?
W tamtym czasie zainwestowaliśmy półtora miliona euro, chociaż nie mieliśmy tych pieniędzy, pożyczyliśmy. Przez 10 lat nie mieliśmy żadnych zysków, wszystkie pieniądze szły na spłatę kredytu. Początkowo włożyliśmy 400 tysięcy, ale na szczęście znaleźliśmy banki, które zgodziły się nam pomóc. W życiu trzeba mieć szczęście i na szczęście Cărturești-Carusel okazali się fenomenalnymi partnerami. Przeszliśmy przez Covid, przez wszystko, a oni zawsze płacili czynsz. Poświęciliśmy się razem, ale są idealnymi partnerami.
„Mówili mi: Przynieś dokumenty potwierdzające, że jesteś właścicielem. Człowieku, wyjechaliśmy po 100 latach z dwiema walizkami. Jakie dokumenty mam ci dać? Daj mi
Zacząłem ubiegać się o budynek w 1991 roku. Procesy były walką, płaciłem prawnikom, nie wiedząc, czy są po mojej, czy po przeciwnej stronie. To niesamowita sytuacja, przez którą trzeba było przejść. Powiedzieli mi: „Przynieś dokumenty, aby udowodnić, że jesteś właścicielem nieruchomości. Hej, wyjechaliśmy po 100 latach z dwiema walizkami, jakie dokumenty mam wam dać? Daj mi dokumenty! To maszyna zaprojektowana do mielenia cię, dopóki nie powiesz: Nie mogę tego zrobić, poddaję się, daję ci wszystko, nie chcę niczego.
„Rumunia jest jedynym krajem, w którym zgodnie z prawem można sprzedawać prawa procesowe „
Co to oznacza? Oznacza to na przykład, że biedna właścicielka w Paryżu, która jest starszą panią, która miała dom, nieruchomość, majątek, próbowała coś odzyskać. Ale z prawnikami nic nie dostała. To niewiarygodne, ponieważ pokazuje dokładnie, jak skorumpowana jest Rumunia. A potem przychodzi ten wielki potentat, który mówi: „Proszę pani, za 25% kupuję prawa procesowe. Jak można zawrzeć ugodę, skoro w rzeczywistości jest ona spadkobierczynią i nie zawarła żadnej ugody? Oznacza to, że istnieje korupcja, a prawo nie jest sprawiedliwe dla wszystkich.
„Make Bucharest Great Again” opowiada nieopowiedzianą historię zabytkowych budynków Bukaresztu lub prezentuje innowacyjne projekty architektoniczne. To, co napisałem wcześniej, można znaleźć tutaj:
Chrissoveloni