Ostatnie posty

Opalony. Małpizm białej rasy. Opalanie się na plaży? Rumuńska agresja. WYWIAD z antropologiem Alexandru Dincovici

Na Morzu Czarnym już toczy się walka o leżaki. Jeśli nie masz pieniędzy, nie masz leżaka. Bagaż uwodzenia i pijackiego opalania został przywieziony na plażę niczym apokalipsa. Nie ma ku temu racjonalnego powodu. To tylko hipnoza nie bycia białym. To nasza pycha oszukana przez marketing. Latem dopada nas damblaua. Dlaczego? Antropolog Alexandru Dincovici, specjalizujący się w cielesności, odpowiada.

Lato. Dlaczego chodzimy na plażę skuleni? Jakie znaczenie ma ten gest? Rozbieramy się i leżymy na słońcu jak religia.

Alexandru Dincovici: Opalona skóra jest uważana przez tych z nas, którzy mają jasną skórę, za oznakę dodatkowej atrakcyjności. Wzbudza pragnienie bycia innym. Dlatego właśnie istnieją salony opalania. Dla niektórych kategorii ludzi ważne jest, aby mieć ciemniejszą skórę, być opalonym. Należy powiedzieć, że ekspozycja na słońce wiąże się z kwestiami zdrowotnymi. W kontekście dyskusji na temat opalania i opalenizny niedawno zobaczyłem w mediach społecznościowych post o pieprzyku. Tak, pieprzyk. Poważna debata dotyczyła tego, czy ten pieprzyk jest oznaką raka skóry. Patrząc w naszą przeszłość, w dzieciństwie taka dyskusja nie istniała publicznie. W kontekście globalnego ocieplenia myślę, że prawdziwe debaty na temat tego, co oznacza promieniowanie UV, jaki może mieć wpływ na skórę i zdrowie, pojawiły się na arenie publicznej. Wiele osób zaczyna sprzeciwiać się chodzeniu na plażę. Jeśli już tam idą, używają filtrów przeciwsłonecznych o wysokim stopniu ochrony. Myślę, że tutaj 50 to najwyższa ochrona. To tak, jakby siedzieć na słońcu w ubraniu. Dlaczego więc jesteśmy na słońcu? Ekspozycja skóry brzmi kulturowo. W wielu częściach świata, na przykład w Indiach, im bielsza skóra, tym teoretycznie wyższy status społeczny. Tam posiadanie jasnej skóry jest pożądane. Istnieje tam cały przemysł, który stara się wybielić skórę.

Chodzenie na plażę to praca. Idziemy na plażę z całym arsenałem: garniturem, parasolem, prześcieradłem, piwem. Potem walczymy na plaży o najlepsze miejsce. To wyczerpujące!

Sposób, w jaki wygląda większość naszych plaż, przynajmniej tych rozwiniętych, tak, to wielka walka. To walka finansowa. Leżaki kosztują. Następnie na plaży odsłaniasz się, to nie tylko ty, to twój status społeczny, który się opala. Musisz wyglądać jak najlepiej. Teraz chodzenie na plażę, ogólnie wyjeżdżanie na wakacje, nie kojarzy się tylko z relaksem. To bardziej skojarzenie między zabawą a konsumpcją.

Gdzie jest natura? Czy wyjazd nad morze jest afirmacją naszego związku z Naturą?

Nie wiem, jaki autentyczny związek z naturą można mieć nad morzem. Ponownie, myślę ściśle o naszej rumuńskiej przestrzeni, ponieważ prawie nie ma już dzikich plaż. Mamy relację ze sztuczną przestrzenią. Wiele zostało zbudowane, w tym nad brzegiem morza. Plaże również są sztuczne, zagospodarowane, panuje na nich hałas i bardzo, bardzo duże zagęszczenie ludzi na metr kwadratowy. To nie jest miejsce, do którego można pojechać i powiedzieć, że ponownie łączy się z naturą. Myślę, że góry są do tego bardziej odpowiednie. To miejsce, które można nazwać naturą. Jedziesz w góry, masz lasy i miejsca, w których wiesz, że nie spotkasz ludzi.

W górach spotykasz Naturę. Jest niedźwiedź i jest grill.

Tak, niedźwiedź to Natura. Grill, w końcu, zamienia cię w dzikusa. Rozpal ogień, ugotuj mięso, użyj noża. Robisz dużo dymu i prawdopodobnie przeganiasz wszystkie możliwe stworzenia.

Dużym problemem w lecie jest problem patrzenia. Podglądactwo. Mamy na sobie kostiumy, ale są one coraz bardziej symboliczne. Pokazujemy nasze ciała innym. A co robią oczy? Wpatrują się.

Są dwie rzeczy, które uważam za miłe do omówienia. Pierwsza jest taka, że patrząc na stroje kąpielowe widzimy, że akceptowalne jest nienoszenie majtek. Cóż, akceptowalne jest raczej utożsamiane z pewnym starszym wiekiem. Slipy były kiedyś idealnym strojem, dopóki nie wynaleziono wszelkiego rodzaju kostiumów. Kombinezony te znacznie zmniejszają tarcie wody. Chcemy więc wydajności w wodzie. W przypadku kobiet widzimy jednoczęściowe kostiumy, te większe, które mogą mieć odkryte plecy. Ten strój niekoniecznie jest reakcją na wygląd. Chociaż możemy również myśleć o takim połączeniu.

