Manchester City zdominował Superpuchar Anglii po raz siódmy: pokonał swoich miejskich rywali w strzelaninie
Manchester City pokonał miejskich rywali United 7-6 w rzutach karnych w 11. minucie sobotniego meczu o Tarczę Wspólnoty FA na Wembley. W regulaminowym czasie gry mecz zakończył się remisem 1-1. The Citizens triumfowali w rozgrywkach po trzech porażkach z rzędu i po raz pierwszy od 2019 r. Pomścili porażkę przeciwników w majowym finale Pucharu Anglii.
Superpuchar Anglii – Tarcza Wspólnoty FA (Wembley):
MANCHESTER CITY – MANCHESTER UNITED 1:1 (0:0), 7:6 w rzutach z 11 m
Gole: 89. Silva – 82. Garnacho
Strzał z 11 m: B. Fernandes 0:1, B. Silva nieudany, Dalot 0:2, De Bruyne 1:2, Garnacho 1:3, Haaland 2:3, Sancho nieudany, Savio 3:3, Casemiro 3:4, Ederson 4:4, McTominay 4:4, McTominay 4:5, Nunes 5:5, Martinez 5:6, Dias 6:6, Evans nieudany, Akanji 7:6
ManCity rozpoczęło swój dziewiąty sezon pod wodzą trenera Pepa Guardioli. Hiszpański trener nie mógł liczyć na usługi swojego rodaka i kluczowego pomocnika Rodriego. Guardiola wykonał zaskakujący ruch przy formowaniu wyjściowego składu i wysłał w jego miejsce debiutującego w kadrze A Nico O’Reilly’ego. Tylko Bernando Silva i Kevin De Bruyne rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych, a Oscar Bobb i James McAtee otrzymali miejsce zamiast nich. Z wieloma nieobecnymi musiał sobie poradzić trener Czerwonych Diabłów, Erik ten Hag. W ataku zabrakło duńskiego finiszera Rasmusa Höjlunda, w obronie nie mógł liczyć na kwartet Victor Lindelöf, Tyler Malacia, Luke Shaw i Aaron Wan-Bissaka, który jest na wylocie z klubu.
Pierwsza duża szansa nadarzyła się w 22. minucie, gdy Bobb sprytnie pozbył się kilku obrońców w polu sześciu jardów, ale posłał piłkę nad poprzeczką z dobrej pozycji strzeleckiej. City miało przewagę terytorialną w początkowym akcie, McAtee był bliski zdobycia bramki w 25. minucie, ale jego strzał minął słupek. United również stworzyli szanse po drugiej stronie po pół godzinie, ale podobnie jak ich przeciwnicy, nie byli w stanie trafić do siatki.
Udało się to dopiero Bruno Fernandesowi w 54. minucie, który wspaniałym strzałem spoza szesnastki pokonał Edersona, ale jego radość została zniweczona werdyktem ofsajdowym. Przed upływem godziny gry jako pierwszy w składzie interweniował Ten Hag, który wymienił nie mniej niż kwartet zawodników. W 75. minucie szansę wypalił Marcus Rashford, który otrzymał piłkę przed niekrytą bramką od zmiennika Alejandro Garnacho. W 82. minucie 20-letni Argentyńczyk popisał się indywidualnym dośrodkowaniem w pole karne, tym razem nie szukając już kolegów z drużyny, ale strzałem w słupek wyprowadzając United na prowadzenie. City zaatakowało późno i po dośrodkowaniu Bobbo, Bernardo Silva głową doprowadził do rzutu karnego.
Tam, już w pierwszej serii, autor wyrównującego trafienia skomplikował sytuację swojej drużyny niewykorzystaną próbą. Jego niezdecydowanie zostało jednak skorygowane w czwartej serii przez bramkarza Edersona, który wycisnął strzał Jadona Sancho z siatki. Przy stanie 6:6 nawet obrońca Jonny Evans nie był w stanie pokonać brazylijskiego bramkarza i Manuel Akanji potwierdził triumf ekipy Guardioli w serii numer osiem.