Ostatnie posty

Łukaszenka pozostaje u władzy przez ponad trzydzieści lat w szytych na miarę wyborach na Białorusi | Międzynarodowy

Urny wyborcze w białoruskich lokalach wyborczych są tak samo nieprzejrzyste jak ich własne wybory. Na ich kartach do głosowania wpisana jest możliwość głosowania „przeciw wszystkim”, nie ma jednak zasłony, która całkowicie zasłania wyborcę przed wścibskimi oczami członków lokali wyborczych, wybranych przez rząd na kilka miesięcy przed ogłoszeniem samych wyborów. Oprócz, . Są to wybory szyte na miarę, za pomocą których białoruski prezydent Korys, lat 70, przygotowuje się w tę niedzielę do przedłużenia władzy o ponad trzy dekady.

Prezydent nie myśli jeszcze o rezygnacji z tronu sprawowanego od 1994 r. „Kiedy nadejdzie czas, pomyślimy o tym” – oświadczył w niedzielę w swoich siódmych z rzędu wyborach. W poprzednich uzyskał 80,1% głosów wobec 10,1% dla swojego rywala, którego kandydatura zjednoczyła całą opozycję. To oszustwo wyborcze doprowadziło do wyborów, które reżim systematycznie tłumił przez te pięć lat. Dziś, pięć lat później,

Tijanowska i inni białoruscy przywódcy opozycji na uchodźstwie poprowadzili w tę niedzielę w Warszawie masową demonstrację przeciwko reżimowi w Mińsku. „Razem jesteśmy nie do zatrzymania. Jako Białorusini nie stracimy nadziei. Odzyskamy nasz kraj i wrócimy do domu silniejsi niż kiedykolwiek” – oznajmił widoczny przywódca białoruskiej opozycji.

Wybory te są także dla Mińska dowodem na to, że wszystko jest pod kontrolą i wszystko wróciło do normy. normalna. W rzeczywistości rząd uniknął pokazu siły, a siły bezpieczeństwa dyskretnie monitorowały niektóre lokale wyborcze ukryte w furgonetkach.

Farsa demokracji Łukaszenki

ale tym razem rząd nie pozostawił niczego przypadkowi. Oprócz zakazu kandydowania dowolnego wolnego przeciwnika, zmieniła także niektóre zasady wyborcze, takie jak zakaz przebywania obserwatorów w pobliżu stołów czy urny wyborczej.

W rzeczywistości reżim Łukaszenki po raz kolejny uniknął obecności obserwatorów OBWE, zapraszając ich zaledwie tydzień wcześniej. Organizacja odmówiła udziału, ponieważ nie miała czasu na przygotowanie swojej misji.

„Łukaszenko tak bardzo boi się procesu wyborczego, że nie pozwala, aby jego marionetki wygrały wybory w najmniejszym stopniu” – mówi Matvéi Kupréichik, były funkcjonariusz policji, a obecnie szef Białoruskiego Centrum Monitorowania (BELPOL, akronim w języku białoruski), podczas prezentacji na swojej stronie internetowej.

Centralna Komisja Wyborcza Białorusi ogłosiła 23 października ubiegłego roku, że wybory odbędą się w najbliższą niedzielę. BELPOL miał jednak dostęp do licznych dokumentów rządowych, z których wynika, że ​​ponad 10 000 członków komisji wyborczych zostało wybranych na długo wcześniej, między czerwcem a wrześniem 2024 r., w e-mailach przesyłanych pomiędzy Mińskiem a samorządami lokalnymi z adnotacją „Tylko do użytku oficjalnego”.

Po wyborze członkowie każdej komisji wyborczej byli przed wyborami sprawdzani przez tajne służby, budzące strach KGB. Ponadto BELPOL sprawdził na dwustu listach, że 82% prezydentów i 72% członków komisji wyborczych powtarzało kwestię wyborów parlamentarnych w 2024 roku.

Nazwiska członków komisji wyborczych są z mocy prawa objęte tajemnicą. „Ma to na celu ochronę Twoich danych osobowych, zwłaszcza przed oszustami” – przekonuje przewodniczący lokalu wyborczego nr 22 Obwodu Centralnego Mińska Denís Verigo. „W twoim domu masz dywan. U mnie nie ma dywanu. Jeśli mi się nie podobają, nie będę ich mieć. „Każdy ma swój system i wybiera to, co jest najbardziej właściwe dla jego kraju” – odpowiada Verigo, porównując kształtowanie się lokali wyborczych w Hiszpanii, gdzie wybór jego członków odbywa się w drodze loterii i jest przejrzysty.