Druga sprawa to kwestia spojrzenia. Czy jest to politycznie poprawne spojrzenie. To wyzwanie. Nie możesz nie patrzeć, nie możesz nie widzieć drugiej osoby, bez względu na to, jak jest ubrana lub jak przychodzi na plażę. Kilka lat temu mieliśmy głośny przypadek kogoś w telewizji, kto nadmiernie ekscytował się ciałami na plaży. Jak patrzeć, ale nie gapić się? To duży problem. To znacznie większa stawka. Jak nie atakować drugiej osoby swoim spojrzeniem? To trudna rzecz do zrobienia. I nadal uważam, że wielu ludzi nie wie, że powinni to robić. Nie gap się.

Wciąż idę ulicą w Bukareszcie i wciąż widzę ludzi, którzy nie tylko się gapią, ale też odwracają wzrok. Podążam za ich wzrokiem i wyraźnie coś tam jest. Tak, w wielu innych krajach ludzie jakoś na ciebie nie patrzą. To znaczy, nie widzisz tego i masz poczucie wolności. Byłem na przykład w Japonii i widziałem ludzi, na których bym się gapił, wchodzących do Macdonalda, jedzących, leżących na stole i śpiących tam. Ludzie w ubraniach biurowych, w koszulach. Są rzeczy, których tutaj nie widać. Cały czas żyjemy i myślę, że rodzimy się, jesteśmy wychowywani ze strachem przed spojrzeniem drugiej osoby. Spojrzenie jest trudniejsze do oduczenia, niż nam się wydaje. Agresję spojrzenia odczuwamy i doświadczamy nie tylko latem. Jest to surowe, agresywne spojrzenie, ponieważ wiele seksualizuje. Za męskim spojrzeniem kryje się pożądanie, bardzo, bardzo agresywne pożądanie.

Wreszcie obsesja na punkcie piwa. Strumień piwa, piwny brzuch.

Tak, pijemy symbolicznie. A picie piwa jest nadmiernie reklamowane latem. Cóż, nie mówią, żeby naprawdę dobrze się nawadniać, prawda? Mówią też, że piwo nawadnia lepiej niż woda. Z drugiej strony, jeśli spojrzeć na te standardy picia co najmniej dwóch litrów dziennie, jak mówią nam w telewizji, to są to cztery piwa. To dobre skojarzenie, sprzedawane przez marketing. Mówią, że lepiej pić je latem, można pić je zimne i chłodzą. W krajach skandynawskich, gdzie jest zimno i chłodno, alkohol ma zupełnie inne znaczenie.

Mimo wszystko, pomijając marketing, w Rumunii to fajna rzecz. Odkryłem to podczas rozmowy z przypadkowym kolegą. Byłem dwa czy trzy lata temu na ankiecie w Oltenii, w wiosce, w której ludzie, z którymi rozmawiałem, nie mieli bieżącej wody. I to jest problem, jeśli chodzi o konsumpcję alkoholu, to jest bardzo duży problem, żeby nie mieć bieżącej wody, żeby żyć nosząc wodę. Jeśli spojrzeć na podobieństwo między wodą a alkoholem i alkoholem jako możliwym substytutem wody, może to mieć sens w co najmniej dwóch sytuacjach. Po pierwsze, woda jest bardziej dostępna niż alkohol, ponieważ nie mamy jej pod ręką. Alkohol można wytwarzać bez konieczności posiadania wody bardzo dobrej jakości. Można produkować alkohol bez konieczności zadawania sobie trudu. Można go zrobić w domu. I 2. jest też sytuacja, w której bardziej opłaca się pić piwo niż wodę. Czy nie dzieje się tak w mieście? Gdzie polityka cenowa to umożliwia?

Latem jesteśmy wolni. Czy jesteśmy wolni? Zajmujesz się marketingiem. Mamy bagaż. Walczymy o samochód, walczymy o samolot

Nie sądzę, żeby to była wolność. Myślę, że to skojarzenie między latem a wolnością wynika z innych obszarów. Jednym z nich jest to, że lato jest zwykle tym okresem w roku, kiedy dzieci mają wakacje, a rodzice muszą wziąć wolne, aby być z nimi. Następnie, od najmłodszych lat żyjemy w przekonaniu, że lato to wolność, ponieważ możesz robić, co chcesz, ponieważ dorastamy przynajmniej z jak największą ilością tego cielesnego i fizycznego skojarzenia. Między wolnością a wakacjami. Jest taki czas w lecie, kiedy w ogóle nie jesteś w pułku, nie musisz wstawać rano, nie musisz ubierać się w określony sposób, nie musisz być gdzie indziej. Nie, nie mamy wolności. Mamy iluzję. To dlatego jesteśmy zahipnotyzowani morzem i słońcem.

Dlaczego rozmawialiśmy z Alexandru Dincovici o Summer Freedom? O opalaniu i piwie? Alexandru Dincovici jest antropologiem. Interesuje się ciałem, sportem, technologią i medycyną. Jest właścicielem Izibiz Consulting, butiku badawczego i konsultingowego. Jest dyrektorem wykonawczym Stowarzyszenia Rumuńskich Przedsiębiorców. Ćwiczy i trenuje brazylijskie jiu-jitsu.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.