Ostatnie posty

Pożary w Chorwacji: jeden duży pożar wywołany przez pszczelarza, który wyrzucił nierozpalony żar

Wakacyjny raj zamienił się w płonące piekło w ciągu kilku godzin. Tak w skrócie można opisać skutki niszczycielskich pożarów, z którymi Chorwaci starają się walczyć ze wszystkich sił. Według chorwackich mediów, płomienie sięgały miejscami nawet 30 metrów wysokości.

„To straszne, pali się ze wszystkich stron. Brakuje ludzi i sprzętu” – powiedział Blaženko Boban, cytowany przez lokalnego polityka. Mówi, że podziwia wytrwałość strażaków.

Dalmacja, popularna wśród wczasowiczów, walczy z poważnymi pożarami przez wiele godzin lub dni. Informowaliśmy o tym wczoraj. Chorwaci opisują sytuację jako najgorszą w pobliżu miast Skradin i Tucepi. W miejscowości Podgor płomienie niebezpiecznie zbliżyły się do domów.

Pożar w Tučepi został spowodowany przez 65-letniego pszczelarza. Takie są dotychczasowe wyniki śledztwa prowadzonego przez strażaków. Pisze on, że nie zrobił tego celowo, ale bez wątpienia jest odpowiedzialny za sytuację, która przybrała niemal apokaliptyczne rozmiary.

Dochodzenie wykazało, że pożar rozpoczął się od wyrzuconego żaru z wędzarni używanej przez pszczelarzy do pielęgnacji uli. Chociaż pszczelarz oblał wyrzucony żar wodą, nie ugasił go całego, co już spowodowało wszczęcie przeciwko niemu postępowania karnego.

Sprawa jest nadal badana przez chorwacką policję.

Sytuacja jest obecnie pod kontrolą

Niektórzy mieszkańcy Podgor zostali ewakuowani, ale byli w stanie wrócić do swoich domów później w nocy. Odnosząc się do lokalnej burmistrz Petry Radić, poinformowała ona, że niektórzy wczasowicze wyjechali, ale nie z obawy przed pożarem, ale dlatego, że nie mieli połączenia z Internetem.

Radić stwierdziła później, że chociaż duża część wioski została spalona, wszystkie domy udało się uchronić przed płomieniami.

Turystom w pobliżu Jadranu zalecono zamknięcie okien i włączenie klimatyzacji, aby pomóc w filtrowaniu powietrza, lub przykrycie dróg oddechowych wilgotnym kawałkiem materiału ze względu na dużą ilość dymu i popiołu spadającego z nieba.

Strażacy walczyli z pożarami przez całą noc, nawet gdy wybuchały nowe ogniska. Nad ranem wiatr ucichł, a światło dzienne pozwoliło na ponowne wykorzystanie samolotów gaśniczych. Wielokrotnie jednak, nawet gdy pożar wydaje się być pod kontrolą, a następnie wieje wiatr, płomienie ponownie się rozprzestrzeniają. Jednak w środę rano sytuacja jest pod kontrolą, na ile to możliwe.

Burmistrz Podgory Radić poinformował w czwartek rano, że około 200 strażaków jest nadal na miejscu zdarzenia.

(Artykuł jest kontynuowany poniżej zdjęcia)

„Pomoc nadeszła, ale to nie wystarczy”

Około północy ze środy na czwartek do akcji ruszyło ponad 300 strażaków z 80 pojazdami. Walcząc z płomieniami przez długi czas, kilku z nich było wyczerpanych. Cały świat obiegły zdjęcia, na których widać, jak niektórzy z nich leżą na ziemi i próbują odzyskać siły.

„Ludzie są zmęczeni. Pomoc dotarła, ale to nie wystarczy”, skarżył się Goran Bušelić, jeden z szefów straży pożarnej, w chorwackim nocnym programie RTL Direkt. „Gdybyśmy mieli więcej pojazdów, więcej ludzi, praca byłaby lepsza”, dodał.

Bušelić przekonuje, że chorwaccy strażacy zrobili wszystko, co w ich mocy. Według niego, ostatnia podobna sytuacja w okolicy miała miejsce dziesięć lat temu. Wówczas „cała Chorwacja” przyjechała gasić obszar wokół kurortu Tučepi.

Słowaczka o pożarach na Riwierze Makarskiej

Słowaczka Veronika Samborská, która od prawie 15 lat prowadzi biuro podróży Columbus travel Ploče w Chorwacji, powiedziała Aktuality.sk, że pożary na Riwierze Makarskiej są dość powszechne.

„Są bardzo częste i każdego roku coś się dzieje. Dzieje się tak również dlatego, że jest bardzo sucho, a szyszki sosnowe są jak bomby. Kiedy jest gorąco i zaczynają rozpylać żywicę, działa ona wybuchowo. Nie pomagają w tym butelki ani połamane zjeżdżalnie, które palą się w trawie, a potem wszystko dzieje się bardzo szybko” – wyjaśniła.

Dodała, że jeśli chodzi o faktyczne gaszenie pożarów, na Biokovo występuje problem z niedostępnym terenem, więc tylko „kanadyjki” mogą latać nad tym obszarem, a strażacy naziemni nie mogą tam dotrzeć z samochodami i sprzętem.

„Jest tu wielu zawodowych i ochotniczych strażaków, ale te płomienie sięgały nawet 30 metrów, więc to była katastrofa. Zwykle po jakimś czasie udaje się nad tym zapanować, ale gdy wieje silny wiatr, płomienie znów się rozprzestrzeniają. Problemem jest również fakt, że w nocy i nad ranem sytuacja się uspokaja, ale po południu wieje burza i wtedy wszystko zaczyna się od nowa” – dodała Samborska.

Słowacka dyplomacja: Sytuacja jest nadal złożona

Bušelić dodał, że nie bierze udziału w spotkaniach, na których przydzielany jest sprzęt i zasoby ludzkie do gaszenia poszczególnych pożarów, ale uważa, że pomoc wysłana w ostatnich godzinach na obszar dotknięty pożarem jest niewystarczająca.

Słowackie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzegło ludzi przed pożarami w Chorwacji i wezwało ich do zachowania ostrożności. „Obecnie chorwackie siły ratownicze (strażacy, policja, ochrona ludności, służby ratownictwa medycznego) walczą z pożarami w sąsiednim obszarze Makarskiej (Skradin, Smoković, Gornji Tučepi w rejonie Čovići), a sytuacja na miejscu jest nadal skomplikowana” – mówi słowacka dyplomacja.

Dramatyczna sytuacja została uchwycona z samochodu chorwackich strażaków, którzy właśnie przejeżdżali przez pożar na terenie Parku Przyrody Biokovo. Park jest zamknięty do poniedziałku. Administracja parku obiecała zwrócić pieniądze osobom, które już kupiły bilety do parku.

FOTO/WIDEO: Niszczycielskie pożary w Chorwacji

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.