Ostatnie posty

Pistolet został wbity w jej głowę, była związana i słychać było krzyki dzieci: koszmar Viktoriji Arlauskienė i jej rodziny w hiszpańskiej willi

Viktorija Arlauskienė, która niedawno odwiedziła hiszpańską Marbellę, podzieliła się swoją niezwykłą historią z wakacji na portalach społecznościowych. Nie ukrywa, że to doświadczenie wstrząsnęło nią nieodwracalnie, a opowiadając o tym Delfi, chce ostrzec przed tym innych, ponieważ według niej niebezpieczeństwa mogą czaić się nawet w miejscach, w których się ich nie spodziewamy.

Wakacyjne chwile zakłócone napadem

W tym tygodniu na Instagramie V. Arlauskienė opowiedziała o incydencie, który wydarzył się podczas wakacji z wesołą grupą w Hiszpanii. Jak mówi sama Viktorija, na pierwszy rzut oka historia mogłaby przypominać scenariusz filmowy. Niestety, jest to kompletna rzeczywistość, którą musiała przeżyć ona, jej rodzina i przyjaciele.

Wakacje, które powinny trwać co najmniej tydzień lub 10 dni, zakończyły się znacznie wcześniej. I to z pewnością nie z powodu braku wrażeń czy chwil. To było po prostu nieoczekiwane doświadczenie.

„Naprawdę nie mogliśmy się doczekać tych wakacji. Od jakiegoś czasu marzyłam, że chciałabym zamieszkać w willi w Hiszpanii. Tak się złożyło, że moi znajomi zaproponowali nam wspólny wyjazd do Marbelli, do wynajętej willi.

Oczywiście zgodziliśmy się, bo dawno nie mieliśmy wakacji”, wspominała Arlauskienė na Instagramie, podczas transmisji na żywo.

Według Viktoriji, miała tylko trzy dni, aby cieszyć się zabawnymi wakacyjnymi chwilami.

Do tego czasu grupa dobrze się bawiła i zdążyła świętować zaplanowane urodziny przyjaciela, ale zabawa skończyła się następnego wieczoru.

„Na tarasie byliśmy tylko we trójkę – moja przyjaciółka, ja i jej mąż. Nie planowaliśmy zostać długo. Było już około 11 wieczorem.

Powiedzieliśmy już, że to koniec – idziemy spać, ale usłyszeliśmy krzyki. Krzyki dziewczyn. Wszedłem do środka z tarasu, żeby zobaczyć, co się dzieje. Światła były zgaszone, było ciemno i mogłem zobaczyć – światło latarek zbliżało się do mnie.

Pomyślałem, że może Kęstutis idzie w moją stronę – nie chciał włączyć świateł. Po chwili zdałam sobie sprawę, że przede mną, w odległości około dwóch metrów, stoi uzbrojony mężczyzna” – powiedziała V. Arlauskienė.

Według Viktoriji, już na pierwszy rzut oka było jasne, że nieproszony i niespodziewany gość nie przyszedł z dobrymi intencjami, chociaż próbował przedstawić się jako policjant.

„Przez chwilę pomyślałam: może naprawdę nim jestem? Ale potem pomyślałem: dlaczego? Czy tak postąpiłaby policja? Odwróciłem się i zacząłem biec. Biegnę w jedną stronę i myślę: czy teraz dostanę kulkę w plecy, czy nie? Co się teraz stanie?

Wydawało mi się, że wyobrażałam sobie uczucie strzału w plecy” – powiedziała Viktorija, która wciąż widzi te straszne chwile w swoich wspomnieniach.

Przyjaciółka Arlauskienė, która w tym czasie wciąż przebywała na tarasie, również była przerażona. Kiedy zobaczyła przez okno światła pochodni i uzbrojonego złodzieja, również podjęła działania.

Początkowo kobieta próbowała się ukryć, a następnie pobiegła szukać pomocy, podczas gdy willa była nadal atakowana przez rabusiów. Przyjaciółka Victorii była nawet świadkiem, jak jej mąż został postrzelony w głowę z broni rabusia.