W ich szkole jest zarejestrowanych 1310 wyborców, a w tę niedzielę o 9:30 rano naliczyli już 566 głosów, czyli ponad połowę. Wszystkie szkoły rozpoczęły zbieranie głosów 21 stycznia w ramach, jak to władze nazywają, „wczesnego głosowania”. Jednak dla opozycji jest to prosty sposób na zamaskowanie głosów.

„Mogą zmieniać głosy w nocy” – mówią źródła organizacji pozarządowej zajmującej się prawami człowieka Viasná, która również podkreśla, że ​​przy każdym stole zliczana jest część głosów w każdym kolegium elektorów, ale ostateczna łączna suma jest przesyłana bez dalszej weryfikacji przez prezydenta. komisji.

Przezroczyste urny wyborcze w punkcie wyborczym nr 22 nie pozwalają na dobre obliczenie, ile głosów znajduje się w środku. Trzej obecni przy stole obserwatorzy, członkowie partii i organizacji społecznych dopuszczonych przez rząd, nie mają żadnych dokumentów tożsamości. Cała trójka zapewnia, że ​​w ciągu dnia nie doszło do żadnych nieprawidłowości.

Pieczęć pieczętująca każdą urnę wyborczą spoczywa w rękach przewodniczących kolegiów elektorów. Opozycja potępia, że ​​nic nie stoi na przeszkodzie, aby uzyskać do niej dostęp po jej zamknięciu i manipulowaniu głosami. „Na stałe pracuje tu dwóch pracowników sił bezpieczeństwa” – mówi Verigo. „Kontrolują wszystko, bezpieczeństwo jest lepsze niż w banku” – mówi.

Większą aktywność obserwuje się w szkole nr 14 przy ul. Melnikaite, choć oba punkty wyborcze podzielają pogląd, że zdecydowana większość wyborców, praktycznie wszyscy, to emeryci. W tym ostatnim zarejestrowanych jest 2394 wyborców, a w poprzednich dniach przeliczono 935 głosów. Trzy urny wyborcze są całkowicie nieprzejrzyste, a przed salami wyborczymi, bez zasłon, stoją dwie osoby z organizacji. „Pamiętasz, że mieliśmy Covida? Zabrania ich reżim sanitarny” – mówi szef komisji wyborczej tej uczelni Andréi Petukhov, odnosząc się do braku elementów zapewniających wyborcy prywatność.

Rektor tej uczelni zapewnia, że ​​do głosowania przyszło więcej osób niż w protestowanych wyborach w 2020 r. „Ludzie zrozumieli, jaka jest droga. W tym roku przypada 80. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej, a oni zrozumieli, że nie chcą wojny” – mówi Petujov, który kończy wywiad pytaniem, jak powstał jego stół. Trzej obserwatorzy pozostają na drugim końcu korytarza. Twierdzą, że należą do partii konkurujących z Łukaszenką, ale nie chcą się identyfikować. „Aby? Ci, którzy nas tu przysłali, już wiedzą, kim jesteśmy” – mówi jedna z kobiet i dodaje: „Pozwalają przyjść, można porozmawiać, wszystko jest w porządku”.

Poza szkołą nieustannie przepływają emeryci, którzy przychodzą głosować. Reszta dorosłych jest praktycznie widoczna poprzez swoją nieobecność. „Należy postawić pomnik prezydentowi za to, że nie sprzedał kraju Zachodowi” – ​​mówi kobieta. „Jesteśmy spokojnymi ludźmi” – dodaje.

Zdecydowana odmowa Łukaszenki przystąpienia swojego sojusznika do wojny Putina z Ukrainą jest kluczowym czynnikiem wsparcia jego zwolenników dla białoruskiego prezydenta. „Nasze dzieci spokojnie chodzą do szkoły, nie są bombardowane ani strzelane” – mówi 65-letni mężczyzna, który również chce pozostać anonimowy i nosi bransoletkę „Strażnik ochrony porządku publicznego w Republice Białorusi”.

Emeryt ten otrzymuje emeryturę w wysokości 1100 rubli białoruskich, czyli około 330 euro według kursu wymiany, ale trauma kryzysu poradzieckiego w dalszym ciągu jest czynnikiem decydującym w głosowaniu osób starszych. „Nie ma alternatywy dla Łukaszenki. Zanim dotarło, nie mieliśmy nic w sklepach, a banki były puste. Teraz mamy wszystko i sytuacja jest spokojna – mówi, choć przyznaje, że wielu wyjechało, w tym niektórzy bliscy, w poszukiwaniu lepszego standardu życia.

source

Bogdan

Bogdan

Bogdan
Cześć, nazywam się Luca i jestem autorem tej strony z przydatnymi poradami kulinarnymi. Zawsze fascynowało mnie gotowanie i kulinarne eksperymenty. Dzięki wieloletniej praktyce i nauce różnych technik gotowania zdobyłem duże doświadczenie w gotowaniu różnych potraw.