„Biegałam wokół willi. Miałam dwa wyjścia – uciec przez bramę lub na górę, gdzie było inne wejście do willi. Wybrałem ucieczkę do rodziny. Okazało się, że na górze było jeszcze dwóch rabusiów.

Weszli przez to samo wejście, przez które biegłam. Zobaczyłem, że wszyscy byli związani w łóżkach, mężczyźni suwaki Związane ręce.

Mój mąż mówi do mnie: uspokój się, usiądź – zostaliśmy spoliczkowani. Powiedział, że przybiegłam z wytrzeszczonymi oczami. Myślę, że to nic dziwnego” – powiedziała Viktorija.

Według kobiety rabusie „wykonywali” w tym czasie swoją pracę – szukali czegoś, co przyniosłoby im korzyści. Victoria zwróciła uwagę, że zamaskowani i uzbrojeni mężczyźni nie byli miejscowymi, ponieważ nie rozmawiali przez krótkofalówki po hiszpańsku.

„Byli ubrani całkowicie na czarno. Widać było tylko szpary między ich oczami. Wszyscy mieli broń, jeden miał łom i stał za moim mężem. Byliśmy dość spokojni o wszystko” – powiedziała.

Jak żartowała Viktorija, złodzieje byli wystarczająco uprzejmi – zapewnili ją, że wkrótce załatwią swoje sprawy. W rzeczywistości dotrzymali obietnicy.

Po zebraniu kosztowności opuścili willę, zanim zdążyła przyjechać policja, wezwana przez przyjaciółkę Arlauskienė i inne osoby.

„Policja przyjechała może pięć minut później. Było to również bardzo przerażające, ponieważ nie wiedzieliśmy, kto przyjdzie. Mieliśmy różnego rodzaju podejrzenia.

Złożyliśmy zeznania, powiedzieliśmy wszystko, a na koniec policja powiedziała nam, że willa została okradziona już miesiąc temu” – powiedziała Viktorija. Na szczęście wszyscy byli bezpieczni i nikt nie został ranny, ale według Arlauskienė doświadczenie to było ogromnym szokiem zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.

„Policja powiedziała nam, że zrobiliśmy dokładnie to, co powinniśmy – byliśmy spokojni, nie stawialiśmy oporu. Mężczyźni też byli spokojni – dzięki Bogu. Powiedzieli, że gdyby nie było tam dzieci, prawdopodobnie zachowaliby się inaczej.

Pamiętaj, że jeśli zdarzy się to w jakimś momencie twojego życia, zachowaj spokój. Oni tylko zabiorą rzeczy. Będziesz żył. Będą takie rzeczy” – poradziła kobieta.

Incydent jest dalej badany przez lokalną policję

Firma, która doświadczyła napadu, opowiadała o swoim doświadczeniu z przerażeniem w oczach kilka tygodni po wakacjach.

Niektórzy z nich zakończyli wakacje wcześniej niż planowali i wrócili tam, gdzie byli najbezpieczniejsi – do swoich domów na Litwie. Teraz, według pani Arlauskienė, lokalna policja prowadzi dochodzenie w sprawie tego incydentu.

„Nie spodziewamy się odzyskać utraconych przedmiotów, ale przynajmniej intruzi mogą zostać złapani. Istnieją grupy, gangi. Jest ich wiele.

Szaleją na ulicach. Nie zabieraj ze sobą cennych rzeczy na ulicę, jeśli wybierasz się do Hiszpanii.

Mogą cię po prostu obserwować i śledzić z powrotem do miejsca, w którym się zatrzymałeś, mimo że tak naprawdę nie opuściliśmy willi. Mężczyźni poszli tylko do sklepu” – powiedziała kobieta.

Victoria powiedziała, że chce, aby więcej osób usłyszało tę historię.

„Wszędzie trzeba być bardzo ostrożnym. Chronić się. Nie chcę, aby ktokolwiek doświadczył tego, co my. Zdecydowaliśmy się mówić o tym publicznie, aby więcej osób o tym wiedziało” – powiedziała pani Arlauskienė.

Leave a Response

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.